W krajach wysoko rozwiniętych służby publiczne wywożą śmieci do pozamiejskich wysypisk. Istnieją jednak na świecie miejsca, gdzie odpady generowane są codziennie, ale nikt ich nie usuwa. Niestety są to na ogół obszary wyjątkowo bioróżnorodne.
Blog dla tych, których interesuje świat i chcą się dowiedzieć o ciekawych projektach organizowanych w różnych zakątkach naszej planety.
Parę miesięcy temu zacząłęm pracę jako konsultant przy projekcie finansowanym przez Unię Europejską i realizowanym przez włoską organizację pozarządową ACRA: „Zarządzanie Zanieczyszczaniami Trwałymi i Redukcja Zanieczyszczenia w Gminie Taisha i Terytorium Achuar“, który powstał dzięki inicjatywie Pietro Grazianiego. Dla ścisłości Taisha znajduje się w regionie Amazonii w Ekwadorze, a Achuarowie są jednym z Indiańskich plemion zamieszkujących te rejony. W momencie rozpoczęcia projektu na początku 2011 roku Indianie nie mieli żadnego pojęcia o negatywnych skutkach zanieczyszczenia odpadami. Dla przykładu: najbardziej zanieczyszczjącymi produktami sprowadzanymi do społeczności indiańskich są baterie. Indianie często wyrzucają je do rzek. Jedna bateria cynkowo-węglowa może zanieczyścić 3000 litrów wody, bateria alkaliczna może zanieczyścić 175 000 litrów wody (więcej niż człowiek spożywa w ciągu swojego życia), a mini baterie rtęciowe (używane na przykład w zegarkach), mogą zanieczyścić do 600 000 litrów wody. Są to liczby na tyle szokujące, że bardzo szybko docierają do Indian Achuar.
Dla każdej współpracującej z projektem wioski (jest ich w 19) ACRA zobowiązała się dostarczyć:
1. Dwa zadaszone „wysypiska“ śmieci, jedno na odpady nieorganiczne i drugie na odpady niebezpieczne. Cudzysłów oznacza, że nie jest to wysypisko, jakie Europejczyk może sobie wyobrażać. Chodzi tu o dziurę w ziemi, którą wypełnia się specjalną membraną, aby różnego rodzaju toksyczne płyny nie mogły przedostać się do gleby i jej zanieczyścić.
2. Dwie „bezwonne“, suche toalety. Latryna kojarzy się zwykle z dziurą w ziemi, do której nikt nie chce się zbilżać z powodu nieprzyjemnego zapachu. Poświęcę trochę więcej czasu systemowi tutaj wdrażanemu innym razem.
3. Dwa pojemniki do prawidłowego tworzenia kompostu. Mimo że są to rejony bioróżnorodne, gleba dla roślin uprawnych nie jest tu najlepsza.
4. Seria kursów na temat zainstalowanej „infrastruktury“. Każda technologia, jeśli jest źle wykorzystywana, nie tylko nie przynosi żadnego pożytku, ale może mieć wręcz skutki negatywne. Dlatego też przeprowadzanie różnego rodzaju szkoleń na temat obsługi toalet czy higieny i ochrony zdrowia jest bardzo istotną częścią tego projektu.
Achuarowie są coraz bardziej przyzwyczajeni do korzystania z usług medycyny takiej, jaką my znamy. Jednym z coraz częściej występujących odpadów w dżungli są wszelkiego rodzaju pozostałości po zachodnich lekarstwach. Wcześniej od tysiącleci Indianie czerpali z największej i najlepiej wyposażonej apteki na świecie, jaką jest dżungla. Wiedza o sposobach leczenia była przekazywana z pokolenia na pokolonie oralnie, w postaci opowieści i legend. Medycyna naturalna jest jedną z najbardziej wartościowych umiejętności w tutejszych rejonach, ale niestety z powodu wpływów medycyny zachodniej powoli odchodzi w niepamięć. Toteż nasz projekt zobowiązał się do przygotownia specjalnego przewodnika po tradycyjnych sposobach przyrządzania maści, mikstur i lekarstw na różnego rodzaju dolegliwości. Każda rodzina z wiosek współpracujących z projektem dostaje od nas taką książeczkę.
W tekście tym chciałem w skrócie opisać to, czym się tu zajmuję. Powoli będę opisywać różne aspekty kultury Achuar, która jest starsza od Polski, choć w powszechnej opinii osoby żyjące w dżungli nie są cywilizowane. Biorąc pod uwagę, jak się zachowują ludzie w dużych miastach i porównując ich do Indian Achuar, mam czasem wątpliwości co do dzisiejszego znaczenia słowa „cywilizacja.“