Przed chwilą w kilkanaście sekund dokonałem zakupu książki "Strategic Vision: America and the Crisis of Global Power" autorstwa prof. Zbigniewa Brzezińskiego w formie e-booka w internetowej księgarni Amazon. Kilka kliknięć, hasło, podstawowe dane i pozycja, na którą każdy fan polityki międzynarodowej ostrzy sobie zęby wylądowała w specjalnej aplikacji Kindle na moim iPadzie.
Dyplomacja, geopolityka, bezpieczeństwo, stosunki międzynarodowe, sprawy globalne - komentarze, opinie i analizy
Cóż to za powód do chwalenia się przed publiką, zapytacie? Pytanie jak najbardziej zasadne, bo nie dokonałem niczego wielkiego, ani odkrywczego. Jednak nie o książce ani o kupowaniu książek chciałem napisać. Otóż dwukrotnie pytałem polskiego wydawcę książki Brzezińskiego, czyli Wydawnictwo Literackie, o termin publikacji polskiego wydania. Pytania zadałem w odstępie kilkunastu dni na profilu WL na facebooku. Niestety, Wydawnictwo nie raczyło skomunikować się z zainteresowanym czytelnikiem i zignorowało wpisy na fejsbukowej ścianie. Łaski nie robicie, moi drodzy. Nie chcecie zarobić, to zarobi Amazon - proste jak drut w kieszeni.
Ubolewam nad tym, że polscy wydawcy mają w poważaniu czytelników takich jak ja, dla których e-booki to nie jakieś wymysły i fantasmagorie, a codzienność czytelnicza. Bardzo mało mamy polskich e-booków, a jeśli już je mamy, to ich ceny są wzięte z kosmosu. Tymczasem dokonujący zakupów w internecie potrafią liczyć i zdają sobie sprawę, iż wydanie papierowe jest droższe od cyfrowego. Jeśli ceny nie będą niższe, jak na Amazonie chociażby, to i milionów polskich e-booków nikt nie będzie kupował.
Wydawnictwo Literackie serdecznie pozdrawiam i gratuluję posiadania profilu na Facebooku. Idziecie z duchem czasu! Teraz możecie przejść do drugiej lekcji, to jest odpowiedzenia sobie na pytanie, po co taki profil się zakłada i jak komunikować się z czytelnikami.
Liczę też, że Amazon wejdzie w końcu do Polski i wprowadzi nowe zwyczaje, a przede wszystkim zmusi wydawców do aktywniejszej pracy. Dziś wydaje im się bowiem, iż co rzucą, to znajdzie wzięcie, za ile zechcą i kiedy zechcą. Nic bardziej mylnego. Dziś kupimy to, co chcemy, kiedy chcemy i za ile chcemy.
Pozdrawiam Czytelników i idę po szalik Barcelony, gdyż za kwadrans gra mecz ze Sportingiem Gijon. A po meczu będę mógł w spokoju poczytać książkę Brzezińskiego. Wprost idealny scenariusz na resztę wieczoru.