Odrzucenie zaproszenia prezydenta Bronisława Komorowskiego przez prezydent Litwy Dalię Grybauskaite zaskoczyło wszystkich. Do tej pory Litwa, spierająca się w wielu kwestiach z Polską, w imię własnego bezpieczeństwa, zawsze dbała o współpracę w dziedzinie obronności. Jest przecież niewielkim państwem, które od momentu swojego powstania było zagrożone dawniej przez Rosję Radziecką a następnie przez Związek Sowiecki.
Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Dziś, gdy Amerykanie tracą zainteresowanie Europą, a kraje NATO na naszym kontynencie drastycznie obniżają swoje budżety obronne, Rosja stawia na kosztowne zbrojenia. Z naszego wspólnego z Litwą punktu widzenia szczególnie istotny jest tu okręg kaliningradzki. W tym kontekście postawa litewskiej głowy państwa jest jeszcze bardziej niezrozumiała. Propozycja spotkania, która wyszła od prezydenta Polski, miała dotyczyć ustalenia wspólnego stanowiska Polski i krajów bałtyckich, odnośnie wzmocnienia możliwości obronnych NATO w Europie Wschodniej.
Powstaje pytanie - skąd zatem ta niezrozumiała z punktu widzenia dotychczasowej postawy Litwinów decyzja? Jest wiele możliwości. Jedna z nich dotyczy rosnących, politycznych wpływów Rosji na Litwie. Nie bez znaczenia są starania pani prezydent o budowanie samodzielnej pozycji politycznej właśnie na zbliżeniu z Kremlem. Zresztą niezależnie od tego, czy taka jest jej prawdziwa intencja, Rosjanie bezsprzecznie odczytają jej nieobecność w Warszawie jako otwartą możliwość rozgrywania Litwy przeciwko Polsce i NATO. Możliwa jest też inna interpretacja. Jest ona najbardziej oczywista, bo każe czytać tę decyzję Dalii Grybauskaite w kontekście konfliktu o prawa Polaków mieszkających na Litwie. Niewątpliwie pani prezydent jest świadoma, że ta kwestia będzie brana pod uwagę przy ocenie jej zachowania przez społeczeństwo. Nie da się ukryć, że jest ono niechętne Polakom i utrzymuje własną tożsamość - na kontrze do narodu polskiego.
W kontekście postawy prezydent Litwy nie możemy w żadnym wypadku ulegać emocjom. Już widzę, co w tej sytuacji proponowaliby tacy politycy, jak była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga, czy będący w bojowym nastroju Jarosław Kaczyński, gdyby byli u steru polskiej dyplomacji. Z doświadczenia mogę zakładać, że byliby pierwsi w „ostrym stawianiu sprawy”. Takie machanie szabelką to tylko frazes. Skończyłoby się faktycznym zamrożeniu lub też zerwaniem stosunków na lata. Być może co najmniej do końca kadencji pani prezydent.
Musimy też pamiętać, że nasze relacje wykraczają znacznie poza kwestię mniejszości narodowych w obu krajach. Mamy wspólne interesy na Białorusi, czy wobec Rosji. Mamy wspólne interesy energetyczne. Zapewnienie warunków dla Orlenu w Możejkach, aby stworzyć terminal naftowy z prawdziwego zdarzenia oraz odpowiednie połączenie pomiędzy tym terminalem a rafinerią jest w interesie zarówno Litwy jak i Polski.
Jesteśmy powiązani wiekami historii i nikt tego nie może rozdzielić. Dlatego warto podjąć wysiłek, aby przywrócić naszą współpracę na właściwy tor. Warto pamiętać, że w przypadku konfliktów, zwyczajowo trzeba przyjąć, że wina jeśli nie leży nawet po środku, to rozkłada się na dwie strony. Nawet jeśli ktoś się z powyższym nie zgodzi, to będzie musiał przyznać, że zgoda wymaga pracy obydwu stron.
To jest zadanie na wiele lat, może na jedno pokolenie, aby udowodnić, że możemy być punktem odniesienia, a nie obawy dla Litwinów. Warto ten wysiłek podjąć po to, aby Europa Wschodnia w sposób faktyczny przestała być miejscem konfliktów i napięć, rozgrywanych przez państwa trzecie.
Polska jest dużym i znaczącym krajem, odgrywającym rolę lidera w regionie. Mamy obowiązek, by doprowadzić do tego, aby współpraca i przyjaźń między naszymi dwoma, a także innymi narodami nie była jedynie deklarowana. Jeśli bowiem uda się sprawić, by ta współpraca stała się faktem, zyska na tym nie tylko Polska, ale i wszyscy zaprzyjaźnieni z nami sąsiedzi. Zgoda wokół tej kwestii po naszej stronie, spowoduje, że gdy zapytamy Litwinów – Pomożecie? - uzasadnioną nadzieją będziemy mogli zaczekać na odpowiedź. – Pomożemy.
Każdy inny scenariusz będzie stratą nie tylko dla Litwy, ale i dla nas.