Nagroda Nobla dla Ekstraklasy SA
Reforma rozgrywek proponowana przez Ekstraklasę SA oczami Polskiego Związku Piłkarzy. Czy to w ogóle ma sens?
Polski Związek Piłkarzy jest jedyną pełnoprawną organizacją piłkarzy w Polsce uznawaną przez PZPN, FIFA i UEFA.
Informacje o planach Ekstraklasy SA na reformę rozgrywek docierały do Polskiego Związku Piłkarzy od dłuższego czasu. Okazuje się, że projekt zostanie przedłożony PZPN, a już 18 grudnia br. uchwałę w tej sprawie ma podjąć Rada Nadzorcza Ekstraklasa SA.
Niestety należy sobie powiedzieć, że osoby zarządzające najwyższą klasą rozgrywkową mają albo marne poczucie humoru, albo też nie znają realiów futbolu, nie tylko tego rodzimego, ale i światowego. A może jedno i drugie?
Proponowane warianty mają na celu pozostawienie niezmienionej liczby zespołów, choć najlogiczniejszym, jak i najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby „dołożenie” dwóch klubów z zaplecza Ekstraklasy. Niestety w efekcie, projekt wygląda zabawnie, aczkolwiek niestety jest to śmiech przez łzy.
Wariant 1
- faza zasadnicza - 30 kolejek
- podział na grupę mistrzowską i spadkową (po osiem zespołów)
- grupa mistrzowska - 7 kolejek (drużyny wyżej sklasyfikowane zagrają cztery razy u siebie i trzy razy na wyjeździe; niżej - odwrotnie)
- grupa spadkowa - 7 kolejek (drużyny wyżej sklasyfikowane zagrają cztery razy u siebie i trzy razy na wyjeździe; niżej - odwrotnie)
Wariant 2
- faza zasadnicza - 30 kolejek
- podział na grupę mistrzowską (sześć zespołów) i spadkową (dziesięć zespołów)
- grupa mistrzowska - 10 kolejek (każdy z każdym po dwa razy)
- grupa spadkowa - 9 kolejek (drużyny wyżej sklasyfikowane zagrają pięć razy u siebie i cztery razy na wyjeździe; niżej - odwrotnie)
Dodatkowo włodarze rozgrywek rozważają dzielenie punktów przez dwa po fazie zasadniczej, aby tabela była bardziej „spłaszczona”, co miałoby w teorii wpłynąć na większe zainteresowanie rozgrywkami.
Skąd takie pomysły? Trudno powiedzieć. Warto jednak przypomnieć, iż dzielenie ligi na dwie grupy już było. Jedenaście lat temu taka reforma skończyła się całkowitym niepowodzeniem i przetrwała zaledwie rok. Teraz również nie ma szans, aby było inaczej.
Należy zadać pytanie, czy analogiczne rozwiązanie funkcjonuje w innych federacjach piłkarskich? Owszem, są ligi, gdzie po fazie zasadniczej następuje podział. Jednakże przedstawiony wyżej pomysł Ekstraklasa SA wydaje się być patologiczny. Zdajemy sobie sprawę, iż ważnym elementem funkcjonowania Spółki jest uatrakcyjnienie rozgrywek, jednak w żadnej mierze nie potrafimy sobie wyobrazić atrakcyjności spotkań rozgrywanych w grupie spadkowej. Należy także pamiętać, że zwiększenie ilości spotkań to również więcej transmisji, a te nie są tanie. Czy telewizja byłaby chętna na wyłożenie na ten cel kolejnych niebagatelnych kwot? Prawdopodobnie tak, ale niestety kosztem sum przekazywanych w efekcie klubom, za prawa do transmisji.
