Pierwszy taki przykład to zaskakujący sukces wyborczy Andrzeja Dudy,
w ogromnej mierze wsparty kampanią internetową.
Drugim z przykładów jest akcja #Polskawruinie, która w bardzo krótkim czasie zneutralizowała główne przesłanie wyborcze PIS-u.
Obie akcje, chociaż bardzo różne, mają parę wspólnych cech, które odróżniają je w zasadniczy sposób od klasycznych kampanii politycznych.
Główna różnica to "szybkość reakcji" społeczeństwa sieciowego. #Polskawruinie pobiła w swoim tempie chyba wszystkie rekordy.
Akcję rozpocząłem 5 czerwca stworzeniem samego hashtagu oraz kilkudziesięciu pierwszych memów, które opublikowałem zarówno na facebooku i twitterze. Już następnego dnia na obu portalach społecznościowych powstały grupy, które temat rozwijały dalej, pozyskując w astronomicznym tempie kolejnych zwolenników.
Tutaj odkrywamy ważną cechę kampanii, czyli jej spontaniczność, a nawet nieprzewidywalność, bo uczestniczą w niej "zwykli ludzie", których często bardzo wiele różni światopoglądowo, kulturowo i materialnie. To co ich łączy to fakt, że są aktywnymi uczestnikami społeczności sieciowej oraz niezgoda na tezę lansowaną przez PiS, że Polska pogrążona jest w ruinie.
Sam przekaz czy hasło odgrywają drugorzędną rolę, hasło jednak musi być wymowne, prowokujące, a nawet dowcipne.
Tutaj jednak spotkała nas kolejna niespodzianka. Tak jak poprzednie podobne kampanie opierały się o hasła negatywne, wynikały z bardziej
lub mniej uzasadnionego niezadowolenia, tak #Polskawruinie była chyba pierwszą udaną kampanią z pozytywnym przekazem.
To dobrze świadczy o rosnącej dojrzałości społeczeństwa i zaprzecza stereotypom, że Polak jest wiecznie niezadowolony i podatny na populizm.
Skutkiem sukcesu kampanii #Polskawruinie mogą poważne konsekwencje polityczne, na które świat polityki nie jest przygotowany. Pierwsza lekcja jest taka, że negatywne przekazy, szczególnie kłamstwa i mało realistyczne obietnice, mogą być skutecznie neutralizowane przez społeczności internetowe. To jest niekorzystne szczególnie dla opozycji, która wytoczyła przeciwko rządowi najbardziej skrajne i absurdalne pociski.
Ale to też duże wyzwanie dla samego rządu, który z natury rzeczy obok osiągnięć ma szereg porażek.
Należy więc oczekiwać, że w nadchodzących wyborach może zdarzyć się jeszcze wiele nieprzewidzianych przez polityków niespodzianek.
Kolejna, podobna do mojej kampania, może mieć duży wpływ na ich wynik, a najciekawsze jest to, że niczego nie można przewidzieć. Na pewno cieszy, że coraz bardziej aktywizująca się społeczność internetowa,
a wraz nią całe społeczeństwo, zaczyna mieć coraz większy wpływ na zarządzanie Państwem.