W emocjonalnym liście, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, pan Cezary Kaźmierczak, zrugał lidera Solidarności, przewodniczącego Piotra Dudę, tłumacząc, że ma głęboko w dupie to, jaką pracownicy mieć będą płacę minimalną. Bardzo specyficzne to podejście. Mało w tym dialogu i chęci do dyskusji.
Kocham czytać. Lubię pisać. Moje serce bije po lewej stronie. I co ciekawe, od urodzenia. https://twitter.com/PrzemekPrekiel
Pragnę jednak przypomnieć panu prezesowi, iż pracodawcy również mają sporo za uszami, jeśli nie większość. Bowiem kryzys, jak pokazują dane, stał się świetnym przyczynkiem do tego, aby na masową skalę łupić pracowników a samemu pomnażać swoje zyski. Mam tylko nadzieję, że nie wszyscy pracodawcy są tak cyniczni i bezwzględni. Pracodawca ma wszak bezwzględny obowiązek wypłaty wynagrodzenia. W praktyce jednak bywa z tym różnie. Na ogół wręcz fatalnie.
Jak wykazały kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, w ubiegłym roku liczba przypadków niewypłacania pensji wzrosła o ponad połowę. Kwota zaległości przekroczyła 200 milionów złotych. Z danych Okręgowego Inspektoratu Pracy (OIP) w Warszawie wynika, że w 2012 roku wynagrodzeń nie otrzymało blisko 8 tys. pracowników, a 2011 r. - 6,2 tys. osób. Zaległości w stosunku do 2011 roku zwiększyły się o blisko 13 mln złotych. Z kolei co trzeci skontrolowany przez Państwową Inspekcję Pracy pracodawca nie wypłaca wynagrodzeń, a co czwarty się z tym spóźnia To nie jest wymysł związkowca, również oburzonego, tylko twarde dane, który oburzyć powinny samych pracodawców.
Pragnę przypomnieć oburzonemu pracodawcy, iż niewypłacenie, zaniżenie czy opóźnienie wypłaty wynagrodzenia jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika zagrożonym karą grzywny od tysiąca do trzydziestu tysięcy złotych. Nie przyjmuję do wiadomości tłumaczenia pracodawców, iż nie mają pieniędzy bo jest kryzys i borykają się z zatorami płatniczymi, gdyż to żadne usprawiedliwienie. Zapomina się, że zapłata za pracę jest podstawowym, bezwzględnym obowiązkiem każdego pracodawcy. Zatrudniony nie może ponosić ryzyka związanego z działalnością firmy.
Przypominam te twarde dane głównie dlatego, iż mam nadzieję, że pan prezes pracodawca nie jest „bezwzględnym cynikiem i sprawnym demagogiem, bo na idiotę Pan nie wygląda, i rozumie Pan co powyżej napisałem”. Jeśli chce być Pan oburzony, to proszę o oddanie należnych pieniędzy ludziom, którzy wypracowują zyski dla przedsiębiorstw, bądź zaapelować do swoich kolegów o tenże zwrot. Te pieniądze się im po prostu należą. Jeśli pracodawcy będą uczciwi i nie będą okradać pracowników, wtedy pańskie oburzenie będzie miało podstawy.
Rosną z kolei wynagrodzenia prezesów polskich firm, co powinno dziwić w kryzysie. Cóż, widocznie kryzys jest dla wybranych. Jeśli czuje się pan oburzony, to jak czuć się mają ci, którzy nie otrzymują na czas należnych im pieniędzy? Są z pewnością wstrząsnięci i zmieszani. Dołączam do tego grona.