Esme przeczuwając rychłą śmierć, postanawia odkryć prawdę sprzed lat. Cofa się do wydarzeń, które rozegrały się pół wieku wcześniej, gdy to pełna nadziei poślubia ukochanego mężczyznę ku zgrozie i niechęci całej rodziny.
Trwa I Wojna Światowa. Devlin Reddaway zakochuje się bez pamięci w pięknej Camilli. Aby dowieść swoich uczuć, obiecuje jej odbudować rodzinną posiadłość Rosindell. Gdy dowiaduje się, że wybranka poślubiła innego, z zemsty poślubia – skrycie w nim zakochaną – jej młodszą siostrę, Esmę…
„Ostatni taniec” to kolejna powieść Judith Lennox. Ta pisarka angielska w swoim dorobku ma już czternaście innych książek, każda z nich to romans historyczny rozgrywający – najczęściej - w XIX lub XX wieku. Zadebiutowała pod koniec lat 80. ubiegłego wieku powieścią Reynardine. W Polsce ukazały się m.in. Duchy przeszłości, Trzy przyjaciółki czy Florenckie lato.
Nie będę udawać, że lubię romanse. Nigdy za nimi nie przepadałam i z zasady trzymam się od nich z daleka. Dlatego też z dystansem spoglądałam na „Ostatni taniec”, który dziwnym trafem wylądował na mojej półce. Coraz bardziej odwlekałam moment rozpoczęcia lektury aż do chwili, gdy nie miałam już innych wymówek. Pełna niepewności wzięłam „Ostatni taniec” do ręki… i 48 godzin później czytałam ostatnią stronę. I nie jestem pewna, czy to co przeczytałam rzeczywiście jest romansem.
„Ostatni taniec” to raczej powieść obyczajowa. Jednym z najważniejszych wątków jest rodzina i to ona przewija się przez kolejne lata życia Esme – i to zarówno jej krewni, jak i rodzina, którą ma z mężem. Jakkolwiek toczą się losy jej i Devlina czy to są razem czy nie, zawsze stawiają rodzinę na pierwszym miejscu, zakopując topór wojenny dla jej dobra. I nawet gdy któryś z Reddaway’ów oddala się od familii, zawsze powraca, choćby z drugiego końca świata.
O ile świetnie czyta się o rodzinie Reddaway’ów, o tyle wątek siostry Esme, Camilli i jej losów, wypada dużo gorzej. Starsza, piękniejsza, bywająca w świecie, a przy tym z charakterem… Idealna postać jako czarny charakter. Co nie przeszkadzałoby tak mocno, gdyby oprócz swego jestestwa i psucia innym szyków, miała coś sobą do zaprezentowania. Niestety tak nie jest i Camilla to typowy, skonstruowany schematycznie bohater – na szczęście jedyny w tak mocnym stopniu, a jej potomkowie wynagradzają braki Camilli.
Na szczęście Judith Lennox nie poszła po linii najmniejszego oporu, konstruując relacje pomiędzy bohaterami. Postacie ewoluują – oprócz Camilli – dzięki czemu ta sama osoba nie zachowuje się, jakby miała dwadzieścia lat przez całą powieść. I choć motywy niektórych bohaterów trudno mi zrozumieć, to przynajmniej są zgodne z ich psychiką.
Choć „Ostatni taniec” nie jest powieścią, po którą z własnej woli bym sięgnęła, to nie była najgorszą lekturą. Może nawet sięgnę po inną powieść Judith Lennox. To pozycja idealna na wieczór dla odprężenia po stresującym dniu.