Politolog mieszkający w Pradze, licencjonowany, alternatywny przewodnik praski, http://www.gawlinskipopradze.pl/
Good bye - może raczej Na shledanou. Nie, nie mylę się. Pożegnanie z Václavem Havlem nie odbyło się 3 lata temu. Odbywa się dopiero teraz i jest może jeszcze ważniejsze, bo to pożegnanie z myślą. Havlowska linia polityki zagranicznej - nacisk na prawa człowieka i przywiązanie do Zachodu - została oficjalnie odrzucona przez MSZ. U steru władzy patrzą na Wschód i zaczynają grać swoją własną grę.
Odszedł 3 lata temu
Minęły 3 lata. 18 grudnia 2011, w niedzielę, krótko przed południem media poinformowały, że Havel zmarł w swoim ukochanym domu, w Hradeczku. Powodowany doświadczeniem po śmierci Jana Pawła II i katastrofie smoleńskiej, dałem swoim czeskim przyjaciołom tydzień na jedność. Jeden tydzień na wiarę, że - powołując się na hasło Havla - prawda i miłość mogą ostatecznie zwyciężyć nad kłamstwem i nienawiścią.
Atmosfera havlowskiego tygodnia odpłynęła z Pragi wraz z wiązankami kwiatów i wieńcami, które ludzie zostawiali w prezydenckich miejscach. Zebrał je artysta David Černý i wysłał na barkach rzecznych w kierunku Niemiec. Kwiaty zatopiono w Łabie. Teraz zdaje się tonąć także havlowskie pravdoláskařství (pravda a láska - prawda i miłość z prezydenckiego hasła) i wartości związane z havlowskim sposobem patrzenia na świat.
Następca Havla - Václav Klaus, przy okazji 25 rocznicy wybuchu Aksamitnej Rewolucji, nazwał go nawet "komunistą reformowanym" i podkreślił, że Havel nie chciał standardowej demokracji. Nienawidził partii politycznych, odrzucał rynkowe reguły gry. Urzędujący prezydent Miloš Zeman, określił Havla mianem utopisty. Dla dużych chłopców, politycznych wyjadaczy jest połączeniem Gandhiego, Dalajlamy (z wyłączeniem artystowskiego zamiłowania do używek), ze zbyt wielkimi aspiracjami filozoficznymi. Ale to on był jedyną "marką" rozpoznawalną na światowych salonach i pozostaje nią do dziś. Klaus nie pogodził się z tym do dziś.
Wymiana marki
Teraz epoka "marki VH" dobiega końca, jak wynika z agendy czeskiego MSZ, nakreślającej założenia polityki zagranicznej na kilka następnych lat. Nacisk na prawa człowieka, zamiast prowadzenia dyplomacji czysto ekonomicznej, znalazł jeszcze naśladowcę w osobie Karla Schwarzenberga (szef MSZ do połowy 2013), który pod havlowskim sztandarem dzielnie walczył z Zemanem w wyborach prezydenckich.
Następca Schwarzenberga - Lubomír Zaorálek (z rządzącej ČSSD) - był oceniany jako osoba, która z Zemanem może więcej walczyć, niż współpracować. Okazuje się, że jest inaczej. Trzeba dodać, że Zeman nie siedzi na Zamku Praskim bezczynnie, ale kreuje. W ostatnich tygodniach to on stoi za sterem polityki zagranicznej, jest jej głosem. Na tyle kłopotliwym, że premier Bohuslav Sobotka podkreśla konieczność ustalania wspólnego stanowiska, a w zasadzie wielu stanowisk w różnych kwestiach.
Jeśli w tym kraju jesteś pravdoláskařem, a więc zwolennikiem tradycji havlowskiej - urzędujący prezydent nie tylko cię śmieszy, ale także (już) przestrasza. Komentatorzy zastanawiają się, czy to wpływ ego, czy może samego Kremla. Lista wpadek jest tak długa, że stanowi temat na kilka następnych tekstów. Wszystko wskazuje na to, że to już nie seria przypadków, ale trend.
