Przeziębienie chińskiej gospodarki
HONGKONG – Tej zimy chińska gospodarka złapała silne przeziębienie – na tyle silne, że kichać zaczęły niemal wszystkie rynki globalne. W ciągu dwóch pierwszych tygodni nowego roku Shanghai Composite Index – główny indeks giełdy w Szanghaju – spadł o 18 proc. Na zamknięciu, 15 stycznia, wyniósł 2901 punktów – czyli znalazł się bardzo blisko poziomu, który latem ubiegłego roku zapoczątkował krach. Zagraniczni analitycy niemal jednogłośnie zaczęli prognozować całkowite załamanie giełdy czy nawet twarde lądowanie. Co więcej, wraz ze spadkiem ceny ropy naftowej poniżej 28 dol. za baryłkę, globalna pandemia gospodarcza rozszerza się.
Podnosimy jakość debaty publicznej.
Jest kilka powodów tego wstrząsu na rynku finansowym, który zbiegł się w czasie z chińskim Nowym Rokiem. Niemal wszystkie związane są z przejrzystością polityki. Jednym z nich była próba uruchomienia na giełdzie swego rodzaju „wyłącznika obwodu” – automatycznego zawieszania notowań w przypadku zbyt gwałtownych spadków. Niestety, nie tylko nie zmniejszył on skali wahań, ale uruchomił kolejną falę wyprzedaży. Następnym powodem – prawdopodobnie dużo poważniejszym – była dezorientacja rynku co do kierunku kursu juana po powolnym, ale stałym, trwającym 10 dni, osłabianiu się chińskiej waluty w stosunku do amerykańskiego dolara. To z kolei napędziło odpływ kapitału i zmusiło Ludowy Bank Chin (LBCh) do interwencji.
Według LBCh takie zamieszanie spowodowała zmiana techniczna w mechanizmie ustalania kursu juana – chodziło o zastąpienie stopy referencyjnej stopą ustalaną na podstawie niejawnego koszyka głównych walut. Być może celem była stabilizacja juana, ale rynki, które od niepewności odgórnie narzuconej bazy wolą stabilność odniesienia do dolara, nie wykazały zrozumienia.
Nie po raz pierwszy rynki poczuły się przytłoczone zmianami będącymi wynikiem działań regulatorów, którym nawet trudno zarzucić złe intencje. Na przykład w sierpniu ubiegłego roku LBCh ogłosił wprowadzenie bardziej rynkowego mechanizmu ustalania kursu juana na rynku międzybankowym: codzienny kurs fixingu miał być oparty na kursie zamknięcia dnia poprzedniego. Ale ponieważ zbiegło się to w czasie z jednorazową, 1,9-proc. dewaluacją chińskiej waluty wobec dolara, rynki niesłusznie założyły, że celem banku centralnego jest politycznie sterowana deprecjacja.
Wydarzenia na rynkach światowych dodatkowo spotęgowały negatywne skutki niejasnego formułowania komunikatów dotyczących prowadzonej polityki. Grudniowa decyzja amerykańskiego Biura Rezerwy Federalnej o podniesieniu stóp procentowych wraz z niepewnością wywołaną przez spadające ceny ropy naftowej kazała inwestorom zmniejszyć zaangażowanie w Chinach i zacząć kupować dolara. LBCh, zdając sobie sprawę, że kurs walutowy, zwłaszcza na rynkach wschodzących, reaguje dużo bardziej gwałtownie niż giełda, podjął kroki zmierzające do jego ustabilizowania, bardzo mocno interweniując na juanowych rynkach zagranicznych i zacieśniając kontrolę nad krótkoterminowymi transgranicznymi przepływami kapitału.
W grudniu rząd Chin podtrzymał wcześniejsze plany wprowadzenia daleko idących reform rynkowych i obiecał zająć się takimi problemami, jak zanieczyszczenie środowiska, nadmierne moce produkcyjne, ogromne zadłużenie, wysokie podatki, biurokracja czy monopolistyczne przywileje przedsiębiorstw państwowych. Problem w tym, że inwestorzy specjalizujący się w transakcjach krótkoterminowych raczej nie będą czekać na efekty zakrojonych na wiele lat reform i zamiast tego wybiorą krótkoterminowe zabezpieczenia przed niejasną polityką kursu walutowego.
