Muszę przyznać, że dyskusja o potrzebie żałoby narodowej totalnie mnie zaskakuje. Nie sądziłem, ze sprawa wymaga dyskusji, bo dla mnie jest dość oczywista. Najwyraźniej jednak sytuacja wymaga zabrania głosu.
Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Gdy słyszę wypowiedzi o tym, że żałoba narodowa jest niepotrzebna to instynktownie skręcam wzrok na lewo. I kogo tam widzę? Oczywiście Roberta Biedronia dumnego posła Ruchu Palikota. Nikomu nie bronię ataków na rząd, można kwestionować postawy prezydenta i marszałka sejmu, tyle, że decyzja o żałobie narodowej, jak sama nazwa wskazuje, nie jest decyzją o żałobie krajowej, nie jest polityczna, czy formalna. Ma znaczenie symboliczne, silne dlatego, że dotyczy wspólnoty wszystkich Polaków. Jako Polacy czujemy solidarność z ofiarami, zachowujemy powagę w obliczu dramatu naszych rodaków. Pan Biedroń najwyraźniej w całej gamie swoich uczuć i poglądów tego jednego nie rozumie. Chowa się za wyświechtaną formułką „oczywiście, jest to tragedia”, „stała się rzecz straszna”, tylko że zaraz za nią pojawia się mnóstwo różnych „Ale”. Pan Biedroń, przy milczącym wsparciu swego Szefa Janusza Palikota, stawia fałszywą tezę, że skoro przeżywamy żałobę narodową, to nie możemy wyciągać wniosków i jak to dziwacznie ujął – „trzeba pobudzić sumienie społeczeństwa”. W tej całej antypolitycznej demagogii, ginie informacja, że Biedroń sam jest politykiem. Gubi się coś ważniejszego i właśnie na to chcę zwrócić uwagę. Poseł Biedroń skrupulatnie realizuje wytyczne swojego szefa Palikota, który wg mediów wzywał Polaków do wyrzeczenia się Polskości. Wprawdzie Palikot teraz milcząco odwraca kota ogonem. Wypisuje dyrdymały o tym, jak rzekomo Polacy lubują się w tragediach. Szkoda nawet tego komentować. Niestety całości przekazu nie sposób zlekceważyć.
I choć przyznam, że rzadko wchodzę w podobne polemiki, to należy jednoznacznie nazwać problem jaki ja i myślę, że także wiele milionów Polaków ma z jego wypowiedzią. Rzecz nie w tym, jaka jest prawdziwa tożsamość Roberta Biedronia, nie chodzi mi o taką czy inną orientację, ale poczucie wspólnoty, które czują Polacy. Nie będę się zaklinał, ale mam takie poczucie, że jako członek Ruchu Palikota Polskość kojarzy tylko z wstecznictwem, obciachem i budzącą w lewicy odrazę martyrologią. Zdaje się, że wyjście na mównicę, czy konferencję prasową i powiedzenie dlaczego kocha Polskę bez słabo skrywanej niechęci, byłoby dla niego problemem. Przykra z tego płynie konkluzja.
Pasjonuje mnie Polska. Jestem z niej dumny także jako członek opozycji lat osiemdziesiątych i uczestnik historycznych przemian. Czuję się częścią idei, która przyświecała twórcom Solidarności i jestem dumny, że to Polska obaliła komunizm, że wszystko zaczęło się w Gdańsku, a nie jak uważa się najczęściej podczas upadku berlińskiego muru. W historii Polski były miliony patriotów. Czasem byli związani z lewicą, z centrum, czasem z prawicą. Często zmieniali swoje poglądy, ewoluowali, kluczyli, ale trzeba im oddać, że dobro Kraju mieli w sercu na czołowym miejscu.
W polskiej polityce można być chadekiem czy Zielonym ale warto pamiętać, że zawsze jest się przede wszystkim Polakiem, szczególnie gdy zasiada się w polskim parlamencie. Nie dbam o to, co pomyślą zafascynowani lewicą fani Palikota i nie mam wątpliwości, że bycie Polakiem nie jest niczym złym. Nasze poczucie wspólnoty i chęć bycia razem nie objawiają się bynajmniej jedynie w czasach żałoby. Świadczą o tym tłumy kibiców fetujących Małysza czy Justynę Kowalczyk, ale także Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i pielgrzymki na Jasną Górę. I to, że chodzimy do kościoła i to, że wciągamy flagę, i cieszymy się razem wychodząc przy minus 20 stopniach w Sylwestra na place wielkich miast, świętujemy święto Trzech Króli, Boże Narodzenie i wiele, wiele innych. To jest właśnie wspólnota. Będąc we wspólnocie współodczuwa się z nią zarówno radości jak i żałoby. Po prostu jest się razem ze swoimi rodakami. Każdy ma prawo do swojego zdania bo taka jest zdobycz demokracji, ale jeśli się nie chce być Polakiem, to warto mówić o tym otwarcie, żeby wszyscy Polacy wybierający swoich reprezentantów, zainteresowani tym by mieć dobrze i bezpiecznie we własnym kraju, mieli świadomość komu to dobro leży na sercu.