Robert Littell
Dzieci Abrahama
Robert Littell Dzieci Abrahama Noir sur Blanc

Izrael. Mikroskopijne mocarstwo atomowe. Państwo, które od samego początku swego istnienia nie zaznało pokoju wreszcie stoi przed perspektywą zakończenia konfliktu. Wprawdzie do prawdziwego pojednania droga będzie długa, ale obie strony konfliktu zmęczone są ciągłą walką. Zarówno więc w Tel Awiwie jak i Ramallah biorą górę prądy zmierzające w stronę zakończenia konfliktu. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wysiłki mogą być storpedowane przez jeden akt terroru.

REKLAMA
Rabin Apfulbaum marzy o wielkim Izraelu. Jest radykałem, przy którym bledną poglądy radykałów z partii Kahane. Nic więc dziwnego, że naszego Rabina martwi perspektywa pokoju. Podobnego zdania jest doktor Ismail al-Szaat. Ten palestyński radykał w równym stopniu nienawidzi Izraela, co palestyńskich kolaborantów i pokojowo nastawione władze Autonomii. Nietrudno się domyśleć, że drogi tych dwóch ludzi muszą się skrzyżować.
Abu Bakr, pod takim bowiem pseudonimem występuje Doktor, widzi siebie w roli odnowiciela islamu. To on ma sprowadzić arabską ludność Izraela na drogę prawdziwej wiary. Abu Bakr jest człowiekiem pobożnym- jego czoło naznaczone jest guzem powstałym w czasie składania pokłonów. Abu Bakr planuje porwać i zamordować największego syjonistycznego radykała- rabina Izaaka Apfulbauma. Akcja została perfekcyjnie zaplanowana. Abu Bakr musi bowiem się ukrywać nie tylko przed Mossadem i Szin Betem, ale też przed policja Autonomii i Hamasem.
Porwanie zbliża obu radykałów. Długie rozmowy pozwalają dostrzec nie tylko religijne, ale i ideowe podobieństwo. W dodatku te imiona… Ismail w biblijnej opowieści był starszym i przyrodnim bratem Izaaka. Ich obu spłodził sędziwy Abraham, ten, który zawarł przymierze z Bogiem i otrzymał we władanie ziemię Kanaan. Nasi bohaterowie zaczynają to wszystko rozumieć, a relacja jaka ich zaczyna łączyć wykracza o wiele dalej poza słynny syndrom sztokholmski. Tymczasem zarówno Mossad jak i palestyńska bezpieka prowadzą poszukiwania porywaczy. Poszukiwań tych nie ułatwia amerykański dziennikarz szukający tematu swego życia.
Wydawać by się mogło, że śmiertelnym wrogiem radykała powinien być radykał strony przeciwnej. Nic bardziej błędnego. Obaj mają ten sam cel-podtrzymać konflikt tak długo, by ściągnąć jak najwięcej zwolenników i funduszy. Pokój i stabilizacja jest dla nich klęską. Nimb bohatera odchodzi w przeszłość, nie tak łatwo jest wrócić do normalnego życia, uczciwie pracować i nie doświadczyć codziennego zażywania narkotyku o nazwie władza. Z tego względu radykałowie różnych stron konfliktu szybciej dojdą do porozumienia niż radykałowie z liberałami jednej tylko strony.
Książka Roberta Littella tylko z pozoru należy do gatunku political fiction. Osadzona w realiach współczesnego Izraela wskazuje na dwie stare prawdy. Pierwsza to pokrewieństwo ideowe radykałów, druga to nietrwałość planów pokojowych, które może zniweczyć jedna precyzyjna akcja. To właśnie stawia pod znakiem zapytania wszelkie plany normalizacji w jakimkolwiek punkcie globu. Radykalizacja społeczeństw jest bowiem prosta. Wystarczy sączyć powoli jad nienawiści, wskazywać jasno identyfikowanego wroga, by szybko znienawidzili się nie tylko wrogowie, ale i sąsiedzi.
A swoją drogą to zastanawia mnie ten mityczny pokój. W szczególności likwidacja osiedli na Zachodnim Brzegu.
Ale to już zupełnie inny temat.

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?