Dobrej i skutecznej polityki nie da się prowadzić bez rozmowy i słuchania innych. Także z tego powodu opozycja krytykuje nieudolne rządy PiS. Grzegorz Schetyna miał szansę pokazać, że potrafi rozmawiać i zawierać sojusze. Szkoda, że ją stracił.
Brak rozmów z opozycją przed złożeniem wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu może na pierwszy rzut oka wydawać się sprytną taktyką Grzegorza Schetyny. Ale w gruncie rzeczy to jego porażka.
Porażka dlatego, że obywatele chcą widzieć wspólne i skoordynowane działania opozycji. Oczekiwania takie padają na spotkaniach ze wszystkimi partiami opozycyjnymi. Mądrość obywatelska słusznie podpowiada, że współdziałanie jest niezbędne, żeby odsunąć PiS od władzy i zaproponować lepszą alternatywę. Dziwne, że lider PO postanowił te głosy zignorować.
Porażka dlatego, że uzgodniony z opozycją wniosek byłby mocniejszy. I tak jest skazany na przegraną w głosowaniu. Ale przekonsultowany wcześniej z całą opozycją mógłby być silniejszy i merytorycznie, i formalnie. A tak – brakuje w nim poważnych i istotnych argumentów Nowoczesnej i PSL. Oraz podpisów posłów z obu klubów.
I wreszcie porażka, bo pokazuje to słabą zdolność Grzegorza Schetyny do współpracy i rozmowy. Donald Tusk na jego miejscu siadłby wcześniej do stołu. Tak zrobiłby każdy odpowiedzialny lider. Grzegorz Schetyna pokazał starą, nieskuteczną twarz polityki.
Politykę niszczy brak dialogu
Opozycja krytykuje PiS, że nie potrafi rozmawiać. Było to aż nazbyt widoczne w trybie wprowadzania zmian w edukacji, Trybunale Konstytucyjnym, ustroju Warszawy. Zawziętość i nieufność tej ekipy utrudnia jej działanie i uwiera nawet jej zwolenników. By rozwiązywać istotne problemy – a to jest sedno polityki – potrzebne jest jednak przynajmniej minimum współdziałania i dialogu.
Na takie minimum nie jest w stanie zdobyć się ani Jarosław Kaczyński, ani jego ministrowie. Wykluczają dialog z założenia, a głosy odrębne traktują nie jak bogactwo, ale zagrożenie. To cecha społeczności zamkniętych i grup plemiennych.
Wchodząc do polityki Nowoczesna podkreślała, że brakuje w niej dziś skuteczności, efektywności i dialogu. Dlatego konsekwentnie prowadzimy dialog z obywatelami wychodząc z założenia, że nic tak nie szkodzi jak jego brak. Polityka jest sztuką szukania najlepszych rozwiązań, i przekonywania do nich innych. Można to robić ogniem i mieczem jak PiS, a można bardziej finezyjnymi metodami.
Uważamy dialog za wartość. Dlatego, nie rezygnując z własnych przekonań, nie mamy oporów by siadać do stołu z przeciwnikami politycznymi i z potencjalnymi sojusznikami. To, że Grzegorz Schetyna nie zadał sobie trudu, by nawet porozmawiać telefonicznie z liderami pozostałych partii opozycyjnych pokazuje, że zmiana jakości uprawiania polityki to dla niego tylko frazes.
Opozycja powinna współdziałać
Kiedy w październiku publikowaliśmy z Katarzyną Lubnauer tekst o współkonkurowaniu w opozycji mieliśmy na uwadze głosy obywateli którzy już wtedy mówili, że opozycji potrzebna jest formuła kontaktów i współpracy. Zaproponowaliśmy „współkonkurowanie”: współpracę opozycji w kwestiach kluczowych – wspólne przedsięwzięcia i inicjatywy dotyczące najważniejszych kwestii, związanych z fundamentami państwa. I uczciwe konkurowanie na kwestie programowe.
Znamienne, że wielu polityków i komentatorów zobaczyło w tym rękę wyciągniętą do współpracy. Wielu, ale nie Grzegorz Schetyna. Nie śmiem przypuszczać, że postawa lidera PO wynikała wtedy z niepewności i niskich wyników w sondażach. Nie sądzę też, że dziś wynika z pychy i poczucia wyższości. A zatem z czego?
Nasze propozycje, by spotykać się regularnie i oceniać sytuację polityczną, by koordynować kluczowe akcje i konsultować się na poziomie prezydiów klubów nie spotkały się z odpowiedzią. Dziś nasza ręka do współpracy jest nadal wyciągnięta. Ale potrzebne są konkrety. Wniosek o wotum nieufności to jedna z najważniejszych politycznych akcji, jaka może przeprowadzić wspólnie opozycja w Sejmie. Jeśli Schetyna uważa, że nie ma sensu przy niej współpracować, to w jakich innych ważnych kwestiach wyobraża sobie współpracę opozycji? I jak miałaby ona wyglądać?
