Brazylijskie szanse na wygraną
RIO DE JANEIRO – Brazylia ćwiczy już powitalne fanfary na przybycie tłumu kibiców z całego świata. A kiedy na zegarze wybije ostatnia minuta lipcowego finałowego meczu piłkarskich mistrzostw świata, Brazylijczycy będą się przygotowywali do organizacji kolejnych sportowych zmagań podczas letnich igrzysk olimpijskich w 2016 roku.
Ale chociaż uwaga całego świata jest skupiona na Brazylii, jej gospodarka jest nadal zamknięta na świat, co osłabia szanse tego kraju na rozwój i dobrobyt w przyszłości. W sytuacji gdy globalne rynki nastawione są na ciągłe zacieśnianie wzajemnych powiązań, Brazylia zagrożona jest spadkiem do niższej ligi.
Podnosimy jakość debaty publicznej.
Status siódmej co do wielkości gospodarki świata Brazylia osiągnęła na fali boomu surowcowego, dzięki przejściowemu spadkowi liczby urodzeń i zwiększeniu konsumpcji. Mimo to pozostaje na 95. miejscu pod względem PKB na jednego mieszkańca. Tę rozbieżność uzasadnia częściowo 43. pozycja tego kraju pod względem tzw. powiązań wzajemnych, obejmujących przepływy dóbr, usług, środków finansowych, osób, danych oraz informacji.
Zamykając swój rynek na globalną konkurencję, Brazylia sama pozbawia się szansy, przed którą właśnie stoi. Będzie to mieć ważne konsekwencje dla gospodarstw domowych, których większość notowała w ostatnich latach tylko skromne wzrosty dochodów. Od 2003 roku Brazylia obniżyła wprawdzie o połowę oficjalny krajowy wskaźnik ubóstwa, ale zaporowo wysokie ceny dóbr konsumpcyjnych i astronomiczne oprocentowanie kart kredytowych (średnio 145 proc.) uniemożliwiły wielu obywatelom, którzy wydobyli się z biedy, osiągnięcie poziomu życia klasy średniej.
Aby połowa Brazylijczyków wciąż zagrożonych ubóstwem mogła starać się o dostęp do klasy średniej, kraj musi wypracowywać roczny wzrost PKB na poziomie 4,2 proc. mniej więcej do 2030 roku. Można to osiągnąć, zwiększając trzykrotnie wzrost wydajności. Tak sformułowany cel jest ambitny, ale możliwy do osiągnięcia, zwłaszcza jeśli Brazylia pogłębi integrację z globalnymi rynkami i wielonarodowymi sieciami produkcyjnymi.
Według wskazań jednej z analiz oceniających wpływ globalnych powiązań na rozwój gospodarczy, poprzez rozwijanie międzynarodowych relacji Brazylia mogłaby zwiększać średni wzrost PKB nawet o 1,25 pkt procentowego rocznie. Jej gospodarka pokonałaby dzięki temu mniej więcej jedną trzecią drogi ku wyższym dochodom i lepszym standardom życia.
Czas głębokich zmian w globalnej strukturze wzajemnych powiązań to jedyny moment na zawarcie kluczowych porozumień partnerskich i sięgnięcie po udziały w rynkach. Idąc za ciosem, Brazylia zyskałaby nieograniczone możliwości wzrostu. A jednocześnie zebrałaby owoce globalnej konkurencji, która wymusiłaby na miejscowych firmach zwiększenie wydajności. Musiałaby bowiem zacząć inwestować w badania i rozwój lub też wprowadzać najnowsze technologie. Globalne zaangażowanie skutkuje też dynamiczniejszymi łańcuchami dostaw, co umożliwia firmom wdrażanie większej ilości innowacji, nowych technologii i rozwiązań.
Przez wiele dekad brazylijska polityka gospodarcza bazowała na atucie potężnego rynku wewnętrznego, chroniąc lokalny przemysł złożonym systemem dotacji, podatków i ceł. Ale eksport to zaledwie 13 proc. brazylijskiego PKB – dużo mniej niż w przypadku Indii (24 proc.) czy Meksyku (33 proc.). Konkurencyjność eksportu osłabił także ostry wzrost kursu wymiany reala, napędzany wysokimi cenami surowców na świecie. W rezultacie między 2005 a 2012 rokiem brazylijska nadwyżka w handlu produktami przemysłowymi określana na 20 mld dol. przekształciła się w deficyt rzędu 45 mld dol. Chcąc przywrócić eksportowi impet, Brazylia będzie musiała rozwinąć nietypowe umiejętności i zdolności, zwłaszcza w branżach okołosurowcowych.