Wydaje się, że głównym celem podmiotu zarządzającego organizacją rozgrywek w najwyższej klasie rozgrywkowej powinno być zapewnienie stabilności finansowej klubów. Zatem może Ekstraklasa SA powinna zabrać się za współpracę z PZPN w sprawie uszczelnienia systemu licencyjnego, który na ten moment do gry dopuszcza kluby z olbrzymimi długami? W sumie nie powinno to dziwić skoro w zarządzie Spółki zasiada pan, który uprzednio - jako prezes jednego z łódzkich klubów współuczestniczył w powstaniu jego olbrzymiego zadłużenia. Czy aby na pewno ktoś taki powinien funkcjonować w strukturach podmiotu, jakim jest Spółka organizująca rozgrywki najwyższej klasy rozgrywkowej? A jednym z podstawowych celów Ekstraklasy SA jest „wprowadzanie standardów i rozwiązań zapewniających transparentność w zarządzaniu piłką profesjonalną”. Niestety chyba tylko na papierze.
Co więcej, innym głównym założeniem nowej formuły rozgrywek jest „budowanie dobrego wizerunku piłki zawodowej, wprowadzanie nowoczesnych standardów obowiązujących w ligach zachodnich i generowanie możliwie największych wpływów dla klubów poprzez m.in. umocnienie pozytywnego wizerunku rozgrywek Ekstraklasy oraz wzrostu ich wartości komercyjnej i medialnej”. Zakładana dosyć dziwna reforma ligi na pewno nie zbliża nas do wzorców zachodnich. Nie wywoła także umocnienia pozytywnego odbioru polskiej piłki i wizerunku rozgrywek organizowanych przez Ekstraklasa SA.
Ekstraklasa SA jest zrzeszona w EPFL (Europejskie Stowarzyszenie Lig Zawodowych). To niesie za sobą pewne konsekwencje, o których jednak zapomniano. EPFL jest członkiem Komisji Europejskiego Dialogu Społecznego. Tak samo, jak i FIFPro (Międzynarodowa Federacja Związków Zawodowych Piłkarzy). Wyjaśnijmy przy tym, iż z założenia uczestnikami każdego dialogu społecznego są różni i równi partnerzy, a żadna ze stron nie może w tym wypadku dominować swoim statusem. Żaden partykularny interes nie może w dialogu społecznym górować nad innymi, nie działa też tu prawo silniejszego, a wszelkie różnice zdań niwelowane są w wyniku wzajemnych ustępstw. No właśnie, skoro przy PZPN funkcjonuje grupa robocza ds. dialogu społecznego, to dlaczego w tak istotnej sprawie, jaka jest organizacja rozgrywek na najwyższym szczeblu narodowej federacji, nie odbędzie się spotkanie, podczas którego można byłoby zaprezentować swoje stanowiska i spróbować osiągnąć kompromis?
Niestety Ekstraklasa SA stara się omijać Polski Związek Piłkarzy i nie widzi w zawodnikach partnera do rozmów. Najlepiej świadczy o tym choćby fakt arbitralnego wycofania naszego przedstawiciela z prac w ramach Komisji Ligi Ekstraklasy SA, bez podania słowa jakiegokolwiek uzasadnienia.
Nie kwestionujemy faktu, iż w Polsce piłkarze powinni rozgrywać więcej meczów. Sugerowalibyśmy jednak w tym celu zwiększenie atrakcyjności rozgrywek o Puchar Polski. W naszym odczuciu dobrym pomysłem byłoby przywrócenie Pucharu Ligi, oczywiście przy założeniu, iż mecze te miałyby realną stawkę, łącznie z awansem do Ligi Europy dla zwycięzcy. Potrzeba na to czasu, ale jest to jak najbardziej realne. Istotne jest zintensyfikowanie rozgrywek ligowych, ale przede wszystkim należy się zająć takimi sprawami, jak polepszenie szkolenia piłkarzy, transparentność i stabilność finansowa klubów oraz zmniejszenie napływu obcokrajowców, którzy często nic nie wnoszą do zwiększenia poziomu rozgrywek. To powinny być, w naszej ocenie, cele ważniejsze niż „papierowe” i niezwykle „innowacyjne” zmiany systemu rozgrywek, które w praktyce nie wniosą niczego dobrego.