Jak na prawdę wygląda edukacja seksualna w Anglii? Czym różni się od polskiego wychowania do życia w rodzinie? Na te i inne pytania odpowiada Paulina Wawrzyńczyk – od 12 lat związana z Grupą Ponton, obecnie pracuje jako edukatorka seksualna w Londynie w organizacji Brook.
W Anglii edukacja seksualna nigdy nie była w szkołach obowiązkowa
Joanna Skonieczna: Porównanie angielskiej i polskiej edukacji seksualnej prowadzi niektórych do konkluzji, że nowoczesna edukacja seksualna jakoby obecna w Wielkiej Brytanii nie tylko nie przekłada się na zmniejszenie liczby ciąż nieletnich, ale prowadzi do podwyższenia statystyk. O co tutaj chodzi?
Paulina Wawrzyńczyk: Jest to jeden z mitów rozpowszechnianych przez polskich przeciwników edukacji seksualnej. Zacznijmy od tego, że w Anglii edukacja seksualna nigdy nie była w szkołach obowiązkowa. Istnieje nieobowiązkowy przedmiot PSHE (edukacja prozdrowotna, finansowa, przygotowanie do życia w ogóle), którego elementem powinna być edukacja seksualna, ale podobnie jak u nas – niewygodne dla skrępowanych nauczycielek i nauczycieli tematy łatwo zastąpić np. pisaniem CV. Edukacja jest w Anglii zdecentralizowana i szkoły prywatne (w tym religijne) mają dużą dowolność w kreowaniu programów. Dopiero od 2019 r. w szkołach podstawowych ma być wprowadzona edukacja o relacjach (relationships education), a w średnich – edukacja o relacjach i seksualności (relationships and sex education). Rodzice będą mieli prawo wypisać dzieci z tych zajęć, co niebezpiecznie przypomina mi wychowanie do życia w rodzinie. Obecnie trwają konsultacje nad programami na różne poziomy kształcenia. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdą się środki na przeszkolenie nauczycielek i nauczycieli.
JS: To skąd do tej pory młodzież dowiadywała się o seksie? Od rówieśników i z Internetu? Czy są jakieś organizacje, które dostarczają wiedzę?
PW: Rówieśnicy, rodzina i Internet to oczywiście uniwersalne źródła, które mogą być bardzo dobre, jak i szkodliwe dla młodych ludzi. Ponieważ w niektórych regionach kraju faktycznie statystyki dotyczące ciąż nieletnich były bardzo wysokie jak na kraj zachodni, w 1998 r. postanowiono zająć się profilaktyką na większą skalę. Znalazły się pieniądze na edukację seksualną prowadzoną przez organizacje pozarządowe, jak i na większą dostępność klinik zdrowia seksualnego dla młodzieży. Przynajmniej niektóre władze lokalne były i są skłonne przeciwdziałać zarówno niechcianym ciążom, jak i infekcjom przenoszonym drogą płciową. Do 2015 r. liczba ciąż osób poniżej 18 r. ż. spadła w Anglii o 55% .
Usługi medyczne dedykowane nastolatkom są dostępne, bezpłatne i anonimowe
JS: Czy każda młoda osoba może przyjść do kliniki i otrzymać poradę oraz antykoncepcję?
PW: To jest coś, co najbardziej różni Polskę od Anglii. Usługi medyczne dedykowane nastolatkom są dostępne, bezpłatne i anonimowe. Osoby od 13 r. ż. mogą bez wiedzy rodziców otrzymać antykoncepcję, zasięgnąć porady czy się zbadać. Chciałabym zostać dobrze zrozumiana – w tym systemie chodzi przede wszystkim o ochronę młodych ludzi. Zamiast mówić „nie rób tego”, personel medyczny może dać czternastolatce antykoncepcję (mimo że prawny wiek zgody na seks to 16 lat), kiedy istnieje podejrzenie, że i tak zdecyduje się na seks. Czy wolimy, żeby była wyedukowana i bezpieczniejsza, czy zostawimy ją bez pomocy? Niestety, niedawno nastąpiły cięcia m.in. na ochronę zdrowia, przez co dostępność klinik zdrowia seksualnego została zmniejszona. Tym niemniej młodzi ludzie nadal mają szansę otrzymać poradę i wsparcie bez oceniania i moralizowania.
