Naiwny miłośnik Fidela Castro i jego osiągnięć. Bezkrytyczny wielbiciel Manuela Noriegi. Gdyby tego było mało to jest jeszcze podróż poślubna do… Związku Radzieckiego. Sama podróż nie jest problemem, ale także dla jego zwolenników – dość kłopotliwe mogą być entuzjastyczne wypowiedzi Berniego i jego żony Jane o różnych radzieckich osiągnięciach.
Zjadliwi krytycy atakują socjalizm Berniego. Dowodząc wprost, że wywodzi się z poprzedniej epoki, jest wyciągnięty z zapomnianej szafy i w dodatku unosi się zapach naftaliny. No i kolejny koronny argument o wieku senatora z Vermont - za pół roku ukończy 79 lat, a jeszcze kilka miesięcy wcześniej przeszedł zawał serca. Ostatnio niemal równolatek, Mike Bloomberg, ujawnił swoją zdrowotną kartotekę, przed czym tak wzbrania się Sanders.
Gdyby wsłuchać się w te głosy krytyczne, to Bernie zapewne byłby bez szans, a urząd senatora z Vermont mógłby być pięknym zwieńczeniem jego długiej kariery. Nic bardziej mylnego, okazuje się, że znowu jak w 2016 r. rozpędza się coraz bardziej. Bernie jako tzw. niezależny kandydat jest na czele coraz ostrzejszego wyścigu o nominację Partii Demokratycznej. Dlaczego tak jest?
Odpowiedź jest złożona i wiele czynników może sprzyjać Sandersowi i to już od kilku miesięcy przyprawia o ból głowy różnych prominentnych liderów Partii Demokratycznej, a sceptycy z uporem maniaka powtarzają, że socjalista nie może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych. Oto kilka atutów Sandersa, które mogą dać mu nominację, ale nie wiadomo, czy wystarczą do zwycięstwa z prezydentem Trumpem.
Atutami Sandersa są:
- Młodzi wyborcy. Jest kontrast, Bernie prawie osiemdziesięcioletni, a na wiecach tysiące przeważnie niespełna trzydziestolatków, no ale nie widać tego – wzajemnie się stymulują. Na tych licznych i wielkich spotkaniach wiecowych, aż kipi energią. Dla młodych Bernie jest autentyczny w tym co głosi. O swoim poparciu mówi, że to jest oddolny masowy ruch. Świetnie wstrzeliwuje się jego hasło wyborcze „Not me. US”. Jeśli Bernie nie dostanie nominacji – nie wiadomo jak się zachowają jego młodzi zwolennicy. Część, jak w 2016 r. może pozostać w domach.
- Trafienie w oczekiwania i nastroje części społeczeństwa - otwarcie drogi do bezpłatnego studiowania w uczelniach publicznych, zdjęcie obciążającego długu za studiowanie, płaca minimalna 15 dolarów za godzinę no i powszechnie dostępna służba zdrowia. O ile rzeczywiście od 1969 r. jest najniższe bezrobocie w USA, to jego ceną jest przepracowanie. Ludzie często biegają od pracy do pracy i tak pod wieloma względami brakuje im jeszcze sporo do poziomu życia ich rodziców, nie mówiąc już o ich dziadkach – o poziomie życia z ich czasów mogą sobie pomarzyć. Sanders chce przywrócić godność ludziom pracy i wzmocnić rolę związków zawodowych, upominających się o ich prawa. Dla wielu wskazanie palcem na jeden procent miliarderów przepełnia czarę goryczy – niech płacą wyższe progresywne podatki, także od swoich licznych nieruchomości.
- Spójność i autentyczność. Sanders nie zmieniał poglądów i to od dekad. Jak sam przyznał są głosowania, których się wstydzi, jednak bilans świadczy o tym, że nie odszedł od swojej agendy – jak siebie określa demokratycznego socjalisty. Można z łatwością odtworzyć, że prezentuje spójny przekaz od czasów burmistrzowania w Burlington, po wieloletnie sprawowanie mandatu w Izbie Reprezentantów i Senacie. Mocnym argumentem, że od samego początku był zdecydowanym krytykiem interwencji militarnej w Afganistanie i Iraku.
- Antyteza wobec Donalda Trumpa. Jest to zdecydowany kontrast i na wyrazistej odmienności do urzędującego prezydenta - jeszcze bardziej wzmacnia Berniego. Mówi o kryzysie klimatycznym, chce zmiany systemu podatkowego uprzywilającego najbogatszych, jest za zmianą restrykcyjnego prawa imigracyjnego, za równouprawnieniem, niedyskryminowaniem ze względu na rasę, płeć czy orientację seksualną, no i jeszcze powszechna legalizacja marihuany.
- Bardzo mocno wspiera Sandersa progresywna kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez, niezwykle energiczna i elokwentna. Mając zaledwie 29 lat, nie tylko wygrała prawybory z wpływowym rywalem z tej samej partii, to potem pokonała konkurenta z Partii Republikańskiej w nowojorskim okręgu wyborczym. Jej głos jest słyszalny i zdecydowanie broni praw dyskryminowanych mniejszości. Ze znanych, Berniego wspiera także dokumentalista Michael Moore, nie mówiąc o zaangażowaniu żony – Jane. Coraz więcej osobistości włącza się w kampanię Sandersa.
Noblista Paul Krugman uspokaja, że Sanders nie jest radykałem i jest całkiem umiarkowany, szczególnie w porównaniu z socjaldemokratami w Niemczech czy w Szwecji. Biorąc za miarę warunki amerykańskie – czy jednak nie jest radykałem?
Prezentowane są różne obliczenia związane z kosztami za powszechną opiekę zdrowotną, Sanders utrzymuje, że wyjdzie mniej, aniżeli obecny dalece niedoskonały system. Krytycy dowodzą, że nie ma na ten program środków.
Sanders chce by jeden procent miliarderów – dociążony różnymi podatkami – sfinansował zmniejszenie nierówności społecznych. Nie ma w prezentowanym programie nic o skutkach nie mówiąc już o wydajności czy konkurencyjności po wprowadzeniu w życie jego rozwiązań czy rajach podatkowych by uniknąć nadmiernego fiskalizmu.
Bernie jak i pozostali jego rywale m.in. Pete Buttigieg, Elizabeth Warren czy Joe Biden są przed Super Wtorkiem – 3 marca. Wybierani wówczas będą delegaci równocześnie w 14 stanach. Od kilkunastu dni Bernie jest atakowany przede wszystkim ze strony swoich rywali o nominację.
Prezydent Trump już kilka razy zaćwierkał, że jego wymarzonym kontrkandydatem będzie „szalony” Bernie. Ma też powody do niepokoju – jednym z nich jest koronawirus, a w zasadzie jego wpływ na stan gospodarki. Na razie indeksy giełdowe runęły - nie wiadomo czy gospodarka nie wyhamuje. Na razie niepokojąco kichnęła. Jej niedomagania oznaczają poważne kłopoty dla prezydenta.
Przed kandydatami rywalizującymi o nominację Demokratów – jeszcze sporo walki i wykrwawienia. Po Super Wtorku i kolejnych prawyborach być może spełni się oczekiwanie Donalda Trumpa o wymarzonym rywalu. Prezydent nie raz się pomylił w swoich kalkulacjach – ostatnio na konferencji prasowej, uparcie twierdząc, że koronawirus jest pod kontrolą i nie stanowi realnego wyzwania.