Od początku istnienia Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton systematycznie podkreślamy jak ważna jest edukacja seksualna w kształceniu młodych ludzi. Patrząc z perspektywy lat, wydaje się, że jest to wołanie na puszczy – przez ten czas niewiele się zmieniło, a nasze prośby czy sugestie nie znajdują uznania w oczach zmieniających się rządów. Tekst edukatorki Pontonu Marty Kołackiej.
Jak naprawdę wygląda edukacja seksualna w polskich szkołach?
Najczęstszą odpowiedzą jaką dostajemy na nasze postulaty jest stwierdzenie, że przesadzamy, a edukacją seksualną zajmuje się szkoła w ramach przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. W 2009 roku postanowiliśmy sprawdzić jej skuteczność. Poprosiliśmy młodych ludzi o podzielenie się swoimi doświadczeniami z zajęć. Dostaliśmy 637 maili. Wyniki były mało zachęcające. 39,6 procent osób odpowiadających wcale nie miało zajęć poświęconych seksualności na żadnym etapie swojej edukacji szkolnej. Jeśli zajęcia już były, bardzo często ich poziom pozostawiał wiele do życzenia. Fakt, mieliśmy kilka bardzo pozytywnych opinii o kompetentnych nauczycielach, którzy w ciekawy i zrozumiały sposób bez zażenowania mówili o ludzkiej seksualności. W większości listów opisane były jednak sytuacje, w których nauczyciel wstydzi się wypowiedzieć słowo „seks”, albo zamiast rzetelnej wiedzy piętnuje seksualność jako grzeszną czy niemoralną.
Po opracowaniu wyników „Jak naprawdę wygląda edukacja seksualna w polskich szkołach” postawiliśmy pytanie - skoro nie ze szkoły, to skąd młodzież czerpie wiedzę? Zapytaliśmy o to w ubiegłym roku, zapraszając do badania osoby między 13 a 35 rokiem życia. Młodzi ludzie bardzo chętnie podzielili się z nami swoimi opiniami – odpowiedziało nam 3868 osób.
Edukacja seksualna w domu rodzinnym?
Dzięki akcji „Skąd wiesz?” mamy mocny argument, że młodzi ludzie chcą edukacji seksualnej. Ponad 97 procent badanych opowiedziało się za istotnością wiedzy o seksualności w życiu nastolatka. Jednocześnie aż 44 procent osób ankietowanych przyznało, że nie rozmawiali na ten temat ze swoimi rodzicami. Pozostali mieli jakieś rozmowy z rodzicami o seksualności, ale bardzo często były to rozmowy niesatysfakcjonujące, obejmujące tylko bardzo podstawowy poziom wiedzy, nieraz także przekazywanej za późno, bo po rozpoczęciu współżycia seksualnego przez młodego człowieka.
Dopytaliśmy się również skąd młodzież czerpie informacje. Dziewczyny pytają rówieśników, zaglądają do książek, czasopism, czy szukają informacji w Internecie. Głównym źródłem wiedzy (albo raczej „wiedzy”) w przypadku chłopców okazała się jednak pornografia i erotyka.
Konsekwencje niedostatecznej edukacji seksualnej
Posiadanie niedostatecznej wiedzy szkodzi. Brak informacji o chorobach przenoszonych drogą płciową, sprawia, że młodzi ludzie nie wiedzą jak się przed nimi zabezpieczać. „Ponton” nie ma możliwości monitorowania ilości zachorowań, ale patrząc na pytania zadawane na naszym forum czy przez telefon zaufania wiemy, że chłopcy nie wiedzą nawet jak nazywa się lekarz specjalista zajmujący się męskim zdrowiem intymnym. To, że kobiety chodzą do ginekologa stało się wiedzą powszechną, ale zatrważająco często powtarza się pytanie: czy ginekolog bada także mężczyzn?
Brak wiedzy o antykoncepcji owocuje ciążami nieletnich. Co roku, w ciągu dwóch miesięcy wakacji, dzięki Telefonowi Zaufania dowiadujemy się o kilku lub kilkunastu takich ciążach. Mimo, że w tym roku wakacje jeszcze się nie skończyły, wiemy już, że pod względem skali problemu ten rok nie jest wyjątkiem.
Brak wiedzy o seksualności sprawia także, że młodzi ludzie coraz częściej szkodzą sobie nawzajem właśnie w sferze intymnej. W odniesieniu do dziewczyn wzrasta oczekiwanie, że będą chętne, gotowe, a ich pierwszy raz zostanie zwieńczony kosmicznym wręcz orgazmem. Jeśli nastolatka nie spełni tych kryteriów, w coraz bardziej powszechnej opinii na pewno coś z nią jest nie tak. Wygórowane oczekiwania dotyczą także chłopców. Facet powinien zawsze być gotowy, mieć stuprocentową erekcję, a stosunek powinien być zakończony obfitym wytryskiem. Mężczyzna ma też być odpowiednio wyposażony przez naturę. Jeśli jego penis nie jest tak wielki jak na filmach porno, w ogóle nie powinien podchodzić do kobiety, bo nie ma najmniejszych szans jej zaspokoić. Jeśli coś odbiega od tego obrazu, chłopak jest wyśmiewany przez partnerkę lub przez kolegów, dostaje łatkę impotenta albo geja.
Wiedza na temat orientacji seksualnych jest niesamowicie niska. Bardzo często młodym ludziom przekazywane są nieprawdziwe lub krzywdzące informacje o orientacji nieheteroseksualnej. W efekcie, nazwanie kogoś „gejem” jest wysoce obraźliwe, a określenie siebie jako osoby homo czy biseksualnej jest niezwykle trudne do zaakceptowania.
Niewiedza szkodzi, a w przypadku niewiedzy o ludzkiej seksualności szkody są różnorodne, poważne, wymierne i niekiedy nieodwracalne. Młodzi ludzie naprawdę chcą uzyskać tę wiedzę, ale oczekują rzetelnych faktów a nie moralizatorskich kazań. Trzymam kciuki, że tak właśnie się stanie, i że w końcu nie będę musiała w kółko powtarzać nastolatkom, że błona dziewicza nie chroni ani przed ciążą, ani przed chorobami przenoszonymi drogą płciową.