Najpierw Zeman stwierdził, że Ukrainę powinno ratować NATO, by po kilkunastu tygodniach napomknąć o finlandyzacji...Na zaproszenie rosyjskiego oligarchy Vladimira Jakunina, poleciał na Rodos, gdzie w czasie konferencji wypowiadał się na temat szkodliwości antyrosyjskich sankcji (złośliwi mówią, że lubi przemawiać po rosyjsku). Poleciał do Chin, by "uczyć się, jak stabilizować państwo". Szuka sprzymierzeńców wśród dyktatorów w Azji Środkowej. Na 70 rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz (międzynarodowe forum organizowane przez stowarzyszenia żydowskie odbędzie się w styczniu w Pradze i Terezinie) Zeman zaprosił Putina. Na MSZ-cie głowią się teraz, jak z całej sytuacji wyjść z twarzą. Może się okazać, że spotkanie będzie nieformalnym szczytem UE-Rosja. Jeśli Putin przyjedzie.
Listę (nie zachowałem w niej chronologii) można zamknąć aferą radiową. Zeman na antenie Czeskiego Radia w wulgarny sposób wypowiedział się o członkiniach Pussy Riot (te otrzymały w tym roku nagrodę Václava Havla), a także z lekceważeniem o więźniach politycznych w Rosji.
W plebiscycie na najpopularniejsze słowo roku prowadzi właśnie "pussy". Pojawiły się internetowe virale, ale także skargi do organów kontroli mediów. Zeman, ustami swojego rzecznika, przeprosin odmówił. Podkreślił nawet, że wulgaryzmy miał wcześniej przygotowane. Pod koniec listopada poparcie dla prezydenta spadło do 37 procent.
Oburzenie polityką Zemana było i jest spore. Jak inaczej ocenić publiczne zgromadzenia przeciwko prezydentowi z okazji 25 rocznicy wybuchu Aksamitnej Rewolucji. Obywatele pokazali Zemanowi czerwoną kartę w miejscu symbolicznym - na Alei Narodowej, gdzie upadek komunizmu rozpoczął się w brutalny sposób: od spacyfikowania studenckiej, pokojowej demonstracji. Zresztą i brutalność tych wydarzeń, Zeman zdążył na krótko przed świętem narodowym zakwestionować. Na praskim Albertovie, skąd 25 lat temu pochód studentów ruszył, został wygwizdany i obrzucany żywnością.
Ostatnie kuszenie VH
W tym swoistym podsumowaniu czeskiego roku, znów chcę powrócić do samego Havla. Bo jak każda wielka postać - VH dzieli, w tych warunkach chyba jeszcze bardziej. Oliwy do ognia dolała pewna telewizyjna produkcja, która zyskała w 2014 wielką popularność. Jak inaczej ocenić serial, o którym dyskutuje się w piwiarniach?
W tym samym czasie, kiedy na polskiej "jedynce" rolnicy szukają żon, Czesi na swoim pierwszym programie tv rozprawiają się z historią najnowszą. Mowa o 9-odcinkowym serialu "České století" pisarza Pavla Kosatíka i reżysera Roberta Sedláčka. Serial właśnie się skończył, rozpoczęły się dyskusje na temat trafności interpretacji historii najnowszej. Chodzi przede wszystkim o dwa ostatnie odcinki dot. upadku komunizmu oraz transformacji ustrojowej. Nie muszę dodawać, że głównym bohaterem tych epizodów jest Václav Havel (grany przez Marka Daniela).
Pisarz Martin Milan Šimečka (jego ojciec był najbliższym współpracownikiem Havla) w tygodniku Respekt zarzucił twórcom serialu, że postać VH upodobnili do współczesnych, negatywnych postaci czeskiej polityki, by jego motywacje zrozumieli ludzie młodzi, którzy wzrastali już w polistopadowej rzeczywistości. Ludzie nie patrzą już na polityków inaczej, niż przez pryzmat Klausa i Zemana, polityka kojarzy się im z brudem i zaprzedaniem - argumentuje Šimečka. Ci, którzy pamiętają tamte dni - mają problem z oceną jak było, co dopiero ci, którzy tam wtedy nie byli? Decyzję Havla o prezydenturze nazywa "ofiarą", w dodatku wcale nie łatwą, heroiczną.
