Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Po wizycie Dennisa Rodmana w Korei Północnej na urodzinach Kim Dzong Una, media na całym świecie serwowały żenujący występ byłej gwiazdy NBA. Ten wybitny sportowiec, z powodu swojego niezwykle "oryginalnego" zachowania, już wcześniej nazywany był największą primadonną koszykówki, ale to, co zrobił w Korei to absolutna kompromitacja, za którą powinien wstydzić się do końca życia.
Rodman nie bacząc na okoliczności wyśpiewał Kim Dzong Unowi „Happy Birthday”. Miał jednak możliwość minimalnej rehabilitacji. Gdy przylatywał do Korei sam i nie wdawał się w dywagacje o reżimie, CNN komentowało to jako przykład "koszykarskiej dyplomacji". Kiedy jednak Rodman przyjechał z kolegami, skompromitował się ostatecznie. Mógł wstawić się za więzionym przez reżim Amerykaninem Kennethem Bae, którego skazano na 15 lat ciężkich robót. Jednak nie kiwnął nawet palcem w tej sprawie, a w telewizji poparł Kima. Po swoim występie w Pjongjang, w czasie którego z oburzeniem odnosił się do pytań o prześladowanego misjonarza, Rodman wysunął się na czoło mojej listy hańby celebrytów. Oczywiście twierdzi on, że pojechał tam wraz kolegami promować koszykówkę. Choć nikt tego oficjalnie nie przyzna, pojechał do Korei dla pieniędzy.
Gwiazdy, celebryci, którym powinęła się noga, często przyjmują wszelkie możliwe propozycje zarobienia. Nie myślą o konsekwencjach przyjętych zaproszeń. Zapraszanie znanych ludzi na imprezy urodzinowe tyranów stało się ostatnio niezwykle modne. Co gorsza gwiazdy lgną do dyktatorów. Nie tylko Rodman ma na swoim koncie takie wybryki. Do Czeczenii na urodziny despoty Ramzana Kadyrowa pojechali aktor Jean-Claude Van Damme i skrzypaczka Vanessa Mae. Na tej samej imprezie Hilary Swank zaśpiewała przywódcy „Happy Birthday”. Ona jako jedyna zdała sobie sprawę, że postąpiła źle i oświadczyła, że żałuje i przeprasza za obecność w Groznym. U Kadyrowa gościł także uciekinier z Francji, obecnie szczęśliwy posiadacz obywatelstwa rosyjskiego, Gérard Depardieu. Piosenkarka Beyoncé też ma za sobą niechlubną przeszłość. Wystąpiła na zorganizowanym na Karaibach przyjęciu urodzinowym dyktatora Libii Muammara Kaddafiego. Beyoncé za występ dostała pokaźną sumę, ale skruszona później przeprosiła i przekazała całą swoją gażę na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti. Jej kolega po fachu, Sting, zagrał natomiast koncert dla córki przywódcy Uzbekistanu Islama Karimowa.
Co łączy te wszystkie postacie? Jedna kwestia - wszyscy dostali za udział w tych imprezach gigantyczne sumy pieniędzy. Wykazali się ignorancją, nie mając pojęcia do kogo z wizytą się udają. Inaczej Rodman, który doskonale wiedział na czyje urodziny jedzie. Sam nazywa Kim Dzong Una swoim przyjacielem. Oficjalnie pojechał do Korei, by szkolić koszykarzy. Jego prezentem dla Kim Dzong Una był mecz byłych gwiazd NBA z koreańską drużyną. Kto pojechał z Rodmanem? Jego znajomi, byli już koszykarze ze złotej epoki popularności NBA - m.in Kenny Anderson, Cliff Robinson, Vin Baker, Doug Christie i Charles D. Smith. Z pewnością nie zagrali za darmo. Skąd ta teza? Warto przypomnieć, że kłopoty finansowe przynajmniej niektórych z nich nie są tajemnicą. Bankrutem jest też Rodman. Mam graniczące z pewnością przekonanie, że pojechał tam dla pieniędzy.
Część celebrytów nie ma oporów przed zarabianiem pieniędzy w wątpliwy moralnie sposób. Często poprzez swoje występy firmują rzeczy złe. Wykorzystują swoją popularność, aby podnieść prestiż i ocieplić wizerunek tyranów. A przecież nie występują jako osoby prywatne. W dzisiejszych czasach celebryci zastąpili autorytety moralne – ludzi, którzy dzięki swojemu dorobkowi i osiągnięciom mogli służyć innym za przykład. Obecnie wystarczy dobrze grać w koszykówkę albo nieźle śpiewać, aby stać się wzorem do naśladowania. Celebryci mają szczególnie duży wpływ na młodych ludzi, nie mających jeszcze doświadczenia i nie zawsze potrafiących oddzielić dobro od zła. Dlatego powinni zastanowić się, czy naprawdę dla pieniędzy warto zrobić wszystko. Czy opłaca się sprzedać własne dobre imię i honor? Jaka jest stawka za popieranie zbrodniarzy? Jak bardzo trzeba być chciwym, aby wspierać dyktatora, który ma krew na rękach, a obywatele jego kraju umierają z głodu, chorób i skrajnej biedy?