JS: A jak wygląda dostępność do ginekologów i ginekolożek?
PW: Angielski system jest skonstruowany inaczej niż w Polsce i ginekologów w pewnym sensie zastępują lekarki i lekarze pierwszego kontaktu, pielęgniarze i pielęgniarki.
JS: Czy to oni edukują pacjentki i pacjentów?
PW: W publicznym systemie opieki zdrowotnej mają mało czasu na jedną osobę, ale tak, na pewno mniej obawiają się pytać o tematy intymne i udzielać porad. Istnieje ponadto świadomość konieczności większej troski o nastolatków i nastolatki. Osoby poniżej 16 r. ż., które przychodzą do klinik zdrowia seksualnego, mają pierwszeństwo, ponieważ ich sytuacja może być trudniejsza czy nawet dramatyczna, jeśli padły ofiarą przemocy.
JS: Większość ginekologów, do których ja chodziłam, pytało tylko o datę ostatniej miesiączki… Wspomniałaś o tym, że niektóre władze lokalne finansują edukację seksualną. Kto ją prowadzi?
PW: Prowadzą ją specjaliści – edukatorzy i edukatorki z organizacji takich jak Brook, w której pracuję w ramach dużego projektu partnerskiego pomiędzy służbą zdrowia, władzami dzielnic i różnymi organizacjami pozarządowymi. Taka współpraca może dotyczyć oferowania usług medycznych (np. punktów testowania), poradnictwa i terapii, prowadzenia zajęć w szkole i klubach młodzieżowych. Niestety, lekcji w szkole nigdy nie ma odpowiednio dużo. Bywa tak, że młodzież ma okazję zetknąć się z nowoczesną edukacją seksualną raz w roku czy raz na kilka lat. Na szczęście, nawet jedna taka godzina może dużo zmienić w życiu człowieka.
W Anglii istnieje większa świadomość infekcji przenoszonych drogą płciową
JS: Jak wygląda testowanie na obecność infekcji przenoszonych drogą płciową? W Warszawie łatwo jest zrobić anonimowy test na HIV, coraz łatwiej z HCV czy kiłą, ale inne infekcje są bardzo zaniedbane.
PW: W Anglii istnieje większa świadomość infekcji przenoszonych drogą płciową. Powszechne są testy na chlamydię, która bardzo często nie daje objawów, za to w Polsce jest o taki test bardzo trudno. Można bezpłatnie i anonimowo przetestować się na wiele chorób naraz. Ponieważ środków na usługi medyczne ubywa, promuje się testowanie się samodzielne w domu za pomocą specjalnych zestawów, choć i na to zapotrzebowanie jest większe niż możliwości systemu.
JS: Jaka jest świadomość młodych ludzi dotycząca infekcji?
PW: Jeśli muszę pokusić się o tak dużą generalizację, to powiem, że ta świadomość jest niewystarczająca. Angielskim nastolatkom brakuje tej samej wiedzy co polskim. Dla rodziców seksualność pozostaje trudnym tematem, więc młodzi wiedzę czerpią z filmów porno, które niczego nie uczą w kwestii antykoncepcji, za to mogą wpajać szkodliwe mity. Naturalnie sama wiedza o infekcjach nie wystarczy – powinno uczyć się prawa dotyczącego seksualności, dbałości o własne zdrowie, jak i dobrostan partnerki/partnera, nieprzekraczania granic, asertywności.
JS: Czy seksualność nadal jest tabu? Czy seksualność kobiet jest bardziej akceptowana?
