Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Wczorajsza zgoda na wykorzystanie sił zbrojnych Rosyjskiej Federacji i kolejne doniesienia o ingerencji wojsk rosyjskich na Krymie, zaskoczyła opinię międzynarodową. Zgodnie z regułami Hitlera konflikt został wywołany w sobotę, kiedy demokracje odpoczywają, a ich efektywnej reakcji można się spodziewać dopiero w poniedziałek. W tym konflikcie liczy się bowiem szybkość, bo Putin testuje do jakiej granicy może się posunąć. Rozbrajanie oddziałów ukraińskich to kolejny próg w tej wojnie nerwów. Tym bardziej istotna jest szybka reakcja prezydenta Komorowskiego dotycząca organizacji spotkania Rady Północnoatlantyckiej i wskazanie konkretnej ceny jaką Rosja zapłaci za naruszenie integralności Ukrainy. Istotne są również ustalenia dotyczące spójnej reakcji Polski na rosyjską agresję.
Trudno prognozować dalszy rozwój sytuacji na Ukrainie. Można jedynie wnioskować z prowokacji na wschodzie kraju, że Putinowi chodzi o kontrolę nad całym krajem, a nie jedynie oderwanie Krymu, który Rosja kontroluje od początku niepodległości Ukrainy. Putin liczy na tę część ukraińskiego społeczeństwa, która uwierzyła w propagandę o „faszystowskim“ obliczu nowego rządu i ma tendencję do podporządkowywania się silniejszemu. Zależy mu na nacisku psychologicznym na nowe władze i osłabieniu ich wpływu w regionach. Jest to istotne przed wyborami, które ma wygrać prorosyjska partia i prorosyjski kandydat na prezydenta. Chodzi o to, żeby wybór proukraińskiego polityka kojarzył się z konfliktem z Rosją, a wojny na Ukrainie nikt nie wybierze. Dlatego Putin dalej będzie przygotowywał prowokacje na wschodzie i południu, aby potwierdzać tezę o „nieporządku“, który opanować mogą jedynie jego wojska. Rosja będzie starała się kierować polityką faktów dokonanych i rozmawiać o Krymie z Zachodem ponad głowami Ukraińców, unikając legitymizacji nowej władzy. Po Olimpiadzie w Soczi ma to być kolejny sygnał dla własnego narodu, że Rosja nadal jest imperium i liczy się w ogólnoświatowej grze. Dzisiaj w Moskwie odbędzie się nacjonalistyczny pochód poparcia dla tej polityki.
Z drugiej strony wstrzemięźliwość reakcji rządu ukraińskiego pokazuje, że mamy do czynienia z ludźmi opanowanymi i odpowiedzialnymi i być może właśnie agresja Rosji zbuduje autorytet nowej ukraińskiej władzy, zapewniając wsparcie z Zachodu i otwartość na trudne reformy we własnym społeczeństwie. Powstanie rządu Jaceniuka pokrzyżowało plany Putina: jeszcze tydzień temu mógł on mówić o chaosie w kraju i politycznym nieporządku. Dzisiaj jego tezy są niewiarygodne, a nieporządek szerzy się tam, gdzie pojawiają się rosyjskie wojska.
Jeśli dojdzie do eskalacji agresji ze strony Rosji to przepaść między Rosjanami i Ukraińcami ulegnie pogłębieniu. Paradoksalnie być może przyspieszy to budowanie odrębnego narodu ukraińskiego, bo osoby, które deklarują lojalność wobec Rosji wybiorą obywatelstwo tego kraju. Już ponad 120 tysięcy obywateli Ukrainy zwróciło się do Rosji z prośbą o wydanie rosyjskich paszportów. Z drugiej strony w sieciach społecznościowych krążą apele obywateli ukraińskich rosyjskiego pochodzenia o nie narzucanie im ochrony, o którą nigdy nie prosili.
Putin zapewne zdaje sobie sprawę, że dla UE konflikt na Ukrainie to nie rok 2008 w Gruzji, która, choć bliska naszym sercom, jest daleka geograficznie. Tym razem ogień konfliktu może dotrzeć do granic czterech państw członków UE. I to od UE w większym stopniu niż od USA zależny jest Putin. UE to największy odbiorca rosyjskich surowców, tutaj spoczywają majątki większości oligarchów. Przykręcenie kurka zapotrzebowania i zamrożenie środków w europejskich bankach może być dla Rosji dużo bardziej bolesne niż amerykańskie krążowniki na Morzu Czarnym. Aktywna współpraca krajów UE i NATO będzie testem na jedność i sprawność reakcji Zachodu. Dlatego na UE ciąży odpowiedzialność, aby udowodnić, że nie akceptujemy polityki faktów dokonanych i wspieramy aspiracje niepodległościowe Ukraińców.
Popularny stereotyp mówi, że Polacy łączą się w sytuacji zagrożenia zewnętrznego.W Polsce konflikt na Ukrainie daje szansę na zjednoczenie się wszystkich sił politycznych wokół problemu bezpieczeństwa. Mam cichą nadzieję, że w obliczu realnego zagrożenia, dzisiejsze uzgodnienia na spotkaniu zwołanym przez premiera Donalda Tuska będą dowodem na polską dojrzałość. Wydaje się, że prezes Jarosław Kaczyński zrozumiał błąd swojej dotychczasowej postawy przyjmując zaproszenie na to spotkanie. Waśnie wewnętrzne, zawsze są rozgrywane przez Rosję, o czym świadczy wykwit rosyjskich trolli na polskich portalach informacyjnych w ostatnich dniach. Zakończenie sporów będzie najlepszym prezentem jaki możemy ofiarować Polsce i Ukrainie w tych dramatycznych dniach.