Przychodzi facet do seksuologa i mówi, że cierpi na przedwczesny wytrysk. A ile trwa stosunek? 10 minut... O tym jak pornografia może wpływać na nasze życie seksualne pisze edukatorka Pontonu i seksuolożka Marta Kołacka
Mimo, że sytuacja brzmi jak dowcip, w mojej praktyce seksuologa zdarza się regularnie. Na pytanie skąd bierze się wrażenie przedwczesnego wytrysku, klient odpowiada zwykle: "bo na filmach pornograficznych...".
Z raportu "Skąd wiesz?" Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton” wynika, że głównym źródłem wiedzy o seksualności dla chłopców i młodych mężczyzn są materiały pornograficzne. Niestety, ukazany w nich nierealny obraz seksu powoduje utrwalenie mitów, oraz przyczynia się do powstawania kompleksów i problemów seksualnych. Nie namawiam, by rezygnować z pornografii, jeśli się ją lubi. Namawiam jednak, by rozdzielać rzeczywistość od fikcji. Poniżej przedstawiam najpowszechniejsze i najbardziej szkodliwe mity biorące swój początek w pornografii, szczegolnie tej najpopularniejszej, "mainstreamowej":
1.Czas trwania stosunku - wracając do anegdotki, od której zaczęłam swój tekst - stosunek trwajacy około 10 minut ma jak najbardziej normalną długość. O przedwczesnym wytrysku mówimy wtedy, gdy do męskiego szczytu dochodzi zaledwie po paru ruchach frykcyjnych. Proszę zauważyć jak duża jest różnica pomiędzy czasem trwania normalnego stosunku, a sytuacją gdy mężczyzna cierpi na to zaburzenie seksualne.
Zdaję sobie sprawę, że zbliżenie na filmach może trwać nawet godzinę praktycznie bez żadnej przerwy. Rzadko jednak para jest w stanie tego dokonać i wciąż cieszyć się seksem bez sprawiania sobie bólu. W produkcjach porno jest to nieistotne, gdyż nikomu nie zależy na przyjemności aktorów, a pomiędzy ujęciami mogą oni robić przerwy.
2. Wielkość członka - to chyba największa bolączka mężczyzn, która prowadzi do poważnych kompleksów, w skrajnych przypadkach nawet do unikania seksu (spadku libido) lub zaburzeń erekcji. By grać w filmach pornograficznych nie trzeba być ani przystojnym czy uzdolnionym aktorsko. Nie jest również istotne, czy ktoś jest dobrym kochankiem. Czynnikiem decydującym jest zwykle wielkość przyrodzenia, dodatkowo podkreślana sposobem kadrowania i oświetlenia. Przeciętny europejczyk obdarzony jest penisem o długości 11-13 cm. Nie jest to żaden powód do wstydu czy kompleksów, ani nic, co dyskredytowałoby w oczach kochanki.
3. Wielkość penisa wpływa na satysfakcję kobiety - patrząc na materiały pornograficzne, można odnieść wrażenie, że tylko mężczyźni hojnie obdarzeni przez naturę mają szanse zaspokoić swoje kochanki. W rzeczywistości, to nie wielkość, ale objętość penisa ma znaczenie dla satysfakcji partneki. Najistotniejsze punkty, których pieszczenie może prowadzić kobietę do orgazmu, są albo na zewnątrz (łechtaczka) albo płytko w pochwie (sfera G znajdująca się ok. 3 cm w głębi pochwy). Dodatkowo, w kwestii satysfakcjii kobiet mężczyźni są zdecydowanie zbyt egocentryczni. Jeśli partnerka zna swoje ciało, wie co lubi i w jaki sposób, jest w stanie przeżyć rozkosz. Mężczyzna może jej w tym jedynie skutecznie pomóc albo przeszkodzić. Jeśli więc w parze kobieta nie przeżywa orgazmów, warto poświęcić czas i energię, by obie strony poznały jej ciało i preferencje oraz by mogły nauczyć się przeżywania wspólnej satysfakcji.
4. Przedmiotowe traktowanie kobiet – wielokrotnie powtarzanym w pornografii motywem jest zmuszanie kobiety do stosunku, brutalne traktowanie i poniżanie. Aktorki po chwilowym oporze odgrywają jednak rozkosz i wydają się być usatysfakcjonowane tego rodzaju praktykami.
