Niemiecki koncern, obarczony brzemieniem afery z kantowaniem przy pomiarach emisji spalin, postanowił się pozbyć dźwięcznego, germańskiego sloganu. To dobra okazja, by opowiedzieć o samochodzie, który do tego hasła reklamowego akurat wyjątkowo pasuje.
najbardziej znany za granicą polski dziennikarz samochodowy, redaktor naczelny kwartalnika Ramp
Dla mnie "Das Auto" to przejaw bezbrzeżnej arogancji, bo akurat definicji samochodu firma Volkswagen nigdy nie stworzyła. Chyba że mielibyśmy prowadzić analizę socjologiczną prowincjonalnej Polski z jej Golfami i Audi o nadwoziach ze szpachli poliestrowej. Ciekawe, czy dumni z nich właściciele tych jeżdżących trumien wiedzą, że w Polsce Volkswagen ma nie tylko potężną odlewnię w Poznaniu, ale także zakład produkujący samochody w tym samym mieście, a następny właśnie buduje.
Produkowany w Poznaniu Caddy sprawia wrażenie solidnej, niemal pancernej konstrukcji. Dokładnie tak, jak lubię. Zero udawania i stroszenia kolorowych piórek. Wszystko proste i minimalistyczne. Samochód, którym mogą podróżować dwie osoby i cała fura rzeczy. Ni mniej, ni więcej. Sięganie po instrukcję obsługi całkowicie zbyteczne. Przejechałem nim kilkaset kilometrów w różnych warunkach drogowych, za dnia i w nocy, i wiem, że niewiele jest aut osobowych, które dałyby mi podobne poczucie bezpieczeństwa.
Moje poczucie bezpieczeństwa wynika bowiem z przewidywalności zachowań, a nie nadmiaru wieloliterowych skrótów w materiałach reklamowych. Po co mi system ostrzegania o zbliżającej się kolizji, jeśli lepsza od niego jest dobra widoczność z kabiny, wygodny fotel i dobra pozycja za kierownicą. Zawieszenie, lekko podwyższone, nawet bez obciążenia pracuje harmonijnie, silnik TDI nie boi się długiej pracy na autostradzie, a zamontowany w egzemplarzu testowym napęd 4Motion, czyli sprzęgło typu Haldex, włącza się do akcji także na zakrętach czy rondach, pozwalając jechać szybciej bez histerycznych interwencji ESP. Dużo dobrej zabawy za kierownicą, więcej niż wynika z wizerunku auta. Trafiło mi się paru delikwentów, którym nie w smak była szybka jazda Caddy'ego po zakrętach w deszczu i którzy przekonali się, że blaszany Volkswagen jest tak naprawdę samochodem o sportowym duchu.
Na dodatek ma cechę, której pozazdrościć mu może każdy najdroższy Phaeton czy Passat: w naszej kulturze samochody dostawcze z włączonymi światłami awaryjnymi mogą parkować absolutnie wszędzie, nie obowiązują ich żadne restrykcje. W Paryżu dostaw dokonuje się w określonych godzinach, u nas o dowolnej porze. Kierowcom dostawczaków wiele się wybacza, bo z populistycznego punktu widzenia, w przeciwieństwie do gości w garniturach, oni "pracują". Korzystajmy więc z tego do woli i parkujmy sportowego Caddy'ego tam, gdzie nam wygodnie.