Patrząc na serialowego, przyszłego prezydenta trudno o skojarzenia z ofiarnością. Początkowo Havel jest jak dziecko we mgle. W czasie negocjacji z komunistami jąka się, czyta z kartki, wraz z kolegami wygląda raczej jak uczeń na dywaniku u dyrektora. Jego prezydentura zostaje przyklepana w ciemnym magazynie Zgromadzenia Federalnego, który kilka godzin wcześniej "sprawdziła duńska firma" - Tu możemy rozmawiać otwarcie - zapewnia ówczesny premier Marián Čalfa. W rozmowie w cztery oczy politycznie Havla rozdziewicza. Od tej chwili będzie naciskał na komunistów, by wybrali prezydentem "burżuazyjnego synka"...Woda na młyn wszystkich, którzy twierdzą, że Havel w 1989 podał rękę diabłu i również odpowiada za ciemne strony transformacji. Dla mnie to dorastanie do decyzji jest w całej historii VH najciekawszy. "Kiedy się powiedziało A, trzeba powiedzieć B" - z wszystkimi konsekwencjami.
Zrozumienie Havla, to klucz do zrozumienia regionu, do zrozumienia tego szpagatu, w którym wszyscy się znaleźliśmy - między Wschodem (komunizmem) a Zachodem (kapitalizmem). Już sami komuniści wiedzieli, że obydwa światy są do siebie bliźniaczo podobne, trochę jak yin i yang, karmią tylko inną treścią. Sam Havel w swoich esejach dość szybko zrozumiał, mimo wielkiego uwielbienia Ameryki, że nie ma większej różnicy między komunistycznym urzędnikiem, a kapitalistycznym menadżerem. Ludziom chodzi w gruncie rzeczy o to samo: o w miarę spokojne życie. Jeśli wierzył, że uda się między to imadło wcisnąć jeszcze dodatkową, nową treść (by nie użyć tu określenia "trzecia droga") to w 1989 nie można było dłużej próbować z kawiarni, czy piwiarni, ale z Zamku Praskiego.
Zemsta bezsilnego?
Havel, dla większość ludzi, z którymi spaceruję po mieście, to luzak, który z własnymi poddanymi pił piwo i palił papierosy, a Clintonowi podarował saksofon. Havel to ten prezydent, który nie stoczył się politycznie jak Wałęsa i nie stracił przywiązania obywateli. Tak się Polakom kojarzy. Pisał też sztuki, w których piło się dużo alkoholu.
W rewolucyjnej Pradze AD 1989 zapytano o tę miłość i przywiązanie. Havla jako kandydata na prezydenta wskazał 1 proc. ankietowanychh i nie dowiedziałem się tego z wikipedi (z całym szacunkiem), ale z pierwszej polskiej biografii prezydenta VH, autorstwa Aleksandra Kaczorowskiego - "Havel. Zemsta bezsilnych". Trzeba o tej książce mówić jak najwięcej, bo raczej nie zobaczycie jej w telewizji śniadaniowej.
Kaczorowski wykonał świetną pracę, uznając, że potencjalny czytelnik nie wie nic o czeskiej historii XX wieku. Jest to więc Havel i każdy jego krok zanurzony w kontekście wydarzeń dziejowych i to tak głęboko, że można się zawstydzić swoją niewiedzą. Wielokrotnie trzeba pokonywać wiele stron, na których nazwisko prezydenta nie pada w ogóle, bo autor do każdego historycznego zwrotu przygotowuje nas wytrwale i konsekwentnie. Monachium, wojna, dojście do władzy komunistów, Praska Wiosna...Znakomicie - zmniejszy się ilość głupkowatych dowcipów ze strony Polaków (przytaczać nie będę). Chciałbym napisać, że to swoisty "podręcznik", ale to się zazwyczaj źle kojarzy.
Nie można Havla zrozumieć, bez zrozumienia czeskiego XX wieku - niby oczywiste, ale jak to przenieść na papier? Sprawdźcie u Kaczorowskiego i nie dziękujcie, że podpowiadam co godnego można położyć (i znaleźć) pod choinką. Niech to będzie kolejny element do refleksji na końcu tak ważnego roku. Skoro był to czas świętowania 25-lecia wolności, to bez Havla to świętowanie nie ma większego sensu.
Z Pragi
Piotrek Gawliński
Przewodnik po Pradze (http://www.gawlinskipopradze.pl/), od 2008 roku w jednym z najbardziej inspirujących miejsc świata, gdzie stara się rozwijać turystykę alternatywną, także w politycznym wydaniu.