Zaszczyt kopnął mnie niesłychany! Oto tuba polskiego dziennikarstwa, sam Tomasz Lis postanowił napisać polemikę do mojego tekstu o wojnie w Iraku. Jako oddany pacyfista, który już co prawda dawno skończył z pampersami, czuje się wywołany do tablicy przez samego mistrza elokwencji i dobrego smaku.
Kocham czytać. Lubię pisać. Moje serce bije po lewej stronie. I co ciekawe, od urodzenia. https://twitter.com/PrzemekPrekiel
Owóż zdziwienie moje występuje już na samym początku owej nieszczęsnej polemiki. Pan redaktor bowiem pragnie, abym uprzejmie utwierdził go w tym, co wie już świat cały. Choć zdaję sobie sprawę, że Ci, którzy prawdy poznać nie chcą, bądź jest ona dla nich nie wygodna, nie przyjmą jej do wiadomości. Pan redaktor pisze- „ A co mówił iracki dyktator? Czy twierdził, że Irak nie ma broni masowego rażenia? Proszę o cytat i datę takiej wypowiedzi”. A gdyby powiedział, dałby Pan wiarę dyktatorowi? Ja nie. Mówili za to inni, podobni do mnie pampersi. Ale od razu byli traktowali z góry.
Hans Blix oraz Mohammed ElBaradei, czyli eksperci ONZ szukający w Iraku broni masowego rażenia raportowali Radzie Bezpieczeństwa ONZ, że nie ma dowodów na posiadanie owej broni przez iracki reżim. Colin Powell z kolei, który próbował dowodzić, że Irak dysponują zakazaną przez ONZ bronią chemiczną popełnił obok wierutnego kłamstwa- co argumentował 7 marca 2003 wspomniany ElBaradei- zwykły...plagiat, co z kolei udowodniła BBC. Raport był plagiatem pracy uniwersyteckiej kuwejckiego studenta sprzed kilkunastu lat! Takiej fuszerki zapewne szanowny Pan redaktor się nie spodziewał. Czy według Pana naprawdę to przeciwnicy wojny muszą wykazać brak dowodów na posiadanie przez Irak broni masowego rażenia? Na takiej podstawie można bowiem oskarżyć wszystkich o wszystko. Raport Human Right Watch z 2004 roku był miażdżący. Można w nim bowiem było przeczytać min- „ Amerykanie najpierw strzelają, a dopiero potem sprawdzają, kim był ten, kogo trafili”. Wydawało mi się jednak, że demokracja to przede wszystkim odpowiedzialność. W takim razie Proces Norymberski również był bez sensu, bo kto o zdrowych zmysłach miał wątpliwości, że sądzeni w nim nie odpowiadają za te wszystkie zbrodnie? Ale tu przynajmniej doszło do procesu, zachowano pewne standardy. A więc można było inaczej. Wiem, że to być może naiwność, ale taki już urok pampersowego pacyfisty. Ciesze się, że podobnie do mnie myśleli wówczas zarówno Jan Paweł II oraz Jacek Kuroń. Znalazłem się chyba w naprawdę doborowym towarzystwie. Ale nie tylko oni. Przeciw interwencji w Iraku opowiadało się aż 75% Polaków.
Śpieszę wyjaśnić Panu redaktorowi jeszcze kilka kwestii. Zastanawia się Pan - „Ale czy naprawdę tamto poparcie, cztery lata po przyjęciu Polski do NATO było irracjonalne?". Ależ oczywiście, że tak! Bowiem Sojusz nie był tu jednomyślny i nie było zgody NATO na tę interwencję. I nie ma się co dziwić, skoro atak na Irak był pogwałceniem prawa międzynarodowego. I co chyba najważniejsze- Saddam Husajn był wrogiem politycznym Al Kaidy Panie redaktorze! Nie było żadnych powiązań między Al Kaidą a Husajnem, co potwierdził później Pentagon. A terrorystę numer jeden złapano w Pakistanie. Wcześniej jego kryjówką był Afganistan. Ot taka mała drobnostka.
Rozbawił mnie już zupełnie fragment, w którym szanowny Pan redaktor wprost sprawiedliwa łamanie praw człowieka- „Czy w Iraku dochodziło do zbrodni wojennych? Tak. A po wojnie czy dochodziło do łamania przez amerykańskich żołnierzy praw jeńców wojennych? Tak. Ale też
warto chyba powiedzieć, że Waszyngton te zbrodnie i to łamanie praw potępił, a sprawcy zostali bardzo surowo ukarani”. No brawo! Wystarczy potępić rozmaite zbrodnie i po sprawie? Otóż nie! Bowiem od samego początku zarówno amerykański prezydent jak i cała jego administracja twierdzili, że żadnych, ale to żadnych tortur nie było! Nazistowscy zbrodniarze również kłamali mówiąc, iż nie było obozów koncentracyjnych. Przykłady więzienia w Abu Ghraib i Guantanamo przeczą temu wystarczająco dobitnie. I co ważne- w Guantanamo wielu więźniów było po prostu przypadkowych, którzy nie mieli nic wspólnego z terroryzmem. Abstrahują już od tego, że sprawcy owych tortur nie ponieśli wyjątkowo „surowych kar”. Jeśli bowiem idziemy tym tokiem rozumowania to pierwszym oskarżonym winien być chyba sam prezydent George Bush, który w swojej autobiografii pt. „ Decision Points” przyznał, że wydał zgodę na tortury. To zapewne Pana redaktora nie zmartwi, gdyż sam otwarcie opowiadał się za ich stosowaniem. Przykre, bowiem to, co do niedawna było gwałtem na prawie, przekształca się w prawo gwałtu. A tortury jak powszechnie wiadomo- abstrahuję od tego, że są zakazane- są po prostu nieskuteczne. Człowiek torturowany powie i zezna wszystko to, czego się od niego zażąda. Nie tędy droga.
Stawia Pan otwarte pytanie skierowane do mnie „ Poza wszystkim innym zastanawiam się jakie są argumenty człowieka, który "serce ma po lewej stronie" na akcję wymierzoną w iracki reżim mający na swym sumieniu (fakt, że wirtualnym), kilkaset tysięcy samych Irakijczyków”. W przeciwieństwie do Pana, do praw człowieka podchodzę uniwersalnie, a nie wybiórczo. Nie znajdzie Pan we mnie obrońcy irackiego reżimu. Zachodzi jednak pytanie, co robili Amerykanie, gdy Saddam Husajn, jako wówczas wielki sojusznik USA- podczas wojny iracko-irańskiej- stosował broń chemiczną przeciw Kurdom? Otóż robili co mogli, aby Saddam Husajn przy amerykańskiej pomocy obalił przywódcę Iranu, Chomeiniego. Bardzo hojnie go wówczas sponsorowali. Wówczas ten tyran Husajn nikomu nie przeszkadzał.
Tak Panie redaktorze, mam serce po lewej stronie. Co ciekawe, do myślenia również używam lewej strony, bowiem lewa półkula, jak Pan wie, odpowiada za logiczne myślenie.