
Michał: Mnie razi bierność społeczna. Jest mało ludzi zaangażowanych w sprawy miejskie w Katowicach.
Dominik: Dochodzi do tego fatalny system komunikacji miejskiej. Jest nieprzyjazny dla użytkowania , cechuje go brak jakości i niedostosowanie do nowych realiów
M: Irytuje mnie to, że nie potrafimy sobie poradzić z przestrzenią rynku i stało się to już żenadą na skalę europejską.
D: Na koniec wspomnę o tym, że Spodek jest kompletnie niewykorzystany. Organizuje się w nim za mało imprez. Podsumowując brakuje wizji na rozwój miasta.
D: Michał organizuje Street Art Festiwal Katowice.
M: We wszystkich naszych działaniach staramy się by były one osadzone w mieście. Jako Kato dbamy o to by ulica Mariacka i okolica ożyły i odbywały się tam wydarzenia kulturalne. Jako Geszeft ożywiamy Koszutkę (dzielnica Katowic – przyp. red). Street Art Festiwal jest krytycznym odczytaniem miasta i staje się przyczynkiem do kolejnej debaty na temat przestrzeni publicznej w Katowicach.
A widzicie efekty waszych działań?
D: Nasze inicjatywy są bardziej widoczne na zewnątrz niż w regionie. A pewne pomysły są podejmowane z powodzeniem przez innych ludzi. Tak jest w przypadku BioBazaru czy Śniadań na mieście.
D: Korzystanie z uroków i rozrywek miasta w świadomy sposób.
M: Nie wpadanie w inercję. Interesowanie się tym co się dzieje na mieście i uczestniczenie w tym. Samo miasto daje nam możliwość korzystania z wielu rzeczy m.in. infrastruktury. Trzeba jednak pamiętać, że poza wymaganiami względem miasta mamy też obowiązki, w tym obowiązek angażowania się - na różnych poziomach. Oczywiście, że możemy się wycofać, tylko później nie miejmy pretensji o to, jak to miasto wygląda i co nam oferuje.
D: Już nie ma w tym mieście ludzi, którzy tylko chcą coś zmienić, ale są tacy, którzy działają. Zmienił się wizerunek Katowic. Katowice zaistniały w dyskursie publicznym o dużym miastach w Polsce.
M: Dwa lata temu zrobiła się w Polsce pewna moda na Katowice. Jest to też konsekwencją tego, że mamy dwa duże europejskie festiwale muzyczne: Tauron Nowa Muzyka i Off Festiwal. Katowice stały się destynacją wycieczek weekendowych. Ludzie przyjeżdżają zwiedzać Nikisz czy Tauzen…
D: Pojawiło się nowe pokolenie osób, które często definiuje się jako "Nowych Ślązaków", nie koniecznie pochodzących ze Śląska, ale mających poczucie odpowiedzialności za miasto i chcących go zmieniać na lepsze.
M: Wreszcie jako mieszkańcy polubiliśmy swoje miasto. Przestaliśmy się wstydzić, a nawet z dumą zaczeliśmy się nim chwalić. Dostrzegliśmy ile mamy do zaproponowania jako miasto, ile ciekawych miejsc do odwiedzenia czy architektury do podziwiania.
M: Powraca brak wizji i wszystkie te działania nie zostały mądrze wykorzystane. Życie miejskie i obywatelskość nie rozwijają się już tak dynamicznie. Inne miasta typu Lublin, Bydgoszcz czy Łódź doganiają nas, jeśli już nas nie prześcignęły. Budujemy wielkie obiekty licząc na mityczny Efekt Bilbao, który jest raczej żartem i PR-ową ściemą niż realnym nośnikiem zmian społecznych. Nie inwestujemy w kompetencje w kulturze, nie do końca wykorzystując fakt, że działania kulturalne mogą pomagać w zmianie społecznej, szczególnie w Katowicach, mieście, które szuka swojego nowego oblicza.
M: Trzeba współpracować krytycznie. Wywierać presję tak jak było przy akcji Lokal na kulturę. Urząd Miasta powinien sam opracować strategię i wprowadzić strukturalne zmiany.
D: Przykład Krakowa (Krakowskie Biuro Festiwalowe) i Katowic (Miasto Ogrodów) pokazuje, że powinny działać takie komórki, które animują pewne działania. Powinno istnieć strukturalne wsparcie – pomoc instytucjonalna i społeczna.
M: Chcemy powiedzieć coś nowego o Katowicach i o tym, co miasto ma do zaoferowania mieszkańcom, jak i przyjezdnym.
D: Chcemy wzmocnić informację o mieście na zasadzie: sprawdzam to. Czasami jest potrzebne by usłyszeć rzeczy oczywiste i zidentyfikować się z miastem na nowo. Po prostu w Katowicach brakuje takiego przewodnika jak „Zrób to ..” w Warszawie czy Trójmieście.
D: Istnieje w końcu życie na ulicach Katowic. W ciepłe dni ogródki na ulicach Mariackiej, Mielęckiego i Stanisława są pełne. Katowice stały się przyjazną przestrzenią dla ludzi. Można miasto eksplorować na różne sposoby np. szlakiem murali powstałych w ramach Street Art. Festiwalu czy odwiedzając miejsca serwujące lokalną kuchnię.
M: Ludzie są coraz odważniejsi w otwieraniu knajp w różnych miejscach. Nowe miejsca w stylu Rudy Goblin, Biała Małpa, Cybermachina nie są może skierowane do mnie, ale cieszę się, że miasto rośnie w nowe miejsce.
D: Wcześniej tego w Katowicach nie było.
M: Trochę mi jeszcze brakuje miejsc, które chcą animować rzeczywistość, a nie tylko lać piwo…
D: Tutaj dużą szansą jest "Lokal na kulturę", który jest świetnym narzędziem do zarządzania miastem i jego ożywiania. Po drugiej edycji widać, że zainteresowanie konkursem jest coraz większe, co daje nadzieje, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieli w mieście wiele niszowych miejsc chcących animować miasto.