Decyzja o wystawieniu Michała Kamińskiego jako platformowej jedynki w Lublinie skonsternowała mnie w stopniu równym jak niemal wszystkich ludzi o umiarkowanych poglądach politycznych, niekoniecznie związanych z Platformą Obywatelską.
Do dziś zastanawiam się jaka logika towarzyszyła tej decyzji, do dziś nie znajduję odpowiedzi.
Zgoda. Logika polityczna nakazuje dużym partiom budować ofertę dla jak najszerszego elektoratu, ale nawet ta logika musi mieć swoje granice,
w przeciwnym razie partia traci wiarygodność i ociera się o śmieszność.
Zarząd PO tłumaczy, że kandydatura Kamińskiego zwiększa szanse na przyciągnięcie elektoratu w regionie tradycyjnie PiSowskim, czyli w lubelskim. Słyszę również, że warto cieszyć się z kolejnego nawróconego.
Czy aby na pewno? Skąd przypuszczenie, że człowiek, który przez prawicowy elektorat PiSu postrzegany jest jako zdrajca, odbije tej partii jakiekolwiek głosy?
Skąd złudzenie, że człowiek, który przez lata postrzegany był przez wyborców centrowych jako ikona tego wszystkiego co w polityce najgorsze, zdobędzie głosy liberalnej części elektoratu?
Dlaczego PO od pewnego czasu w widoczny sposób próbuje konkurować
z PiSem o wyborcę konserwatywnego, mimo, że wyraźnie widać, że to nie ten wyborca od Platformy odpłynął?
Od początku tej kadencji miały miejsce dwa wyraźne, skokowe spadki poparcia mojej partii.
Pierwszy, sześcioprocentowy w lutym 2012 roku, po awanturze w sprawie ACTA, drugi w lutym 2013, po awanturze w sprawie związków partnerskich.
O ile za pierwszym razem Platformie udało się odbudować elektorat i nie przeszkodziła temu procesowi nawet reforma emerytalna 67, o tyle po kolejnym spadku było już tylko gorzej.
Aktualnie sondaże sprzyjają nam nieco bardziej z powodu polityki rządu
w sprawie Ukrainy, co wcale nie musi oznaczać trwałego trendu.
W sondażowych wahaniach widać też wyraźnie jedno. Wyborca wybacza nam nasze niedoskonałości, zaniechania czy trudne decyzje w obszarze społecznym
i gospodarczym. Nie wybacza nam jednak sytuacji krytycznych o dużym ładunku emocjonalnym, które związane są ze sprawami światopoglądowymi, obyczajowymi i poczuciem bezpieczeństwa.
Z drugiej strony, kiedy pojawiają się ogromne emocje w związku
z wydarzeniami na Ukrainie, nagradza nas, bo Państwo działa w tej sprawie bardzo przyzwoicie.
Odchodzący od nas elektorat idzie do sondażowego cienia i jeśli do nas powraca to właśnie stamtąd. Nie odpływa ani do Palikota, ani do Millera.
Nie odchodzi również, wbrew butnym zapowiedziom, do Gowina. PiSowi ani nie ubyło ani nie przybyło, jeśli przypomnimy sobie wynik wyborczy z 2011 roku.
Dlaczego więc nie kierujemy swojej oferty tam, gdzie znajdują się jej potencjalni adresaci?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Platformowy wyborca, który od nas ucieka, to człowiek, który czuje się pełną gębą Europejczykiem i który uwierzył Platformie, że w Polsce dzięki niej zaczną obowiązywać wysokie standardy dotyczące całego zakresu relacji Obywatel - Państwo, a teraz przeżywa zawód.
Tutaj każdy oczywiście będzie miał na myśli co innego.
Będą tacy, na przykład ateista i agnostyk, którzy wypomną wciąż nadmierne uprzywilejowanie Kościoła.
Ktoś inny ma żal, że coraz więcej sfer życia jest regulowanych przez państwo
w sposób nadmierny, że wspomnę tylko nielegalnego pokera lub zapowiedź wprowadzenia obowiązkowego posiadania alkomatów w samochodach, nawet przez kierowców, którzy są zagorzałymi abstynentami.
Ja, choć nie uciekłem od PO, mam na myśli problemy równościowe i problemy sektora przedsiębiorczości.
Akurat mam ten trudny zaszczyt być przedstawicielem dwóch dyskryminowanych w Polsce mniejszości: przedsiębiorców i obywateli nieheteroseksualnych.
