Politolog mieszkający w Pradze, licencjonowany, alternatywny przewodnik praski, http://www.gawlinskipopradze.pl/
Smutne święto 17 listopada w Pradze. Wydawałoby się, że 26 rocznica wybuchu Aksamitnej Rewolucji (Dzień walki o wolność i demokrację) będzie politycznym karnawałem. Według praskiego magistratu zaplanowano oficjalnie ok. 20 różnych wydarzeń: marszów, demonstracji, mitingów. Tylko mała część z nich miała charakter czysto wspomnieniowy. Program dnia zdominowały kwestie popracia dla prezydenta Zemana i kryzys imigracyjny.
Zeman idzie na demonstrację
Początek dnia był jeszcze spokojny. Już tradycyjnie Prażanie (wraz z przedstawicielami rządu i magistratu) składali kwiaty i zapalali świece na Alei Narodowej, w miejscu, gdzie wieczorem 17 listopada 1989 - komunistyczne władze brutalnie spacyfikowały pokojowy marsz studentów. Wydarzenie to zapoczątkowało Aksamitną Rewolucję - proces upadku komunizmu w Czechosłowacji. Z upływem czasu wyczuwało się jednak coraz większe napięcie.
Może to wina pogody - z szalejącym w Europie wiatrem do Pragi dotarł w końcu jesienny spleen. Wpływ na atmosferę miały z pewnością zamachy w Paryżu. Mieszkańcy stolicy dawno nie widzieli na ulicach tylu policjantów. Na 14.00 zaplanowane zostało wystąpienie prezydenta Miloša Zemana na praskim Albertovie. Miejsce to szczególne - to z Albertova, który jest jednym ze uniwerysteckich centrów Pragi, ruszył legendarny już marsz, uruchamiający domino przemian w 1989. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, że demonstracja na Albertovie A.D 2015 została zorganizowana przez organizację Blok Przeciwko Islamowi.
Lider Martina Konvička potrafi straszyć oponentów obozami koncentracyjnymi.
Już kilka dni wcześniej pojawiła się oficjalna informacja o tym, że prezydent pojawi się na Albertovie w tym samym czasie, co przeciwnicy islamu. Jego wizerunek został wykorzystany na oficjalnym plakacie. Było jasne, że Zeman pojawiając się w takim towarzystwie, będzie pierwszą głową państwa w Europie, która uczestniczyła w antyislamskiej i antyimigracyjnej demonstracji.
Dodatkowo dwie godziny wcześniej doszło do szokującego incydentu: policja nie wpuściła na Albertov studentów, którzy chcieli dotrzeć do tablicy pamiątkowej.
Głos narodu
Zeman z pomocą radykałów zorganizował sobie zgrabną i bezpieczną manifestację poparcia. "Nie jesteśmy ciastem, nie jesteśmy plasteliną. Staramy się myśleć samodzielnie" - podkreślał prezydent. "Ten naród zasługuje na to, by nikt mu z zewnątrz nie dyktował". W jego przekonaniu naród czeski nie jest ksenofobiczny. Tych, którzy obrzucili go jajkami przed rokiem nazwał "krzyczącym stadem".
Cytatem dnia z pewnością stało się stawierdzenie: "Głos prezydenta powinien być głosem narodu". W tym samym momencie premier Bohuslav Sobotka spotykał się z woluntariuszami pracującymi z uchodźcami w obozach i ostrzegał przed sianiem nienawiści - czym szokował komentatorów. Tak jakby niewyraźny i oportunistyczny zwykle polityk zrozumiał, że w obecnej sytuacji jego wypowiedzi muszą być kontrą do agresywnej linii Zamku Praskiego.
Dziennikarze są raczej zgodni: nikt tak sprawnie nie dzieli jak prezydent Zeman. Wczoraj wzniósł się na kolejny poziom populizmu.
Czesi mają swojego leminga
Wynalazł go Zeman wraz ze swoim otoczeniem. Prezydent i jego ludzie systematycznie używają pojęcia pražská kavárna - praska kawiarnia. Czy to oznacza, że przeciwnicy prezydenta to miłośnicy hipsterskiej kawy z włoskiego ekspersu?
Pojęcie to tak mgliste i szerokie, że każdego myślącego inaczej, można do praskiej kawiarni (czy od wczoraj także stada) zakwalifikować. Oczywiście kawiarnia nie pojawiła sie tu przypadkowo - już XIX-wieczni ojcowie narodu przesiadywali w lokalach, dyskutując o kształcie przyszłego państwa.
W tym przypadku chodzi o wszystkich zarażonych havlowską prawdą i miłością. Przedstawicieli mediów, wolnych zawodów, studentów, intelektualistów, którzy przyjeliby uchodźców, którzy nie mają nic przeciwko mniejszościom (także seksualnym), a nadmiar wolnego czasu trawią na wylegiwaniu się przy espresso. Są (i to nie jest nowe hasło) - kawiarnianymi, barowymi povalečami (od povalovat se - wylegiwać się). Nie zdążyłem sprawdzić, czy premier Sobotka już się w praskiej kawiarni znalazł. Często trafiają tu ludzie, reprezentujący zupełnie różne opcje. Łączy ich jedno: nie podoba im się Głos Narodu.
Zeman może nie jest już tak dobrym dyskutantem, siła jego argumentów, bon motów osłabła z wiekiem. To on jest jednak wciąż panem sytuacji - to on agresywnie kreuje rzeczywistość. Na Zachodzie nie znaleźlibyśmy głowy państwa, która stara się aktywnie i w przemyślany sposób dzielić społeczeństwo, ocenia Erik Tabery z tygodnika Respekt. Autor w przejrzysty sposób odsłania mechanizm stojący za prezydenckim planem:
"Ci dobrzy są po jego stronie i są przeciwko uchodźcom, ci drudzy są po stronie uchodźców i przeciwko niemu".
Jeśli dodamy do tego ilość emocji, która towarzyszy kryzysowi imigracyjnemu, szczególnie po piątkowych masakrach w Paryżu...
Wśród lawiny komentarzy, ktoś napisał wczoraj, że 17.11.2015 skończył się w Republice Czeskiej postkomunizm. Co nowego się zaczyna? Tego ani naród, ani kawiarnia chyba jeszcze nie wie...
Z Pragi wiejącej chłodem
Piotrek Gawliński
Przewodnik po Pradze (pragaprzewodnik.wordpress.com), od 2008 roku w jednym z najbardziej inspirujących miejsc świata, gdzie stara się rozwijać turystykę alternatywną, także w politycznym wydaniu.