Grzegorz Kozera
Króliki Pana Boga
Grzegorz Kozera Króliki Pana Boga Wydawnictwo Dobra Literatura
Reklama.
Ostatnie dni II wojny światowej. Dla wielu mogą być ostatnimi dniami życia. Wprawdzie III Rzesza wali się z wielkim hukiem, ale w Niemczech pełno jest gorliwców wiernych przysiędze składanej Hitlerowi. Nikt do końca nie może czuć się bezpieczny, zginąć można w ostatnich godzinach wojny, czy to z rąk żarliwego nazisty czy od zabłąkanej kuli. W takich warunkach dziewiętnastoletni robotnik przymusowy, Adam, ucieka z przymusowych robót.
Naszemu bohaterowi wydaje się, że przeszedł piekło na ziemi. Gospodarz, u którego pracował był nie tylko fanatycznym hitlerowcem, ale i sadystą. Głód, bicie i upokarzanie były codziennością naszego bohatera. Teraz Adam wziął na swoim prześladowcy pomstę i zmierza w kierunku upragnionej wolności, której symbolem były białe gwiazdy na czołgach typu Sherman.
Pierwsze godziny bez sadystycznego prześladowcy przynoszą naszemu bohaterowi niespodziankę. Oto młody człowiek znajduje nieprzytomnego więźnia obozu koncentracyjnego. To jedenastoletni czeski Żyd, chory na gruźlicę, osłabiony i bliski śmierci. Mimo, że sam nie jest w najlepszej kondycji fizycznej, Adam zaopiekował się umierającym chłopcem i zaniósł go w stronę wyczekiwanych wyzwolicieli.
Tymczasem wolność odzyskała Halina, dawna więźniarka obozu koncentracyjnego. Kobieta straciła wiarę w ludzi, we własną godność, czuje się wypalona wewnętrznie. Kobieta nie chce przebywać w obozie dla uchodźców, nie ma jednak żadnego pomysłu na przyszłość. Z ciekawości, czy nudów, zaczyna zajmować się Honzą i dzięki niemu poznaje Adama. Wkrótce nasza trójka podejmuje decyzję o powrocie do Polski. Adam nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że właśnie rozpoczął nie tylko drogę do Polski, ale i ku leczeniu psychiki zmaltretowanej latami wojny.
Książka Grzegorza Kozery nie jest lekturą łatwą. Wprawdzie napisana jest językiem tak plastycznym, że czytelnik tak naprawdę nie czyta jej, ale obserwuje losy naszych bohaterów. Wraz z nimi odczuwa chłód nocy, głód czy gorycz wywołaną ludzką podłością, tym straszniejszą, że zadaną z rąk takich samych nieszczęśników jak nasi bohaterowie. Tej książki nie da się czytać spokojnie, ale nie da się też od niej oderwać. Po prostu Autor zaprasza czytelnika do świata naszej trójki i nie wypuszcza dotąd, dokąd ich historia się nie wyczerpie, nie dokona się anabasis, swoista wyprawa po złote runo. Dopiero kiedy skończymy ostatnią stronę, możemy odetchnąć z ulgą i zastanowić się nad istotą natury ludzkiej.
Doświadczanie podłości niszczy psychikę ofiary. Zło staje się czymś zwykłym, elementem codzienności, dobro z kolei jest czymś tak nienaturalnym, że aż wzbudza podejrzenia. Jak więc odbudować człowieka, który przez długie lata doświadcza zła? Adam miał dużo szczęścia. Opieka nad Honzą i Haliną budzi w nim uśpioną empatię. Młody człowiek zaczyna żałować nawet zemsty jakiej dokonał na swoim prześladowcy. Jego celem jest dostarczenie Honzy do jego matki i powrót do domu, by do końca poukładać swoje życie. Nie wie jednak, że przyszłość stoi otworem tylko dla niego.
A kiedy zamkniemy „Króliki Pana Boga” zastanówmy się, czy kiedykolwiek nie chcieliśmy kogoś skrzywdzić nie dostrzegając w nim drugiego człowieka, czy nasza ocena nie odhumanizowała drugiej osoby w naszych oczach. Jeśli tak, to powinniśmy spalić się ze wstydu.

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?