Tak, tak! Przedsiębiorcy w Polsce wciąż są postrzegani jako „dojne krowy”
i potencjalni przestępcy, którzy tylko czyhają, żeby oszukać Państwo i swoich pracowników, a myślenie o nas jako o tych, którzy tworzą PKB i miejsca pracy należy do rzadkości. Trudno się dziwić, skoro na 460 posłów, tylko około 50 ma cokolwiek wspólnego z przedsiębiorczością. Osoby nieheteroseksualne,
jak powszechnie wiadomo, nie istnieją w polskim prawie, są pozbawieni jakichkolwiek praw oraz w żaden sposób nie podlegają ochronie antydyskryminacyjnej
Czy Michał Kamiński jest odpowiedzią dla tych grup obywateli?
W moim przekonaniu nie jest.. Jest niestety kolejnym elementem wzmacniającym konserwatywne skrzydło PO, jednocześnie odstraszającym
od niej umiarkowanych wyborców.
Ten polityczny manewr nie przynosi żadnego zysku, za to potencjalnie wygeneruje duży koszt, który przyjdzie nam zapłacić. Narzędzia, które działały kilka lat temu, dzisiaj ocierają się o granicę śmieszności.
Równowaga partii centrowej, jaką chcemy być, jest od miesięcy wyraźnie zachwiana na rzecz konserwatystów i to mimo odejścia Gowina i jego dwóch popleczników, co zniechęca liberalną część społeczeństwa.
Osobiście uważam, że każdy człowiek zasługuje na kolejne szanse.
Wyborcy Palikota zapominają mu, że to właściwie on wypromował słynny piktogram „zakaz pedałowania” finansując wiele lat temu OZON. Zapominają mu peany pisane do Putina niespełna dwa lata temu, w których zapewniał
o przyjaźni polsko-rosyjskiej, o rosyjskim gazie, który miał być szansą dla Polski. Dziś jego retoryka jest już radykalnie inna, a on sam jest rozgrzeszony, bo wystarczy, że od czasu do czasu zażąda zdjęcia krzyża i tyle.
Ja również jestem gotów wybaczyć Kamińskiemu Pinocheta i „pedałów” oraz wielu, wielu innych sprawek. Chciałbym jednak usłyszeć od Kamińskiego słowa przepraszam. Tymczasem słyszę, że on raptem żałuje użytych przez siebie
w przeszłości słów. To trochę za mało.
Jego język polityczny istotnie zmienił się, co widać i słychać wyraźnie od kilku lat. Zatem niech ma swoją kolejną szansę. Jednak pod warunkiem odbycia chociaż jednej kadencji przymusowego czyśćca na ławce rezerwowych.
Dzisiaj Kamiński przyniesie Platformie kilka tysięcy dodatkowych głosów
w Lublinie, stanie się to kosztem utraconych kilkuset tysięcy głosów gdzie indziej. Dzisiaj Kamiński ma małe szanse, żeby zdobyć mandat w swoim okręgu, ale Platforma ma ogromne szanse, żeby dodatkowo stracić przez niego dwa, trzy mandaty w innych regionach.
Na koniec kilka słów do wszystkich, którzy pytają mnie co mnie jeszcze trzyma w Platformie. To proste, nie pójdę do żadnego getta, zostaję w miejscu, gdzie 70% moich koleżanek i kolegów rozumie moje oczekiwania, poglądy i aspiracje. Wciąż będę aktywnie pracować, w ramach skromnych możliwości,
by Platforma, rozwiązywała problemy wszystkich Polaków, bez względu na ich światopogląd, cechy przyrodzone czy życiowe wybory.
Mam swój idealizm, z którego nie zamierzam rezygnować, nawet jeśli jestem naiwny.
W dużo bardziej dojrzałych demokracjach, w społeczeństwach o dużej tradycji obywatelskiej, ewolucje postaw partii trwały długo, ale kończyły się sukcesem. Niech przykładem będą amerykańscy demokraci, którzy wiele elementów polityki równościowej wprowadzają dopiero teraz.
Liczę na podobnie szczęśliwy finał w Polsce, którego udziałem będzie Platforma Obywatelska i wierzę, że zabierze nam to znacznie mniej czasu.
Jeśli ma się to stać razem z Posłem Michałem Kamińskim , proszę bardzo.
Panie Pośle, cierpliwie i konsekwentnie czekam na przeprosiny!!!