Wojna nie może być wymówką dla braku reform
Ostatnie spotkanie w Berlinie pokazało, iż Niemcy i Francja są gotowe skłaniać Ukrainę, by ta zaakceptowała postulaty Putina prowadzące do federalizacji państwa i utworzenia separatystycznego organizmu w Donbasie, byle tylko zakończyć tam walki zbrojne. Oznacza to zgodę na ograniczenie suwerenności i integralności dużego państwa w Europie aby powrócić do „business as usual” z Rosją. Szczęśliwie nie jest to stanowisko Unii Europejskiej. Ta wprowadzając sankcje domaga się pełnego wycofania się Kremla z Europy Wschodniej. Postawa ministrów Steinmeiera i Fabiusa uzmysławia jednak Kijowowi, iż poparcie Zachodu nie jest jednoznaczne. Rosji zależy bardziej na Ukrainie niż akceptacji Zachodu, Zachód zaś chce spokoju za wszelką cenę. Wizyta Angeli Merkel na Ukrainie podczas Święta Niepodległości będzie ładnym gestem i zapewne ociepli jej wizerunek. Ale dla wszystkich jest jasne, że to ukraińska armia musi uporać się jak najszybciej z konfliktem na wschodzie kraju. A władze ukraińskie realizacja postulatów Majdanu i pakietu reform, o którym na razie cisza. Tymczasem Edwarda Lukasa i niektórych polskich publicystów niepokoją ukraińskie „pakty z diabłem“ – pierwszy z oligarchami i drugi z oddziałami ochotników, „których poglądy polityczne są często wątpliwe, a niekiedy oburzające“. Co do pierwszego – pełna zgoda.