Każdy zwykły człowiek wie o tym, że dwóch pracowników w cztery godziny wykona więcej pracy niż jeden w dziewięć godzin. Idąc tym samym tokiem myślenia, łatwo można stwierdzić, że dwóch pracowników przez 6 godzin wykona więcej pracy niż jeden przemęczony pracownik w 15 godzin. Nie trzeba być profesorem, żeby stwierdzić, że wydajność pracownika spada z każdą godziną jego pracy. Podczas nadgodzin jesteśmy najmniej efektywni i rośnie prawdopodobieństwo popełnienia błędów.
W Czechach pracownik pracuje 38 godzin tygodniowo, w Niemczech 37 godzin a we Francji 35 godzin. Gazeta Wyborcza w ubiegłym roku doniosła, że część pracowników w Szwecji pracuje nie 8 a 6 godzin dziennie. Najpierw tego typu rozwiązanie wprowadziła Toyota w swoim zakładzie w Göteborgu. W fabryce wprowadzono dwie krótsze zmiany zamiast jednej dłuższej.
Władze firmy były zadowolone ze zmian, gdyż zaobserwowali większą wydajność. Spadła liczba urlopów na żądanie i wzrosło zadowolenie z pracy. Wyraźnie wzrosła wydajność a pracownicy, pracując krócej, otrzymali identyczne pensje.
Sukces Toyoty znalazł kolejnych naśladowców. Firma Filmundus przestawiła się na 6-godzinny czas pracy. Pracownicy zostali poproszeni o robienie krótszych przerw i o niekorzystanie z internetu do celów prywatnych. Eksperyment się udał, a wydajność nie uległa zmniejszeniu. Pojawiło się mniej konfliktów w zespole, a ludzie byli bardziej zmotywowani, zaangażowani i wypoczęci.
Coraz więcej firm w Szwecji zaczęło skracać godziny pracy z obawy o utracenie przewagi konkurencyjnej związanej z przemęczeniem powodującą gorszą wydajnością pracowników. Szwedzi znani są z tego, że lubią proste, tanie i skuteczne rozwiązania. Jest to naród, który nie lubi komplikować sobie życia. A meble z IKEI potrafi złożyć każdy techniczny analfabeta.
Szwedzi cenią ergonomię oraz dobrą i wydajną organizację pracy. W tym kraju 3 % odpadów trafia na śmieci natomiast dla porównania w Polsce aż 90 %. Szwedzi w życiu codziennym cenią prostotę. Są eko, segregują odpady i dbają o środowisko. Mnóstwo ludzi w tym kraju porusza się na rowerach.
Czas pracy, zdrowie i jakość życia
Dalajlama zapytany o to, co najbardziej zadziwia go w ludzkości, odpowiedział: „Człowiek. Ponieważ poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przeszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Żyje, tak jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc.
Słowa Dalajlamy obrazują swoisty paradoks. Człowiek pracuje, by zapewnić sobie i swojej rodzinie bezpieczeństwo, zdrowie oraz dostatnie i szczęśliwe życie. Gdy człowiek za bardzo skoncentruje się na pracy i pieniądzach to uzyskuje wręcz coś przeciwnego. Często traci zdrowie i satysfakcję z życia. O tym, że pieniądze szczęścia nie gwarantują, mówi paradoks Easterlina. Jest to zjawisko, według którego wzrost gospodarczy w danym kraju nie przekłada się na zwiększenie szczęścia jego obywateli.
Czas, jaki spędzamy w pracy, ma silny związek ze zdrowiem i jakością naszego życia. Informacje prezentowane przez Centralny Instytut Ochrony Pracy wskazują, że: długi czas pracy wpływa także pośrednio na zdrowie pracowników, zwiększa bowiem występowanie innych czynników ryzyka, takich jak palenie papierosów, nadmierne spożycie alkoholu, niewłaściwa dieta, czy brak aktywności fizycznej przepracowanych osób.
Długość pracy a ilość spożywanego alkoholu często idzie ze sobą w parze. W publikacji "Annals of Behavioral Medicine 1998" dowiadujemy się, że pracownicy dużych domów handlowych, którzy przebywali w pracy powyżej 48 godzin tygodniowo, mieli skłonność do spożywania istotnie więcej alkoholu niż ich koledzy pracujący przez 33 godziny. Natomiast u osób pracujących przy komputerach średnio 45 godzin tygodniowo przez okres 3 lat, zaobserwowano bardzo istotne podwyższenie masy ciała.
Wniosek jest jasny. Im dłużej i ciężej pracujemy, tym łatwiej sięgamy po używki, szkodliwą dietę i rezygnujemy z ruchu. Długa praca szkodzi i potrafi skrócić o kilka lat życie.
Ile pracuje Polak ?
