
Pan Reza Nikpour przekazał nam wspomnienia swojej mamy, Heleny Stelmach. W 1942 r. była nastolatką, która zapisała: "wyrwaliśmy się zatem ze szponów komunizmu i faszyzmu i wkroczyliśmy do Iranu. Moja mama już wcześniej co nieco opowiadała mi o okazałości tego kraju i gościnności jego mieszkańców. Pamiętam też, że pewnego dnia, dawno temu mój ojciec opowiadał o historii Polski i Iranu. Kraj ten jawił nam się jako marzenie i w końcu to marzenie spełniło się – byliśmy w Iranie. Dało to nadzieję nabrania ponownego oddechu w życiu”.
Oddajmy ponownie głos Helenie Stelmach: "Mam w pamięci dokładnie moment, w którym mieszkańcy Pahlewi, kiedy dowiedzieli się, że polscy zesłańcy wjadą do miasta, zbierali się na trasie autobusów i witali nas podarunkami w postaci ciasteczek, chleba, słodyczy i daktyli".
"Zetknęliśmy się z naprawdę bardzo przyjaznymi mieszkańcami. Widziałam jak większość z nich – w szczególności kobiety – płakała, kiedy widziały naszą tragiczną sytuację. Byli bardzo życzliwi, serdeczni i wrażliwi, a my, Polacy, po dwóch latach nędzy i oglądania jedynie czarnego chleba byliśmy spragnieni słodyczy, byliśmy głodni i zarazem bardzo szczęśliwi, kiedy nasze oczy zobaczyły kolory słodkości i naturalny chleb”.
W lutym ubiegłego roku polski MSZ wyraził zgodę na zorganizowanie konferencji bliskowschodniej. Głównymi inicjatorami tej konferencji była administracja Trumpa, a przede wszystkim szef Departamentu Stanu – Mike Pompeo. Nie była to fortunna decyzja – nie mieliśmy wpływu na prelegentów oraz tematykę wystąpień. W świat poszedł przekaz, że Warszawa popiera antyirańską politykę Trumpa.
Zamiast pogardliwych słów "lokaj" "wasal" – w ocenie polityki władz RP i relacji z administracją Trumpa – należy mówić o WSPÓŁPRACY – by wyrazić jasno stanowisko – też z troski wobec naszego amerykańskiego sojusznika, by się opamiętał i szukał dyplomatycznego rozwiązania tego kryzysu. Przedstawiciele najwyższych władz powinni zaprosić także opozycję w tej nadzwyczajnej sytuacji oraz groźby eskalacji konfliktu. Wymaga tego troska o Irańczyków oraz naszego sojusznika, by niezwłocznie przystąpił do rozmów.