Prowokacyjny tytuł? U wielu z czytelników na pewno już zagotowała krew i gotowi są mnie zlinczować zanim przeczytają to co mam do powiedzenia. A spróbuję Wam udowodnić, że quad to najlepsze narzędzie do nauki zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego od najmłodszych lat. Jako przyrząd edukacyjny musi być jednak wykorzystywany w odpowiedni sposób, w ściśle ustalonych ramach i pod okiem wykwalifikowanych instruktorów. Bycie odpowiedzialnym uczestnikiem ruchu drogowego to taka sama umiejętność, jak władanie językiem obcym. Najlepiej opanujemy ją, zaczynają naukę od najmłodszych lat.
Sześciokrotny Mistrz Polski, pierwszy Polak, który stanął na podium Rajdu Dakar, zdobywca Pucharu Świata, przedsiębiorca i filantrop.
Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że jeżeli kiedyś nasze dzieci mają być obywatelami Europy i świata, muszą operować obcymi językami, tak jak własnym. Wówczas nie będą miały kompleksów, ani trudności w poruszaniu się po nieznanej rzeczywistości. Taka sama zasada i wiedza powinna obowiązywać kiedy mówimy o bezpieczeństwie w ruchu drogowym. W końcu wszyscy jesteśmy jego użytkownikami, niezależnie od wieku. Nie budzi więc żadnych wątpliwości, że głównym adresatem naszego wysiłku edukacyjnego w tej materii powinny być dzieci. Pojawia się pytanie, jak to zrobić?
Wszyscy wiemy, jakie metody powinniśmy przyjąć w przypadku nauki języków obcych, czy podnoszenia aktywności fizycznej młodych ludzi. Ale czy ktoś faktycznie zadał sobie pytanie, jak powinno to wyglądać w przypadku nauki o bezpieczeństwie w ruchu drogowym? Dzieciom powinniśmy wyrabiać odruchy i instynkty, tak jak akcent w języku angielskim. Jak to zrobić? Najlepiej oczywiście połączyć przyjemne z pożytecznym! Siedmioletniego brzdąca nie posadzimy jednak za kierownicą samochodu, a również motocykl nie wydaje się najlepszą opcją. Co pozostaje? Oczywiście quad!
Gdyby zapytać ludzi na ulicy o opinię na temat quadów, z pewnością zauważyliby, że jest to urządzenie wyczynowe, które służy również służbom leśnym, służbom ratowniczym w trudnym terenie, straży granicznej, policji, ale również ma konotację urządzenia niebezpiecznego. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Quad nie jest niebezpieczny! To jest tylko kwestia świadomości i przygotowania odpowiedniego programu.
Przez 17 lat jazdy na quadzie, zawsze szkoliłem dzieci. Uczyłem takie, które brały udział w zawodach motorowych, ale i grupy młodzieży szkolnej. Część z nich jest teraz kierowcami i mam film, gdzie w kolejnych wywiadach dzieci, które miały podczas szkolenia kilkanaście lat, a teraz mają po 20, opowiadają o tym jak nauczyły się odruchów i instynktów. Jak się tego nauczyły? Na quadach! Bo było to porządnie i bezpiecznie zorganizowane, a przy tym przyjemne.
Teza, którą staram się nieśmiało promować, to „Dzieci na quady!”. Bo jeśli będziemy szkolić w sposób, który jest przyjemny i daje radość, a jednocześnie jest świadomy, to możemy osiągnąć doskonałe efekty. Nauka odbywa się na miękkim, wyznaczonym terenie, tak jak miało to miejsce podczas finału akcji „Zwierzak za kierownicą 2013”. Tam dzieci na własnej skórze przekonały się co to jest droga hamowania widząc, że to jak długo się zatrzymują zależy od prędkości i terenu, po jakim się poruszają. Tego trudniej nauczyć 18-latka na kursach, a wiadomo, że „czym skorupka nasiąknie za młodu…”. Dzieci będą instynktownie lepszymi kierowcami, jeśli odbiorą naukę odpowiednio wcześnie.
Mam nadzieję, że quady zostaną urządzeniem edukacyjnym, a nie tylko wyczynowym i służącym odpowiednim służbom, bo nie wykorzystujemy w pełni ich możliwości. Moim zdaniem możemy naukowo udowodnić, że sport motorowy w połączeniu z bardzo wczesną edukacją przyczynią się do radykalnego spadku wypadków na drogach.