
Może jednak w gazetach piszą prawdę […] dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy. Może przekreśliliśmy swoje prawo do szczęścia, dopuszczając do złych uczynków bądź przymykając oczy na zło wokół nas.
REKLAMA
Londyn 1947. Europa powoli dochodzi do siebie po wojnie. Ludzie wracają do codzienności, próbując przystosować się do nowych reali. Kat, Vivien , Helen i Duncan – im wszystkim wojna coś odebrała, każde z czworga bohaterów stara się odnaleźć swoje miejsce. Każde z nich radzi sobie inaczej, każde przed czymś – lub kimś – ucieka.
„Pod osłoną nocy” to powieść kobiet. To one są najważniejsze, to one kierują akcją, przyćmiewają sobą jedynego męskiego głównego bohatera, Duncana. Znacznie silniejsze niż mężczyźni, jak gdyby szybciej dostosowały się do powojennych realiów. To również powieść młodych, tych, którzy swoją młodość przeżyli w większości podczas II Wojny Światowej, którzy wkraczają w dojrzałość już w zupełnie innym świecie niż spędzili dzieciństwo. Oni stracili najwięcej, gubiąc się w konwenansach i zasadach stworzonych przez starszych a realiami wywołanymi wojną.
Kat, Viv, Helen i Duncana czytelnik poznaje w 1947. Jakoś ułożyli sobie życie, choć szybko można dojść do wniosku, że nie tego oczekiwali, żadne bowiem nie jest do końca szczęśliwe. Helen i Viv są uwikłane w skomplikowane, zakrawające o toksyczność w jednym z przypadków, związki. Kat próbuje przeczekać życie, spędzając dnie na włóczęgach. Duncan pomieszkuje u „wujka”, niezdolny podjąć decyzji, co dalej. I gdy czytelnikowi wydaje się, że wreszcie coś z tych porozrzucanych wątków zrozumie, trafia na zakończenie pierwszej części.
„Pod osłoną nocy” jest bowiem podzielone na trzy części, każda cofa bieg zdarzeń o trzy lata. 1947, 1944, 1941 rok. Czytając osobno każdą z nich można by powziąć wniosek, że to jedynie nieskładna, niedokończona historyjka. Dopiero po przeczytaniu całości fabuła staje się klarowna, choć nie brak niedopowiedzeń.
Sarah Waters unika dosłowności. Dialogi niekiedy bywają urwane, scena kończy się w momencie, gdy reszta pisarzy dopisałaby jeszcze kilka stron więcej. Brak tu osądzania bohaterów, nie spotka się również stwierdzenia wprost motywów danej postaci czy nazwania jednym słowem uczuć. To wszystko, co mogłoby zaszkodzić niejednej powieści, tu sprawdza się znakomicie. Choć nie da się ukryć, że niejedna rzecz okaże się jasna dopiero po długich rozmyślaniach, zaś część na zawsze pozostanie w sferze przypuszczeń.
Zresztą za to w głównej mierze Sarah Waters jest chwalona. Autorka sześciu powieści historycznych porównywana przez niektórych – choćby Ignacego Karpowicza - do Virginii Woolf, na całym świecie zdobywa uznanie poprzez kolejne świetne książki. Każda jej powieść otrzymała jeśli nie nagrodę, to nominację do najważniejszych nagród brytyjskich. Choćby to zasługuje na zwrócenie na jej twórczość uwagi.
Lecz i tak najłatwiej kojarzącą się rzeczą, jak i pewnego rodzaju symbolem powieści Sarah Waters jest wątek homoerotyczny w każdej z sześciu książek. Dodatkową kłodą pod nogi już i tak zagubionych bohaterów staje się zatem ukrywanie własnej seksualności, pragnień, miłości pod tytułową osłoną nocy. Przeprowadzony jest z o wiele większą delikatnością i wrażliwością niż wątek Viv i jej związku z Reggim, pozostaje mocnym atutem powieści.
Chwilami nużąca, lecz mimo to intrygująca i warta przeczytania powieść. Sposób ukazania życia i powolnego przystosowywania się do świata powojennego ludzi, jak i przedstawienie bohaterów zasługuje na uwagę, to bowiem najbardziej w książce przykuwa.
Marta Kraszewska