Brytyjski filozof i działacz społeczny Bernard Russel powiedział kiedyś takie słowa, które brzmią następująco: „Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest samo uczucie, że nasza praca jest strasznie ważna”. Ciężkiej pracy paradoksalnie nie pochwalił również jeden z najzamożniejszych ludzi świata John D. Rockefeller. Rzekł kiedyś, że kto pracuje cały dzień, ten nie będzie miał czasu na zarabianie pieniędzy.
Nasi rodacy należą do jednej z najdłużej pracujących populacji. Jednak długie roboczogodziny nie idą w parze ze zwiększoną wydajnością. Statystyczny Polak jest mniej wydajny od Niemca bądź Szweda. Dane ekonomiczne OECD za rok 2013 wskazywały, że nasi rodacy często godzą się na nadliczbową pracę. Polski pracownik przepracował 1918 godzin w ciągu roku. Amerykanie poświęcali 1788 godzin natomiast Hiszpanie, Szwedzi i Brytyjczycy ponad 1600 godzin. Francuz pracował przeciętnie 1489 godzin. Statystyczny Niemiec w roku 2013 spędził w pracy tylko 1388 godzin.
W pułapce pośpiechu
Pośpiech jest zmorą i plagą naszych czasów. Obecnie czas stał się niemalże bogiem i zaczął odgrywać coraz większą rolę w codziennym życiu człowieka. Cywilizacja zachodnia wykreowała kulturę wiecznej gonitwy i permanentnego pośpiechu.
Polak spieszy się na ogół bardziej niż obywatel Szwecji czy Norwegii. Polski pośpiech najprościej zaobserwować na ulicach i autostradach. Ciągłe łamanie przepisów drogowych, nadmierna prędkość, duża liczba wypadków i kultura jazdy różni naszych rodaków od kierowców ze Skandynawii lub Wysp Brytyjskich.
W korporacjach kult pośpiechu i ludzkiej ignorancji zadomowił się na dobre. Większość spraw jest na wczoraj a nadmiar obowiązków tworzy znakomitą pożywkę dla ciągłej gonitwy. Gorączkowość i permanentny wyścig z czasem wywołuje w ludziach frustrację i agresję.
Ludzie działając w warunkach stresu i wysokiego tempa pracy pielęgnują niecierpliwość, która jest utajoną formą agresji wobec czegoś lub kogoś. Frustracja, agresja i niecierpliwość to wielki wysiłek energetyczny, który pogarsza samopoczucie i osłabia witalność organizmu.
Coraz więcej osób popada w syndrom chronicznego braku czasu. Polega on na silnej potrzebie sprawowania kontroli nad czasem. Rzeczywistość jest jednak brutalna a ostatecznie jednak to syndrom kontroluje człowieka. Badania przeprowadzone w 2007 roku na University of South Carolina wykazały, że mężczyźni zmagający się z syndromem braku czasu i popadający w złość mają 1,7 razy większą szansę na nadciśnienie tętnicze. Mężczyznom tym z grozi również 90% razy większe ryzyko choroby wieńcowej.
Biurowi terroryści
Korporacje to wylęgarnie i siedliska biurowych terrorystów. Chroniczny i uporczywy pośpiech jaki towarzyszy korporacyjnej kulturze pracy stworzy etos niecierpliwości. A słowo deadline podnosi pracownikom nie tylko stres ale również ciśnienie tętnicze. Wkoło sami poganiacze, którzy wierzą, że ich praca jest najważniejszą rzeczą na ziemskim padole.
Karuzela presji rozkręca się na dobre. Cichy i jadowity zabójca jakim jest stres i nadciśnienie tętnicze skraca bezszumnie i ukradkiem drogocenna lata życia. Korpoterroryści wykańczają się nawzajem. Korpo to siedlisko katów, siepaczy, ponaglaczy i ciemiężycieli.
Ale status quo powolutku będzie się zmieniał. Jak pokazują dane demograficzne statystyczny Polak jest coraz starszy i ma około 40 lat. Za 10 lat dane demograficzne wskażą, że przeciętny obywatel będzie o kilka wiosen starszy. Jest to efekt starzenia się społeczeństwa.
W korporacjach będzie systematycznie wzrastał przeciętny wiek pracownika. Wraz ze wzrostem wieku będzie odzywał się a to jakiś chorobliwy upiór - a to cichy i podstępny zabójca – a niekiedy wypalenie zawodowe lub życiowa stagnacja. Są to negatywne plony, które pracownik pielęgnował przez wiele lat obecności w niekoniecznie idealnych i idyllicznych warunkach pracy.
Na zakończenie wszystkim ponaglaczom i biurowym terrorystom dedykuję dla pobudzenia refleksji utwór zespołu Maanam pod tytułem – „Nie ponaglaj mnie ”