PW: Wiek inicjacji seksualnej jest w Anglii niższy niż w Polsce, a prawa kobiet i mniejszości seksualnych są na zdecydowanie wyższym poziomie. O seksualności w przestrzeni publicznej rozmawia się w sposób bardziej otwarty niż w Polsce. Niewątpliwie wpływa na to brak instytucji kościoła i obojętny stosunek większości społeczeństwa do kwestii religii.
Pozytywna edukacja seksualna?
JS: Czyli w Anglii bardziej straszy się infekcjami niż zdemoralizowaniem czy niechcianą ciążą. Czy widuje się kampanie na rzecz zdrowia seksualnego na ulicach?
PW: Tak, obecnie kampanie dotyczące infekcji są sympatyczne i niestygmatyzujące. Niechcianej ciąży nie trzeba się tak obawiać jak w Polsce. Łatwiej jej uniknąć, ponieważ antykoncepcja awaryjna jest dla młodych ludzi darmowa. Dodatkowo aborcja jest legalna do 24 tygodnia ciąży. Osoba niepełnoletnia ma prawo wykonać ją bez wiedzy rodziców, jeżeli mogliby oni tego nie zaakceptować. Młode osoby traktuje się jak ludzi, którzy potrafią podejmować odpowiedzialne decyzje, nie decyduje się za nich.
JS: Mam wrażenie, że w przeszłości skupiano się w Anglii na biologicznym aspekcie edukacji seksualnej. Czy to się zmieniło?
PW: Pracuję dla organizacji, która bardzo szeroko rozumie edukację seksualną. Prowadzimy zajęcia z bezpiecznych relacji, przemocy, sekstingu, zgody na seks, LGBTQ+, zagrożeń internetowych, wizerunku własnego ciała. Co zrozumiałe, nauczycielom i nauczycielkom, którzy nie dokształcają się w tej dziedzinie, łatwiej omawiać seksualność jedynie z punktu widzenia biologii. Przeświadczenie o tym, że to nie wystarcza, jest jednak powszechne, rządowi zależy na nowoczesnej i pełnej edukacji seksualnej.
JS: Wspomniałaś tematykę LGBTQ+ – w jaki sposób można wspierać młode osoby poprzez edukację seksualną?
PW: Przede wszystkim rozmawiać w szkole o orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych. Naturalnie, jest to łatwiejsze w kraju, w którym każdy ma równe prawa. Ponieważ Anglia jest etnicznie bardzo zróżnicowana, podejście do tematów LGBTQ+ zależy od miejsca pochodzenia i religii danej społeczności. Musimy wykonać jeszcze wiele pracy, żeby pokonać homofobię i transfobię.
Różnica między młodzieżą polską a angielską
JS: Jaka jest największa różnica między młodzieżą polską a angielską?
PW: Każda szkoła jest inna, więc trudno uogólniać. To, co rzuca mi się w oczy, to fakt, że angielska młodzież wzrastająca w kulturze dialogu, jest bardziej pewna siebie, nie wstydzi się odzywać i zadawać trudnych pytań także w obecności nauczycieli i nauczycielek.
JS: Czego jeszcze moglibyśmy się od Anglików nauczyć?
PW: Duże wrażenie zrobiło na mnie podejście do ochrony dzieci przed przemocą seksualną. Ich bezpieczeństwo to sprawa wszystkich osób naokoło. W Anglii dużo mówi się o groomingu, czyli „uwodzeniu” młodych ludzi przez dorosłych lub rówieśników w celu uzależnienia ich od siebie i wykorzystywania. Zacznijmy mówić o tym także w Polsce.
Paulina Wawrzyńczyk – od 12 lat związana z Grupą Ponton, obecnie pracuje jako edukatorka seksualna w Londynie w organizacji Brook.
Joanna Skonieczna – edukatorka seksualna Grupy Ponton, trenerka, specjalistka zdrowia publicznego.