Niektóre kobiety faktycznie lubią ostry seks. Nie zmienia to jednak faktu, że zmuszanie kogokolwiek do czynności seksualnych, na które nie ma ochoty, jest gwałtem. Na brutalniejsze zachowania można sobie pozwolić, jeśli obie strony właśnie tego chcą. Inaczej są one odbierane jako agresywne, nieprzyjemne, odbierające radość i ochotę na seks oraz prowadzą jedynie do problemów w sypialni.
5. Szybki i wielokrotny orgazm kobiety – akcja, jej orgazm, akcja, orgazm, akcja, orgazm, a czasem nawet najpierw orgazm, a później akcja. Tak najczęściej wygląda seks w filmach porno. Na tej podstawie pojawiają się jego pretensje do niej – jak to jeszcze nie? Ano nie. W filmach nie jest potrzebna żadna gra wstępna, czy uwodzenie się. Zazwyczaj jednak kochanka potrzebuje czasu, zainteresowania i pieszczot partnera, by była w stanie doświadczyć orgazmu. Nie każda kobieta umie / lubi szczytować raz za razem. Niektóre potrzebują chwili przerwy, inne kolejnej rozgrzewki, a dla kolejnych próba penetracji po stosunku jest po prostu nieprzyjemna.
6. Reakcja kobiet na orgazm - w filmach bardzo łatwo określić, kiedy kobieta przeżywa orgazm a kiedy nie. Aktorki wiją się, jęczą, krzyczą - w bardzo teatralny sposób pokazują, że jest im dobrze. W praktyce każda kobieta inaczej przeżywa orgazm. Nie każda wykrzykuje jak jej wspaniale ani nie rzuca się po łóżku jak opętana. Wydawało by się, że ten mit nie powinien mieć przełożenia na seksualność. Niejednokrotnie zdarza się jednak, że mężczyźni mają pretensje do swoich partnerek, że nie przeżywają one szczytu (nie reagujesz jak na filmach = nie miałaś orgazmu = kłamiesz, że miałaś) albo że ich orgazm był zbyt słaby.
7. Mężczyzna jest gotowy zawsze i wszędzie na seks – z mojego doświadczenia wynika, że ten stereotyp jest coraz częściej przyczyną zaburzeń erekcji u mężczyzn w wieku 21 – 25 lat. Wbrew temu, co można znaleźć w pornografii, faceci też czasem nie mają ochoty: źle się czują fizycznie lub psychicznie, są zestresowani lub zdenerwowani, czasem woleli by przytulić się do partnerki i porozmawiać o ważnych dla siebie sprawach niż od razu kochać się. To, co jest przerażające dla mnie jako dla seksuologa i edukatorki seksualnej, to brak wyrozumiałości mężczyzn dla siebie. Ze względu na kulturę i obraz prezentowany w filmach, dla młodych facetów brak ochoty na seks, brak erekcji lub wytrysku, jest jednoznaczny z zaburzeniami erekcji. W efekcie, przy kolejnych próbach sprawdzają się i kontrolują swój wzwód, co sprawia, że rośnie poziom stresu blokującego erekcję. W ten sposób tworzy się zaburzenie erekcji o tle psychologicznym.
Filmy pornograficzne same w sobie nie są ani dobre ani złe, oczywiście pod warunkiem, że nie ukazują treści zakazanych przez prawo (np. pornografii dziecięcej) i są oglądane przez osoby, które dojrzały do tego i chcą tego (w Polsce pornografia dozwolona jest od lat 18, a prezentowanie jej osobom małoletnim jest przestępstwem). Z powodu różnego rodzaju przekłamań są jednak bardzo złym źródłem, by czerpać z nich wiedzę o seksualności. Korzystając z pornografii, warto mieć na uwadze jakie treści są realne, a jakie są jedynie wytworem czyjejś wyobraźni. Bardzo bym chciała, by młodzi (ale ci bardziej dojrzali też) ludzie byli wyposażeni w tą wiedzę.
Marta Kołacka - edukatorka Pontonu, psychoterapeuta, seksuolog. Zajmuje się terapią młodzieży, dorosłych i par.