Polski Episkopat, będący pod ochroną rządu dobrej zmiany, idzie na całość. Biskupi chcą zaostrzenia najbardziej restrykcyjnego prawa aborcyjnego. Dzietność wzrośnie gwałtownie. Tym samym ostatecznie padł mit o wyimaginowanym przez prawicę i Episkopat „kompromisie”.
Kocham czytać. Lubię pisać. Moje serce bije po lewej stronie. I co ciekawe, od urodzenia. https://twitter.com/PrzemekPrekiel
Episkopat od czasu wyborów milczał długo. Podczas najbardziej palących sporów i debat, od czasu wygrania PiS, nie zabierał głosu. Milczał w sprawie Trybunału Konstytucyjnego oraz Lecha Wałesy. Teraz przyszedł czas, aby wystawić rządowi rachunek za milczenie. Będzie on słony, choć dotknie ich samych. Dotknie połowę polskiego społeczeństwa, czyli kobiety.
„W kwestii ochrony życia nienarodzonych nie można poprzestać na obecnym kompromisie - podkreśla w liście Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi proszą parlamentarzystów i rządzących o podjęcie inicjatyw na rzecz konkretnej pomocy dla rodziców dzieci chorych, niepełnosprawnych i poczętych w wyniku gwałtu”. Pierwszy raz pojawi się też zapis o karze dla kobiet, które zabiegowi usunięcia ciąży się poddadzą. Dotychczas kara groziła tylko lekarzowi lub osobie, która do usunięcia ciąży nakłania.
Nie będzie więc, w założeniu Episkopatu, żadnej możliwości dokonania aborcji. Dotychczas była taka możliwość w trzech przypadkach: w wyniku gwałtu, upośledzenia płodu oraz zagrożenia dla zdrowia i życia kobiety. Urodzić, pokochać i wychować dziecko, które powstało w wyniku brutalnego gwałtu? Czemu nie, gwałciciele przecież potrafią kochać, gorzej z odpowiedzialnością za życie dziecka narodzonego, bo nienarodzone mają gorliwych obrońców. Czy dorosła i rozumna kobieta nie ma prawa, aby zdecydować się na usunięcie ciąży, w momencie, gdy nie ma tam jeszcze człowieka? Powszechnie uznaje się, że człowiekiem stajemy się podczas wykreowania się układu nerwowego i w momencie funkcjonowania mózgu. W sytuacjach więc wyjątkowych, takich jak gwałt, czy narażone życie bądź zdrowie kobiety, aborcja po prostu jest jedynym rozwiązaniem. Oczywiście trzeba przyjąć jakąś granicę. Nie jestem zwolennikiem aborcji na każdym etapie. Ale tę granicę uformowała nauka i to powinna być puenta.
Dlaczego tzw. obrońcy życia chcą prawnego usankcjonowania przepisu o ochronie życia „od poczęcia aż do naturalnej śmierci”- swoją drogą nie przeszkadza to wielu katolikom popierania kary śmierci- czyżby sumienie katolika nie wystarczało? Nie wierzą w gorliwą wiarę ludzi? Załóżmy, że aborcja jest w Polsce legalna, że może to być swego rodzaju zabieg kosmetyczny, w bardzo wczesnej ciąży. Cóż się wówczas dzieje? Katoliczka winna się na to po prostu nie decydować, gdyż koliduje to z jej poglądami. I to byłoby fair. Przed wojną Tadeusz Żeleński-Boy pisał w nawiązaniu do aborcji o „piekle kobiet”. Minęło kilkadziesiąt lat i ten koszmar wraca.