Wyszedłem po koncercie Mietka Szcześniaka, który nagrał płytę w Stanach, pobiegłem szybko na Sing Sing Penelope w znakomitej formie, niczym nie odbiegającej od amerkańskiej, współczesnej sceny jazzowej, odbierając kolejne wiadomości: Snoop Dogg poleca Izę Lach! W Łodzi się dzieje...

REKLAMA
Już słyszę te głosy, co to za sukces, że wybrał ją zaćpany Snoop Dogg. Trafiło się dziewczynie, jak ślepiej kurze ziarno. Słyszę też głosy broniące Izę Lach, które z Łodzi przede wszystkim będą pochodzić. I głosy wyważone, że to kolejna znakomita promocja polskiej muzyki. Pomijając aspekt śpiewania po angielsku - artykuł:Autostrady na Euro a sprawa polskiej piosenki!, w którym nie wymieniłem bohaterki ostatnich godzin, gdyż pisałem tylko i wyłącznie o najnowszych premierach - wyprzedzając ewentualną polemikę, stawiam przedwcześnie pytanie: lepiej żeby promował Snoop Dogg czy program rozrywkowy pod tytułem " Euro 2012"? Mogę postawić trudniejszy wybór: lepiej Snoop Dogg czy "X - Factor"? Nie neguję obu sposobów na pokazanie siebie, jedynie twierdzę, że chociaż są zupełnie różne... Poparcie rapera może szybko kogoś zaszufladkować. Może ale nie musi. "X - Factor" może dotrzeć do szerszego grona odbiorców, wśród których może być więcej promotorów, producentów, ludzi z szeroko pojętej branży muzycznej. Wciąż tylko"może". Liczy się osobowość i świeżość postaci. To uniwersalna wartość i jedyny sposób, by w przyszłości nie stać się produktem. Na dodatek z nalepką: Ta od Snoop Dogga. Do tego potrzeba dojrzałości. Wtedy wyraźnie widać, że zwycięstwo w konkursie tak znanego, znaczącego dla muzyki rapera, staje się świadomą promocją. I wierzę w Izę...
Ciekawi mnie, czy ewentualna dyskusja będzie tak samo gorąca jak w przypadku Koko Spoko? A przyda się na pewno Izie Lach. Oby jednak była na wyższym poziomie. Jeszcze za wcześnie twierdzić, że amerykańska muzyka znowu zmęczyła się sobą i przyszedł wreszcie czas na naszych artystów. Trzeba przyznać, że co rusz ktoś zostaje wyłowiony przez amerykański przemysł rozrywkowy. Doskonałym przykładem jest Shakira. Jednak trzeba zauważyć, że nie wystarcza być orientalnym czy po prostu nieznanym. Trzeba być nowoczesnym, najlepiej nowatorskim. I jeszcze jedno, drodzy wokaliści a zwłaszcza wokalistki. Zazdrość nie doprowadzi was na sam szczyt swoich marzeń. Talent, ciężka praca oraz podążanie dobrymi, wypracowanymi ścieżkami jest o wiele lepszym sposobem. Oczywiście do tego trzeba nauczyć się cierpliwości i pokory, choć zapewne przynudzam. Przecież Iza Lach też uczy się od innych. LStadt był w Stanach, Brodka tam właśnie nagrała swoją EPkę...
To nie jedyne przykłady. Aż boję się pomyśleć, że spełnia się myśl z artykułu: Śpiewajcie Polki! EURO przeminie, potem Olimpiada, i docenią Was bardziej niż dziewczyny z "Jarzębiny":)Przestrzegajac siebie przed dalece posuniętym optymizmem, w stylu: Niech świat się boi, bo nadchodzi dominacja artystów z Polski:); czekam, kto następny?
A miałem wymienić kilka genialnych spostrzeżeń Mietka Szcześniaka, do których powrócę w oddzielnym wpisie:)
Miałem pisać o koncercie Sing Sing Penelope w Łodzi Kaliskiej, tej z artykułu:Il Divo do Polski! Łódź Kaliska nie chce Pink Freud! Tomasz Licak w Bajkonurze - muzycy do podziemia! Bo kryzys...
Na szczęście nadal grają jazz. I to jaki, sądząc po tym występie!
Niestety nie mam zapisu tego występu, więc powróćmy...