O raporcie Kampanii Przeciw Homofobii na temat homofobii w polskich szkołach, wciąż żywych pomysłach "leczenia" osób o orientacji innej niż heteroseksualna i braku odpowiedniej edukacji antydyskryminacyjnej w polskich szkołach pisze edukatorka Pontonu Marta Kołacka
We wrześniu tego roku Kampania Przeciw Homofobii opublikowała raport dotyczący sytuacji osób homoseksualnych w polskich szkołach. 76% badanych uczniów nieheteroseksualnych twierdzi, że w ich szkołach osoby homoseksualne są wyzwane lub wyśmiewane. Ponadto, 26% ankietowanych podaje, że w ich szkołach pojawia się przemoc fizyczna na tle homofobicznym. Większość badanych nauczycieli zaprzecza, by w ich placówkach osoby LGBT (lesbijki, geje, osoby biseksualne i transpłciowe) były dyskryminowane, ale najczęściej twierdzą również, że ludzi nieheteroseksualnych w ogóle tam nie ma.
Na brak reakcji ze strony grona pedagogicznego narzekają uczniowie – 40% twierdzi, że w ich szkole nauczyciele ignorują wyzwiska i naśmiewanie się z osób homoseksualnych, choć najprawdopodobniej zareagowaliby na przemoc fizyczną, szczególnie jeśli miałoby dojść do uszczerbku na zdrowiu ucznia.
O tym, że osoby LGBT nie mają łatwo w szkołach ani domach rodzinnych wiedzieliśmy już wcześniej – z badań jakie przeprowadziliśmy, z telefonu zaufania i innych wiadomości, które dostajemy od młodzieży. O innych orientacjach niż heteroseksualna w szkołach praktycznie się nie mówi, a jeśli temat ten jest już poruszany, to powtarzane są mity i zabobony (orientację seksualną można sobie wybrać, geje to pedofile, wszyscy homoseksualiści chorują na AIDS itd.).
Dzieciaki są pozostawione same sobie tym bardziej, że rodzice traktują ten temat jak tabu lub sami nie mają realnej wiedzy. Nieraz dochodzą do nas wręcz dramatyczne relacje młodych ludzi, którzy zostali odrzuceni przez najbliższych (Raport „Skąd wiesz?”).
Z poradnictwa na forum, mailowego czy telefonicznego wiemy, że młodzież nie ma wiedzy na temat osób nieheteroseksualnych, a jakiekolwiek podejrzenie, że mogłoby się być homoseksualnym, napawa lękiem. Dotyczy to szczególnie chłopców, którzy bardzo boją się etykietki „pedała”. Pytają więc, czy jeśli spojrzeli na innego chlopaka i uznali go za atrakcyjnego, czy to czyni to ich gejem?
O problemach, jakie spotykają osoby homoseksualne przekonuję się w pracy terapeutycznej z nastolatkami. Strach przed odkryciem orientacji nieheteroseksualnej czy faktyczne doświadczenie odrzucenia przez rodzinę bądź rówieśników bardzo często prowadzi do fobii szkolnej lub społecznej, depresji, anoreksji lub innego rodzaju zaburzeń. Praca nad zaakceptowaniem siebie i swoich preferencji oraz ujawnieniem się wśród najbliższych jest zwykle żmudna i długotrwała, nawet w dużym, liberalnym mieście.
Młodym ludziom wmawia się, że jeśli tylko chcą, mogą się zmienić, poddać leczeniu. Mam wrażenie, że rodzice i wychowawcy nie zdają sobie sprawy jakie tortury proponują. „Terapia” prowadzona w ubiegłym wieku polegała na wytworzeniu awersji seksualnej przez karanie reakcji seksualnej. W praktyce „leczenie” najczęściej polegało na rażeniu prądem, gdy mężczyzna reagował erekcją na materiały pornograficzne przedstawiające innych mężczyzn. W ten sposób wytwarza się strach i niechęć do seksu, a osoba poddana takiemu „leczeniu” traci ochotę na seks i unika zbliżeń. Nie sprawia to, że staje się zainteresowana płcią przeciwną. Nie ma żadnej, naukowo potwierdzonej terapii czyniącej z osoby homoseksualnej osobę heteroseksualną. Dostępne drogi zmiany koncentrują się na negowaniu i wypieraniu homoseksualności.
Dorastanie zwykle nie jest nie jest proste, a odkrycie swojej nieheteroseksualnej natury czyni je jeszcze bardziej złożonym. Jako dorośli mający codzienny kontakt z młodzieżą, możemy młodym ludziom pomóc przez propagowanie rzetelnej edukacji seksualnej, reagowanie na przemoc czy zwalczanie mitów. Albo przynajmniej nie niszczmy ich poczuciem winy czy strachu.