Jakoś w październiku 1991 roku jednej z naszych producentek telewizyjnych, pracujących dla Visnews udało się - nie mam pojęcia jak - zdobyć wejście do Mauzoleum Lenina. Zachodni dziennikarze w najświętszym miejscu radzieckiego komunizmu! Więcej, mieliśmy zgodę na zrobienie zdjęć.
Lenin wiecznie żywy. Pamiętam ten slogan z czasów szkolnych, gdy musieliśmy maszerować w pochodach pierwszomajowych. Na trybunie honorowej stali nasi „jedyni, słuszni przywódcy narodu”. Lenin dawał im siłę i nieśmiertelność – sądzę, że tak myśleli.
Po nieudanym puczu wojskowym w Moskwie i na początku rozpadu Związku Radzieckiego w dawnym imperium obalano pomniki kończącej się epoki. Najpierw Dzierżyńskiego, potem Marksa i kilka pomników samego Lenina.
Po raz pierwszy też publicznie rozważano możliwość usunięcia z Kremla samego twórcy i przywódcy rewolucji październikowej, Władimira Lenina. Jedni chcieli go wyrzucić inni zostawić, a jeszcze inni pochować gdzie indziej. Rożne były pomysły. Społeczeństwo było bardzo zmęczone komunizmem a Lenin był jego symbolem.
Przeciętny obywatel Związku Radzieckiego mógł kupić bilet w kasie i ustawić się w długiej kolejce. Dalej zwiedzający przesuwali się małymi krokami do przodu, nie opuszczając kolejki nawet na chwilę aż dotarli do trumny samego Władimira Iljicza. Każdy zwiedzający mógł popatrzeć na trumnę z bliska przeciętnie około 30 sekund, by zapisać dokładnie w pamięci obraz wiecznie żywego pogromcy cara . I to wszystko w kompletnej ciszy. Nie wolno było się odzywać dla okazania szacunku, stanowczo zabronione było robienie zdjęć.
Mauzoleum dla wielu Sowietów było bardzo ważnym miejscem. Często można było zobaczyć pary nowożeńców przychodzące prosto ze ślubu do Mauzoleum Lenina, jakby chcieli dostać błogosławieństwo od samego wodza rewolucji.
Mieszkając w Moskwie, bardzo lubiłem fotografować zmianę warty przed samym mauzoleum. Podziwiałem razem z tłumem jak żołnierze bez jakiegokolwiek wysiłku, synchronicznie podnosili nogi pod kątem 90 stopni, jednocześnie trzymając głowy zadarte wysoko do góry.
Ucieszyłem się na wiadomość, że będę prawdopodobnie pierwszym fotografem spoza Związku Radzieckiego, który dostąpi zaszczytu sfotografowania zabalsamowanego Lenina i wnętrza mauzoleum. Samo mauzoleum to duży kompleks. W jego skład wchodzi między innymi laboratorium, gdzie ciało Lenina jest co jakiś czas na nowo zabezpieczane, przebierane i odświeżane. Jest też specjalny system wentylacyjny. Nad jego działaniem czuwa tuzin techników w białych kitlach, którzy na co dzień dyżurują w pomieszczeniu z mnóstwem światełek i wskaźników niczym w centrum zarządzania elektrownią.
Gdy przyszedłem już do miejsca, gdzie leżał Lenin, w gablocie zobaczyłem małego, śpiącego człowieka ubranego w garnitur. Leżał oparty na dużej poduszce, żeby jego postać była bardziej widoczna dla zwiedzających. Jedna dłoń lekko zwinięta, druga wyprostowana.
Pozwolono nam fotografować i filmować przez jakieś piętnaście minut, wszystko jednak bez lamp błyskowych. Nie zdając sobie sprawy z obowiązującego zakazu użyłem lampy i natychmiast usłyszeliśmy krótki okrzyk: Nie lzia!!
To wszystko było dla mnie surrealistycznym doświadczeniem.
Prze ostatnie lata było wiele planów i pomysłów, co zrobić z Leninem. Wciąż jednak pozostaje w swoim mauzoleum. W pewnym sensie Lenin wciąż jest symbolem tego kraju i nie sądzę, żeby Władimir Putin postanowił coś zmienić.