Wygląda na to, że moja słabość do piosenek działających na najniższe muzyczne instynkty nie zna granic. Do tego stopnia, że każe mi się zachwycać piosenką zespołu z kraju, z którego nie znam prawie zupełnie żadnych zespołów.
Tak jak w wielu innych tego typu sytuacjach, ten utwór trafił do mnie zupełnie przypadkowo. Powstał już kilka lat temu, krążył w internecie jako singel, ale przez dłuższy czas nie przekraczał granic kraju, w którym został nagrany – to częsta przypadłość w państwach, które nie są Szwecją albo Islandią – krajami, w których znakomicie działa system eksportowania muzyki tak, żeby docierała do całego świata. Ale koniec końców, okrężną drogą, do mnie trafił. I z miejsca zrobił na mnie spore wrażenie. Nawet mimo tego, że to w gruncie rzeczy muzyka bardzo prosta, mocno epigońska, mało oryginalną. Ale jednocześnie – przebojowa do tego stopnia i oparta na wzorcach, które od zawsze robią na mnie wrażenie. Choć więc to trochę wstydliwe, ta płyta bardzo mi się podoba.
Ancien Regime, trochę jakby wbrew nazwie, pochodzi z Włoch, a dokładniej z samej stolicy tego kraju. To grupa, która istnieje już od ponad dekady, założona przez – wówczas – nastolatków, zafascynowanych klasyką gitarowej nowej i zimnej fali. Przez pierwsze lata zespół poszukiwał swojego stylu, zmieniał skład, próbował zaistnieć. Udało się to dopiero pod koniec poprzedniej dekady, kiedy ustabilizowała się jego sytuacja personalna, a muzycy zdecydowali, że chcą grać muzykę bardzo mocno osadzoną w klasyce z lat osiemdziesiątych, uzupełniając swoje – wcześniej czysto gitarowe – brzmienie sporą dawką elektroniki. Włosi poszli w tę stronę bardzo konsekwentnie: wydany prawie dokładnie rok temu debiutancki album zespołu, płyta zatytułowana „The Position”, zawiera na to mnóstwo dowodów.
To album, który na wydanie czekał kilka lat – materiał powstawał już od dawna, ale długo nie mógł się doczekać oficjalnego wydania. Wreszcie zdecydowała się na to mała, specjalizująca się właśnie w takim graniu, wytwórnia Mannequin Records, która trzy lata temu opublikowała kilka nagrań grupy na winylowym splicie z nowojorską formacją Led Er Est. Czy temu zespołowi uda się zrobić karierę? Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: nie zanosi się na to w żadnym stopniu. Grupa nie pojawia się we wstępnych line-upach żadnego z promocyjnych festiwali dla nieznanych wykonawców z Europy, statystyki związane z udostępnianymi przez muzyków i ich wydawcę w internecie zasobach wskazują na to, że piosenek zespołu słuchają tam tylko znajomi artystów. No i to, że zespół pochodzi z Włoch. Niezależnie od tego, jak niesprawiedliwie to brzmi – to coś, co sprawia, że potencjalne zainteresowanie jego twórczością z miejsca maleje do rozmiarów minimalnych. Włochy nie mają żadnej tradycji, jeśli chodzi o taką muzykę, ani żadnej siły, która mogłaby ją wypromować. Wygląda więc na to, że grupa może liczyć tylko i wyłącznie na szeptany marketing i na osoby, które – tak jak ja – trafią na jej twórczość przez kompletny przypadek.
A dla mnie przykład Ancien Regime jest kolejnym dowodem na prawdę, którą znam przecież od dawna, co nie zmienia faktu, że bardzo rzadko biorę ją pod uwagę: że czasem warto dać szansę zespołom, które nie pochodzą z jednego z tych krajów, z których pochodzą wszystkie zespoły, których słucham i którymi się zachwycam.