
Podróżnik tym się różni od turysty, że nie wie, kiedy wróci ze swojej podróży. Zwłaszcza, jeśli efektem podróży jest znalezienie iskierki nadziei na zmianę jałowego życia.
REKLAMA
Trójka Amerykanów przemierza Afrykę w poszukiwaniu… właśnie, czego szuka w Afryce Port Moresby i jego zona, Kit? Dlaczego zabrali ze sobą Tunnera, choć oboje za nim nie przepadają? Czy jedynym remedium na ich problemy będzie odzyskanie dawnego żaru ich związku?
Jeśli istniał kiedykolwiek przedstawiciel kultury zachodu, który szczerze pokochał Afrykę, to na pewno był nim Paul Bowles. Być może dla ludzi obeznanych z jego twórczością słowa te zabrzmią nieco szyderczo. Swe afrykańskie spostrzeżenia Bowles opisuje językiem człowieka dostrzegającego zarówno wady, jak i zalety kontynentu wybranego na miejsce dożywotniego osiedlenia. Miejscowe społeczności Bowles opisuje często z poczuciem wyższości, pogardy i obaw. Całość wywoływać może wrażenie, iż pisarz szczerze nie znosi Afryki, jednak wrażenie to jest mylne. Przede wszystkim fascynacja Bowlesa Afryką nie była podyktowana modą, czy poszukiwaniem sensu własnej egzystencji. Bowles pokochał kontynent szczerym uczuciem, które nie wyklucza krytyki, brak w tej miłości gorliwości neofity, pisarz wsiąkł w Afrykę całym sobą, ni zapominając jednocześnie o własnym dziedzictwie kulturowym. I to właśnie jest przyczyną, dla której każe on bohaterom jego książek zachowywać się z poczuciem wyższości. Każda z jego postaci ma za zadanie wzbudzić u czytelnika refleksje, zmusić do zastanowienia się nad własnym postępowaniem w stosunku do ludzi innych kultur.
Wróćmy jednak do samej powieści. Kiedy nasza trójka dociera do Tangeru zaczyna się zachowywać nieco dziwnie. Ich sytuacja przypomina rywalizację dwóch samców o samicę, analogiczną do tej, którą widzieliśmy w „Nożu w wodzie” Polańskiego. Początkowo niedostrzegalna, wywołuje u Porta obawy o to, czy Tunner nie odbierze mu żony. Port, który w międzyczasie zapada na zdrowiu, zaczyna postępować nieracjonalnie uciekając przed swoim współtowarzyszem, czym ściąga na siebie i Kit nieszczęście. I to właśnie Kit zapłaci cenę najwyższą.
„Pod osłoną nieba” to debiutancka powieść Bowlesa. Widać w niej dojrzałość autora „Domu pająka”, każda z postaci jest świetnie nakreślona, w książce nie ma zbędnych scen i dłużyzn. Autorowi udało się nakreślić skutki wyalienowania współczesnego człowieka, jego bezradność wobec sił natury i prymitywizmowi życia w warunkach ekstremalnych. Szanuj obce kultury i nie banalizuj zagrożeń jakie niesie za sobą natura, zdaje się nam mówić Bowles, zaś jego przesłanie jest nadal aktualne.
