Właściwie jestem pewny, że nie jest aż tak źle. Odniosę się do tekstu
Śpiewajcie Polki!EURO przeminie, potem Olimpiada, i docenią was bardziej niż dziewczyny z "Jarzębiny"
Opisane w nim przykłady miały uzmysłowić, że jest coraz lepiej.
Natalia Lubrano, Mika Urbaniak, Aleksandra Kwaśniewska...
Mógłbym wymienić kolejne nazwiska, z którymi wiążę nadzieję, albo wrócić do artystów, którzy nagrali naprawdę interesujące albumy w ostatnich latach. Mógłbym podawać zespoły grające nowocześnie folk, czerpiące z polskiej tradycji, nie zmuszając kogokolwiek do ich słuchania, a przede wszystkim nie obrażając miłośników tradycyjnej muzyki ludowej.
Zgadzam się z Beatą Tadlą, która na "facebooku" wyraziła swoją obawę, że nasze społeczeństwo pozostanie disco polowe. Nie uderzając "w wysokie tony", jeśli nie będziemy pokazywać, jak rozwija się muzyka w naszym kraju, faktycznie tak będzie.
Pisałem w poprzednim artykule o niefortunnym momencie na prezentację śpiewających Polek. Wybór przeboju EURO przyćmił, co ważniejsze, wiele imprez muzycznych, które miały miejsce w długi weekend. Jak wiele napisano o biciu rekordu Guinessa w ilości gitarzystów grających razem we Wrocławiu? A przecież to wydarzenie bez precedensu na skalę światową! I to od dziesięciu lat! Bez względu, jak wiele poświęcono mu miejsca, na pewno mniej niż "natemat" przeboju polskiej reprezentacji. Tymczasem rekord znowu został pobity!
Kto usłyszał o Międzynarodowym Konkursie Saksofonowym zorganizowanym przez Akademię Muzyczną w Łodzi? Dziewięćdziesięciu saksofonistów na jednej scenie w Manufakturze! Zabrakło zaledwie dziesięciu, aby pobić rekord Guinessa!
Nie jestem za "chowaniem głowy w piasek" i milczeniem w sprawie Koko Euro Spoko. Jestem za daniem alternatywy. Bo ona jest...