Wyborcy Nowoczesnej nie zapomną
Sądzę, że lekceważenie przez PO uczuć i godności elektoratu Nowoczesnej nie jest dobrym pomysłem. Nowoczesna ma swoją siłę jako partia protestu społecznego, partia domagająca się zmiany. Popierają nas ludzie, którzy nie tylko są krytyczni wobec rządów PiS, ale także pamiętają, komu je częściowo zawdzięczamy. To nie jest elektorat bezkrytyczny wobec PO.
To Nowoczesna jako jedyna partia opozycji ma dziś także spójne idee i wynikający z nich program. Idea Nowoczesnej – bardziej skuteczna polityka i lepsze państwo ma silną moc oddziaływania. Działa przede wszystkim na osoby aktywne, zmieniające wokół siebie rzeczywistość. Trudno będzie wygrać wybory bez poparcia najbardziej aktywnych, zaangażowanych, krytycznych i wymagających grup obywateli. Im program Schetyny – „chcemy wrócić” – nie wystarczy.
Dlatego wniosek o wotum nieufności dla rządu powinien zawierać nie tylko silną merytoryczną krytykę rządów PiS, ale również sygnał, że jest efektem przemyśleń więcej niż jednego ugrupowania. Polityka jest polem starcia idei. Nowoczesna jest w nich z naturalnych przyczyn silniejsza. Wniosek o wotum nieufności byłby bardziej dojrzały i bogatszy, gdyby uwzględniał postulaty nasze i pozostałych partii opozycji.
Fałszywe poczucie siły
Zachowanie Grzegorza Schetyny w ostatnich dniach jest dziwne i niezrozumiałe. Nawet przez chwilę nie przypuszczam, że poszło o ego i chęć pokazania się jako kandydata na premiera. Byłoby to małostkowe. Podobnie jak działanie z chęci upokorzenia Nowoczesnej.
Wyniki sondażowe PO są dziś wyższe niż Nowoczesnej. Ale sondaże są raz takie, raz inne. Nowoczesna ma swoje poczucie wartości i siły. Mamy też świadomość swoich przewag i ograniczeń, i wyciągamy z nich wnioski, poprawiając swój sposób działania. Trendy sondażowe mogą się więc zmienić.
Słyszę zachwyty części publicystów, że właśnie w PO powraca siła. Ale niezdolność uzgodnienia wniosku z potencjalnymi sojusznikami to jest raczej sygnał braku siły. Nie rozmawiając wcześniej z opozycją Grzegorz Schetyna potwierdził, że tkwi w okowach polityki w starym stylu, jest więźniem własnych schematów myślowych. Polityki rozgrywania i ogrywania. Ale to poważne ograniczenie mentalne lidera PO może być ograniczeniem dla całej opozycji.
Dlaczego? Bo nowocześni politycy potrafią budować przestrzeń zaufania, a nie tylko ogrywać sojuszników i rywali. Potrafią tworzyć pole do sojuszy i ich dotrzymywać. Nowoczesny polityk, jak Mark Rutte który postawił niedawno tamę populizmowi w Holandii, umie działać w szerszej koalicji. Jest otwarty na kontakty, empatyczny, twardy jeśli trzeba. Ale wie, że polityka wymaga dziś przede wszystkim zdolności do współpracy. To daje na dłuższą metę o wiele lepsze rezultaty. Jestem przekonany, że takiego podejścia oczekuje większość zwolenników opozycji.
Więcej zaufania, mniej rywalizacji
Zbyt długo doświadczamy państwa opartego na strachu, a nie na nadziei. Na nieufności, a nie zaufaniu. Dlatego trudno mi zrozumieć strategię Grzegorza Schetyny jaką przyjął wobec sojuszników z opozycji. Zwłaszcza, że w PO nie brakuje polityków otwartych na dialog, potrafiących rozmawiać.
Metody przydatne do wewnętrznych rozgrywek w partii nie sprawdzają się, gdy trzeba porozumieć się z autonomicznymi, przekonanymi o swojej wartości i spójnymi organizacjami. Takie współdziałanie między najważniejszymi partiami politycznymi jest zaś niezbędne. Nie tylko przy wniosku o wotum nieufności dla rządu. Z góry przegranego. Będzie potrzebne przy wyborach samorządowych, i później, gdy trzeba będzie naprawiać państwo i wyciągać instytucje z mroków i chaosu rządu PiS. Gdy stawka będzie znacznie wyższa.
Nie jesteśmy małostkowi, dlatego z otwartością wysłuchamy argumentów lidera PO. Z otwartością, ale także z przekonaniem, że dobro Polski i współpraca opozycji wymagały rozmowy i wspólnego działania.