Mimo wysiłków na rzecz liberalizacji handlu reformy nie przyniosły równomiernych efektów w całej gospodarce. Wysokie cła importowe przewidziane dla masywnie chronionej branży motoryzacyjnej skłoniły inwestorów zagranicznych do zakładania w Brazylii fabryk. Ale ich wydajność jest niska; zakłady wytwarzające auta na przykład w Meksyku produkują dwukrotnie więcej samochodów na jednego zatrudnionego robotnika. A Brazylia eksportuje tylko niewielką część produkowanych maszyn.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w innowacyjnych sektorach kosmonautyki i rolnictwa, które odniosły sukces i stały się konkurencyjne na światowych rynkach. Zasadnicze znaczenie miał tu nacisk władz na promowanie badań i rozwoju w tych branżach.
Dużym ograniczeniem w obrocie towarowym na brazylijskim rynku jest słabo rozwinięta sieć transportowa i komunikacyjna. Kolej dociera tylko w wybrane rejony, a jedynie 14 proc. dróg jest utwardzonych – co nie dziwi wobec faktu, że w latach 2000-2011 inwestycje tego kraju w infrastrukturę wynosiły średnio tylko 2,2 proc. PKB, znacznie mniej niż globalna średnia. Brazylia może poprawić ten wskaźnik, wykorzystując zyski z zagospodarowywanych obecnie złóż ropy naftowej z dna morskiego.
W sferze handlu usługami (gdzie wyniki były dotąd co najwyżej mierne) Brazylia skorzystałaby mocno na zwiększeniu znajomości języków obcych wśród jej mieszkańców, dzięki czemu więcej Brazylijczyków prowadziłoby interesy za granicą. Duży potencjał wzrostu oferuje także turystyka, zwłaszcza jeśli kraj wykorzysta rzadką szansę stwarzaną przez mistrzostwa świata i olimpiadę.
W brazylijskim planie pracy nad intensyfikacją powiązań ze światem powinny się także znaleźć działania na rzecz przyciągnięcia większej liczby utalentowanych pracowników z zagranicy. Wykwalifikowani imigranci odgrywali zasadnicze role w rozwijaniu czołowych ośrodków technologii i innowacji na świecie – od Doliny Krzemowej po Irlandię, Indie i Tajwan. W Brazylii natomiast ledwo 0,5 proc. obecnej siły roboczej to ludzie urodzeni za granicą, w porównaniu z 5 proc. notowanymi na początku dekady lat 90.
Kraj ma też zaległości w sferze przepływów danych i informacji, wynikające między innymi z tego, że znaczna część jego ludności nie ma dostępu do internetu. Lepsze łącza cyfrowe przyniosłyby nowe szanse na poprawę wydajności i przyciągnięcie innowacji. Gdzie zaś szukać lepszego miejsca na narodziny nowego Facebooka niż Brazylia, z jej dużym i wciąż rosnącym rynkiem konsumentów? A jeśli komuś ta myśl wydaje się zbyt śmiała, to przypomnijmy może, że współzałożyciel serwisu fotograficznego Instagram, Mark Krieger, jest Brazylijczykiem, którzy wyjechał z kraju, by ostatecznie zrealizować swoje marzenia w San Francisco.
W tych dniach mistrzostwa świata w piłce nożnej ściągną do Brazylii przedstawicieli całego świata. Czy wykorzysta tę szansę? To zależy wyłącznie od niej.
Matt Slaughter, prowadzi badania w ramach niezależnego amerykańskiego instytutu National Bureau of Economic Research, jest profesorem zarządzania w Tuck School of Business w Dartmouth College. Szefuje również tamtejszemu Centrum ds. Globalnego Biznesu i Rządzenia (Center for Global Business and Government). Jaana Remes jest partnerem w McKinsey Global Institute.