Egipt. Kraj, który do niedawna przyciągał tysiące turystów. Kraj z przebogatą historią, kraj, który do niedawna był jednym z pomostów, na którym świat islamu mógł kontaktować się z Zachodem. Wreszcie Egipt nierówności, zarówno tej materialnej, jak i cywilizacyjnej. I ten ostatni Egipt, Egipt Moniki Abdelaziz.
Niewątpliwym owocem mieszanych małżeństw jest wysyp relacji, w których małżonkowie dzielą się swoimi doświadczeniami. Internetowe blogi, doniesienia prasowe, często książki. Dzięki nim możemy wkroczyć w czyjeś życie, poznać dokonane wybory, zarówno te trafne, jak i chybione. Czasami ich zawartość utwierdza nas w dotychczasowych przekonaniach, czasami przyjmujemy je z niedowierzaniem, a czasami są dla nas źródłem poznania. Jedną z takich relacji jest właśnie ta książka.
Monika Abdelaziz weszła w Egipt całą sobą. Małżeństwo z Egipcjaninem, decyzja o osiedleniu się na stałe w Sharm el Sheikh, konwersja na Islam. Jej decyzja, co nie jest regułą, spotkała się z przychylną akceptacją matki i współautorki tej książki, Ewy Zarychty. Czytelnika wprowadzają więc w egipską rzeczywistość obie te panie.
Muszę zaznaczyć, że książka ta nie jest ani przewodnikiem po Egipcie, ani opracowaniem na temat sytuacji społecznej i kulturowej kraju. Jest to subiektywny opis doświadczeń dwóch kobiet, z których jedna wybrała Egipt na zawsze, druga zaś regularnie go odwiedza. Tak więc dla kogoś, to interesuje się Bliskim Wschodem czy Islamem, książka nie będzie interesująca, a nawet może być irytująca, jednak dla kogoś, kto rozpoczyna swą przygodę z tymi zagadnieniami, może być ciekawym wstępem do zdobycia odpowiedniej wiedzy.
Nie chcąc streszczać całej książki, skupię się na tym, co zainteresowało mnie najbardziej, na procesie konwersji pani Moniki. Z całą pewnością była to przemyślana decyzja, podyktowana zrozumieniem i przekonaniem do religii. Wstępem do konwersji było bowiem poznanie Koranu i porównanie go z treścią Biblii. Z tego właśnie względu Koran w jej świadomości będzie zupełnie inną księgą niż w świadomości ludzi wychowanych w islamie, albo tych, którzy konwersji dokonali bez tak zdobytej wiedzy. Właściwie to możemy powiedzieć, że jest wiele świętych ksiąg islamu, Koranów będzie tyle, ilu jest jego czytelników. Każdy, kto przeczytał Koran dostrzeże w nim coś zupełnie innego. Islam bowiem nie jest monolitem, mimo, że tak postrzegany jest przez cały Zachód.
Pani Monika w swej decyzji wspierana była przez swoją matkę. To rzadkość w przypadku konwertytów. Zmiana religii często osłabia więzi rodzinne. Inna kuchnia i święta nie sprzyjają kultywowaniu dotychczasowych więzi. Tajemnicą obu pań było przekonanie o tym, że podjętej decyzji nie można już zmienić, oraz ogromna, wzajemna miłość obu pań. Relacja pani o wzruszeniu na widok modlitwy swego wnuka potrafi wywołać swędzenie oczu u nawet największego twardziela. Choćby dla tej właśnie sceny warto przeczytać tę książkę.