Komisarz Montalbano na stałe wpisał się już w krajobraz słonecznej Sycylii. Regularnie rozwiązuje nawet najtrudniejsze zagadki kryminalne - wskaźnik rozstrzygniętych spraw stale utrzymuje się w granicach stu procent – posługując się swoim wrodzonym sprytem potrafi wybronić się z każdego niebezpieczeństwa, do tego wzorem będąc wzorem stereotypowego Włochów uwielbia jeść i dla smacznego posiłku jest w stanie sporo nałożyć drogi. Zaś od ponad dwudziestu lat istnieje na kartach licznych powieści i opowiadań Andrei Camilleriego.
W najnowszej książce „Śmierć na otwartym morzu” czytelnik otrzymuje możliwość prześledzenia ośmiu spraw, które rozwiązał niezastąpiony komisarz Montalbano. A że oryginalność i pomysłowość są zawsze w cenie, Camilleri postawił na różnorodność zagadek. I tak obok tajemniczego napadu na bank można przeczytać historię porwania majętnej żony człowieka, którego pieniądze nigdy się nie trzymały czy tytułowe opowiadanie, gdzie z pozoru nieskomplikowana sprawa staje pod znakiem zapytania z powodu braku motywu.
„Śmierć na otwartym morzu” to pozycja, którą aż chciałoby się włożyć do kategorii „powieść detektywistyczna” – czyli określić mianem tradycyjnego kryminału tworzonego m.in. przez Arthura Conan Doyle’a czy Agathę Christie. Bowiem praktycznie wszystko pasuje pod tą etykietkę. I zagadka intelektualna, i zasady gry fair z czytelnikiem, i celne uwagi oraz skrócenie całej akcji i opisów wokół tylko do potrzebnych w historii szczegółów. Tyle, że przez tę samą różnorodność treści, za którą należy chwalić Camilleriego, sam się autor z tej kategorii wyklucza. Bowiem przynajmniej z teorii powieścią detektywistyczną jest opowieść, gdzie oprócz wyżej wymienionych szczegółów i kilku mniej istotnych zasad, osią jest morderstwo [nota bene, Christie i Doyle również wychodzili poza ramy swojej kategorii]. I choć na upartego można by tak nazwać opowiadania Camilleriego, to jednak bardziej przywiązany do nazw i etykietek czytelnik – który to lubi mieć wszystko uporządkowane – poczuje się nieco zagubiony. Bowiem nagle się okazuje, że do współczesnych powieści kryminalnych „Śmierć na otwartym morzu” pasuje jak pięść do nosa.
Miłym akcentem każdego opowiadania są nawiązania do mafii. Bohaterowie niemalże co krok spotykają się z porachunkami gangów, adwokatami i przedstawicielami danych rodzin, zaś w zasadzie we wszystkich zagadkach można się doszukiwać połączeń ofiar, sprawców, podejrzanych lub ich krewnych z jedną z sycylijskich grup mafii. A jeszcze ciekawszym było przedstawienie ich z rozmachem, bez sięgania zbyt nadto do stereotypów pojawiających się niemalże w każdym filmie gangsterskim. Zaś scena w której pod drzwi komisarza Montalbano zostaje dostarczona kaseta z niemym włoskim klasykiem szczególnie zasługuje na uznanie czytelników.
Każde z ośmiu opowiadań zaskakuje pomysłem, sposobem prowadzenia akcji, różnorodnością bohaterów oraz przenikliwością opisów – które choć zawsze są krótkie, to jednak zawsze przy tym celne. Mimo że nieskomplikowane i pewnie po dość krótkim czasie ulecą z głowy, to czyta się je z przyjemnością. „Śmierć na otwartym morzu” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana komisarza Montalbano, zaś dla dopiero rozpoczynających przygodę czytelniczą z prozą Camilleriego ów zbiorek opowiadań może stanowić smakowitą przystawkę.