
Niektórzy producenci samochodów tworzenie szybkich aut przednionapędowych mają we krwi. Citroen, Peugeot, Renault w każdej dekadzie budują co najmniej jeden taki samochód, o którym nie sposób zapomnieć. Aktualne Clio RS teoretycznie kontynuuje dziedzictwo wspaniałego Clio Williams, czegoś mu jednak od początku brakowało...
REKLAMA
Clio Williams nie było pierwszą podrasowaną maszyną Renault z przednim napędem. Czytelnicy w moim wieku moga pamiętać wspaniałe Renault 12 Gordini, potem zapomniane Renault 15, 17 i Fuego, tudzież zaopatrzone w napęd przednich kół R5 Alpine (sam takie miałem i to jedno z lepszych wspomnień z młodości). Bez wątpienia zatem panowie z Renaultsport wiedzą, jak zbudować takie auto, niektórzy, tacy jak mój dobry znajomy Laurent Hurgon, potrafią nimi jeździć pioruńsko szybko, wiedzą i kunsztem kierowcy nadrabiając ich niedostatki techniczne. Aktualny, wynikający z realizmu finansowego i norm emisji spalin, turbodoładowany model Clio RS od początku mnie nie przekonywał, brakowało mu bowiem tego, co w hot hatchu jest najważniejsze: sterowności i spontanicznego posłuszeństwa komendom kierowcy. W dodatku, jak na dzisiejsze czasy, za mało dbał o tegoż szofera w warunkach codziennej jazdy - zmiana biegów przebiegała nieprzyjemnie, a tandetne w dotyku plastiki irytowały.
Szybka jazda nie miała w sobie żadnej harmonii, chyba że prowadził inżynier Hurgon, a wolna była nieprzyjemna. Po absolutnie przegenialnym poprzednim, wolnossącym Clio RS, nowy model stanowił dla mnie bolesne rozczarowanie.
220-konna wersja Trophy zmienia jednak sporo w mojej ocenie, bo ci sami bystrzy inżynierowie, o których pisałem wyżej, zorientowali się, że nie udało się do końca trafić w gust nabywców poprzednich modeli. Zdecydowali się zatem na skupienie się na bardziej sportowym charakterze samochodu, by wyraźniej zdefiniować jego atuty. I to, ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu, właściwie się udało. Gdy jedziemy wolno, auto ma prawie wszystkie wady zwykłego RS, brakuje harmonii pracy silnika i przekładni, drażnią skoki momentu obrotowego, drgania w zawieszeniu mogą nużyć. Wystarczy jednak pojechać sprawnie i szybko, a podwozie zyskuje nadzwyczajną gładkość. Jak na prawdziwego przednionapędowego Francuza przystało, lubi pojechać zamaszystym bokiem, można sobie zresztą w tym pomóc dość niefortunnie zamontowaną dźwignią hamulca ręcznego. Przy odpowiedniej kombinacji trybów pracy przycisku RS i skrzyni biegów mamy zero pomocy ESP (ale trochę symulacji dyfra ze szperą) i naprawdę sami kierujemy tym autem. Nawet na śliskiej nawierzchni zachowanie wersji Trophy nastraja pozytywnie i wreszcie czuję ducha starych, hardkorowych, przednionapędowych samochodów Renault, którymi tak pięknie potrafił i potrafi jeździć Jean Ragnotti. I jeszcze jedno, przy najbardziej agresywnej mapie silnika i skrzyni biegów brzmi fantastycznie bez pomocy głośników...
Tak, w tej wersji aktualne Clio RS może się podobać. Trzeba tylko pamiętać, że ma wąską specjalizację, i do miejskiego lansu raczej się nie nadaje.
