Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Wysłuchanie „głosu ludu“ na Kremlu ma oczywiście bohatera pierwszego planu – Władimira Władimirowicza Putina. Powrót do carskich koncepcji jedności z Małorosją oraz poszukiwanie korzeni ukraińskiego nacjonalizmu w odpowiedzi na europejskie uciemiężenie m. in ze strony Polski, nie mogą jednak przysłonić pojawienia się bohatera drugiego planu. Niczym deus ex machina, lub raczej bożek walki o prawa człowieka na świecie, z pytaniem w imieniu narodu rosyjskiego wyskoczył nagle... Edward Snowden. Do pełni szczęścia brakowało jedynie pytania od innej rosyjskiej marionetki – byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Mimo moich licznych wypowiedzi na temat Ryszarda Kuklińskiego, nie jestem miłośnikiem literatury szpiegowskiej, ani spiskowych teorii dziejów. Jednak jestem przekonany, że szkody jakie działania Snowdena poczyniły dla światowego bezpieczeństwa, można porównać jedynie do wieloletniej działalności Kima Philbiego, najsłynniejszego agenta radzieckiego w okresie zimnej wojny. W obliczu wojny informacyjnej, którą Rosja prowadzi bardzo sprawnie wokół kryzysu ukraińskiego, oraz polityki konfrontacji z Zachodem, działania Snowdena jawią się jako bardzo zręcznie przeprowadzona operacja szpiegowska. Opiera się na założeniach bardzo popularnej w Rosji teorii wojny-chaosu. Jej istotnym elementem jest oddziaływanie propagandowe mające w oczach światowej opinii publicznej odwrócić źródła zagrożeń i w efekcie osłabić przeciwnika. Niezależnie od skali inwigilacji prowadzonej przez wywiad amerykański, nie różni się ona niczym od tego co robi Kreml. Jednak to USA w oczach wielu stało się zagrożeniem dla praw obywatelskich, podczas gdy autorytarna i ekspansywna Rosja przyjmując Snowdena uzyskała status sojusznika wolności. Ostatnio skutki tej prowokacji, godzące w jedność państw Zachodu, zostały częściowo zneutralizowane przez agresywną politykę Rosji.
Mam nadzieję, że zaangażowanie Snowdena w propagandowe rozgrywki Putina jest ostatecznym dowodem dla tych, którzy upatrują w nim bohatera walki o wolność i demokrację w sieci.
Na razie, zagrał w teatrze Putina, którego imperialne tęsknoty sięgają głębiej niż tylko do czasów ZSRR. Snowden jawi się jako trybik w maszynie, której celem jest utrzymanie skorumpowanego systemu i stojącego na jego czele Putina przy władzy. Kiedy rosyjska gospodarka pada, Rosjanie potrzebują mitu, dla którego są w stanie zgodzić się nawet na obniżenie poziomu życia. Odzyskanie pozycji współgospodarza świata, dyktującego warunki innym, jest narkotykiem, dla którego mogą poświęcić nawet osobiste szczęście. Putin łączy dziś zatem dążenia „białych“ i „czerwonych“ Rosjan. Nie zdziwię się, gdy wkrótce przypomni Polakom o Priwislanskim Kraju i o tym, że jesteśmy częścią ogólnosłowiańskiej wspólnoty. Być może na Kremlu wybrzmi wówczas - jako podkład muzyczny pod orędzie do Polaków - utwór „My Słowianie“, a działacze SLD, kochający Rosję nieodwzajemnioną miłością, uznają, że to najlepsze rozwiązania dla polskiej Realpolitik.
Kłamstwa Putina, wygłaszane z pełną powagą i prosto w oczy światowej opinii publicznej, na temat konieczności obrony praw ludności rosyjskojęzycznej na Krymie, zdemaskował ostatnio raport ONZ. Dzisiaj Putin przyznał, że „zielone ludziki“ na Krymie to rosyjscy żołnierze. Bezczelne kłamstwa dyskwalifikują go jako istotnego partnera w polityce międzynarodowej, która opiera się na porozumieniach i wzajemnych gwarancjach. Fraza ukuta wczoraj przez premiera Ukrainy Arsenija Jacyniuka, dobrze podsumowuje osobę prezydenta Rosjii: to kolejny światowy eksporter terroryzmu. A Snowden i Janukowycz oraz inni agenci - celebryci, to jedynie maskotki na jego pirackim okręcie, gotowe do wykorzystania na skinienie doradców Putina. Abordaż na wschodnią flankę UE pozostaje realnym scenariuszem.