Roma Ligocka w Krakowie, ok. 1943 r.
Roma Ligocka w Krakowie, ok. 1943 r. Fot. Wydawnictwo Literackie
Reklama.
„Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” to wspomnienia Romy Ligockiej, malarki i pisarki, przede wszystkim z okresu Holocaustu. Autorka, urodzona w listopadzie 1938 roku, jako małe dziecko nie znała niczego poza Wojną i Zagładą. Podczas gdy w normalnych warunkach dzieci bawią się w piaskownicy i cieszą się beztroską, za malutką Romą nieustannie kroczyły lęk i strach. Doskonale wiedziała, że jest „nie taka jak trzeba”. Miała ciemne włosy i oczy. To ją zdradzało. Uważała, że stanowi problem dla rodziny. Czuła się winna.
Nie miała prawdziwego domu. Była chorowitym dzieckiem otoczonym obcymi, bo mieszkanie getta zajmowało kilka rodzin. Wszystkim doskwierała ciasnota, a niepewna sytuacja budziła coraz większe napięcia. Rozmowy docierały do uszu dziewczynki. Pociechę stanowili mama, tata i, przede wszystkim, kochająca i wszystko rozumiejąca babcia. Pewnego razu uszyła Romie wspaniały czerwony płaszczyk. Okazał się bardzo potrzebny, bowiem razem z babcią godzinami wystawały zimą na dworze podczas niemieckich kontroli. W trakcie jednej z nich dziewczynka widziała, jak niemiecki żołnierz wyrywa kobiecie niemowlę i... rzuca nim o asfalt.
Roma innym razem sama o mało nie zginęła. Poszła z mamą do sklepu, gdzie znajdowała się kryjówka, do której prowadziła dziura w podłodze. Wyzierał z niej mrok. Popchnięto przestraszone dziecko, które spadło na przegniłe siano. Po chwili w ciemności Roma przypadkiem dotknęła ciała zmarłego; było pokryte robakami. Wnętrze wypełnił przenikliwy krzyk. Zewsząd otoczyły ją ręce rozzłoszczonych, bojących się zdemaskowania dorosłych. Kilkulatka ledwie uniknęła uduszenia. Przeżyła dzięki błaganiom matki. Nigdy więcej nie krzyknęła.
logo
"Dziewczynka w czerwonym płaszczyku" Fot. Wydawnictwo Literackie
Matka często ratuje Romę, a córeczka, wczuwając się w jej sytuację, niejednokrotnie wybawia z opresji matkę. Relacja zmienia się, kiedy dziewczynka, mając za sobą Wojnę i Zagładę, staje się dorosła. Widzimy, jak wojenne piętno wpływa na postrzeganie siebie i innych. Traumatyczne wspomnienia, wyobcowanie, poczucie lęku i panika uaktywniają się w wybranych momentach. Roma pozostaje z tym sama; nikt nie rozumie jej problemu, na dodatek rzadko rozmawia z matką. Dorosła kobieta nadal jest dziewczynką w czerwonym płaszczyku – zalęknioną, z zaburzoną samooceną, w pewnym sensie samotną i niedopasowaną.
Dzieło Ligockiej smuci, wzrusza i zmusza do refleksji nad ludzką kondycją. Są w nim promyki nadziei: pomoc udzielona Romie i jej mamie przez polską rodzinę, pierwsza książka w prezencie dla dziewczynki i wizyta w ogrodzie zoologicznym, zabawy z przyjacielem i kuzynem (przeczytamy sporo ciekawostek o Romanie Polańskim), rozmowy z mamą. A w dorosłym życiu: sukcesy w szkole i pracy, podróże, wychowywanie syna; wszystko jednak było naznaczone traumą. „Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku” wzbogacają zdjęcia. Na jednym z nich widzimy Romę o smutnych oczach, na innym – rozpromienioną, oglądającą na osłonecznionym balkonie swoją pierwszą książkę. Widząc obie fotografie kilkulatki, nie sposób zrozumieć krzywd, których musiała doświadczyć wraz z innymi bezbronnymi żydowskimi dziećmi.
Kontakt z autorem:
piotr.burakowski@interia.pl