Wszystkie nowoczesne gospodarki borykają się z konfliktem między potężnymi i gwałtownymi krótkoterminowymi ruchami cenowymi na rynkach finansowych z jednej strony, a stopniowymi, długoterminowymi reformami realnej gospodarki z drugiej. W przeszłości chińscy politycy mogli koncentrować się na realnej gospodarce i nie przejmować się niestabilnością rynków finansowych. Dzisiaj muszą radzić sobie z krótkoterminową zmiennością, do jakiej doprowadziło uwolnienie stóp procentowych i kursu walutowego, a także z większymi i szybszymi transgranicznymi przepływami walutowymi.
W przypadku Chin koordynowanie krótkoterminowej Keynesowskiej polityki fiskalnej i monetarnej, której celem jest ustabilizowanie rynków za pomocą długofalowych zmian struktury przemysłu – przy jednoczesnym utrzymywaniu odpowiednio szybkiego tempa wzrostu – będzie twardym orzechem do zgryzienia. Ale jedno jest jasne: kluczem do wiarygodności i stabilności rynku jest skuteczna komunikacja z jego uczestnikami i podmiotami realnej gospodarki.
W gospodarkach relatywnie zamkniętych od wyjaśniania skomplikowanych decyzji politycznych ważniejsze są rezultaty. Ale wraz z rosnącym udziałem podmiotów zagranicznych i ich coraz silniejszymi związkami z podmiotami chińskimi utrzymanie stabilności będzie zależało od zbudowania i zachowania zaufania rynku dzięki podejmowaniu i realizowaniu postanowień w przejrzysty sposób.
Chiny mogą wdrożyć krótkoterminowe programy stabilizacji lub długofalowe reformy strukturalne tylko wtedy, kiedy będą mieć rozumiejące rynek władze centralne i lokalne oraz kompetentne kierownictwa przedsiębiorstw państwowych. Ale, jak ostatnio zauważył przewodniczący Chińskiej Komisji Regulacyjnej Papierów Wartościowych Xiao Gang, problem polega na tym, że w kraju nie ma zbyt wielu takich ludzi. Ci, którzy mają odpowiednią wiedzę, szukają lepszych zarobków za granicą. W dodatku często obawiają się, że prorynkowe deklaracje władz mają granice, a oni sami stanowią łatwy cel dla zarzutów korupcyjnych.
Kluczem do przyciągnięcia do chińskich struktur biurokratycznych utalentowanych specjalistów o prorynkowych poglądach byłaby wyraźna deklaracja, że podejmowanie ryzyka – czy nawet porażka – będzie czymś dopuszczalnym. Dopiero wtedy, kiedy kompetentni, działający w niepewnym otoczeniu urzędnicy nie będą się bali podejmowania szybkich i ryzykownych decyzji, kraj – skutecznie reagując na nowe wydarzenia – zdoła dotrzymać kroku rynkom i cieszyć się ich zaufaniem. Aby wesprzeć urzędników w podejmowaniu takich niepopularnych decyzji, jak redukcja mocy produkcyjnych czy restrukturyzacja bankrutujących przedsiębiorstw, Chiny potrzebują przejrzystych procesów gwarantujących sprawiedliwe traktowanie wszystkich interesariuszy.
Państwo Środka jest w stanie poradzić sobie ze stojącymi przed nim wyzwaniami. Tempo wzrostu, chociaż wolniejsze niż w ostatnich trzech dekadach, w dalszym ciągu jest stosunkowo wysokie, podobnie jak chińskie rezerwy walutowe; bilans rządu centralnego i gospodarstw domowych również nie budzi niepokoju. Stabilne rynki potrzebują stabilnych zmian politycznych. Chiny będą w stanie zakończyć przechodzenie do wolnorynkowej, napędzanej innowacyjnością gospodarki – takiej, która będzie wspierać szybszy wzrost gospodarczy na świecie – jedynie wtedy, kiedy będą miały cieszących się zaufaniem i potrafiących poradzić sobie ze zmiennością rynków urzędników.
Andrew Sheng – prezes Fung Global Institute, były przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Kontraktów Terminowych (SFC) w Hongkongu. Obecnie adiunkt na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie.
Xiao Geng jest dyrektorem ds. badań w Fung Global Institute.