O „Lśnieniu” Stephena Kinga słyszał już chyba każdy. Powieść przenoszono już na ekran – i to dwukrotnie, raz przez Kubricka w 1980 roku, drugi przez samego autora książki, który obrażony na Jacka Nicholsona i reżysera postanowił samodzielnie trzyodcinkowy serial. Historia hotelu „Panorama” pojawiła się także na deskach teatru – spektakl „Lśnię” wystawiany w Łodzi”. Nie powinna więc dziwić decyzja o powstaniu słuchowiska.
Zwłaszcza, że superprodukcja Teatru Polskiego Radia na zlecenie Audioteki wyszła zaskakująco dobrze. Śmiało można się pokusić o stwierdzenie, że jest to jedno z najlepszych, o ile nie najlepsze, słuchowisko jakie powstało na rodzimym rynku.
Zastrzeżenia może budzić nazwisko Adama Woronowicza, którego nie sposób traktować poważnie po reklamach ING Banku Śląskiego. Na szczęście, są to obawy bezowocne. Jego rola Jacka Torrance’a początkowo wydaje się nietrafiona – jakże jest bowiem różny od Jacka Nicholsona – nieco zbyt delikatny, uległy. Jednak w miarę trwania słuchowiska, w miarę rozwoju akcji każdy przyzna, że obsadzenie go w jednej z głównych ról było strzałem w dziesiątkę. Mało tego – prawdopodobnie takiego Jacka chciał Stephen King.
Także role pozostałych członków rodziny Torrance wyszły znakomicie. Agata Kulesza – Wendy – radzi sobie dobrze, z jej ciepłym głosem łatwo się utożsamić i znowu – ta rola pod wieloma względami jest lepsza od kubrickowej Shelley Duvall, która nie poradziła sobie ze swoją postacią. Tylko Danny Lloyd (filmowy Danny z wersji z 1980 roku) przewyższa naszego rodzimego Bernarda Lewandowskiego, który i może zrobi karierę jako aktor dubbingowy – już dzisiaj ma sporą filmografię – ale zdecydowanie nie brzmi jak kilkulatek, przez co trochę traci na wiarygodności.
Wykonanie „Lśnienia” zachwyca. Spisał się narrator- jakby nie było osoba równie ważna co rodzina Torrance – w tej roli postanowiono obsadzić mistrza w swoim fachu czyli Krzysztofa Gosztyłę. Widać, że wczuł się w swoje zadanie, że wie jak operować głosem. Dzięki modulacji głosem, przerwom nadaje powieści klimat, z łatwością przenosząc słuchającego do hotelu „Panorama”, aby wraz z bohaterami zmierzył się z demonami.
Jednakże czasem warto byłoby wyrzucić narratora. Dzięki efektom dźwiękowym , większość czynności oddawana jest za pomocą dźwięku – vide otwieranie listu, bawienie się zabawkami – a jednocześnie narrator i tak opowiada, co się dzieje. Trochę to niepotrzebne, skoro słuchający i tak się zapewne domyślił, ale wiadomo, że słuchowiska rządzą się własnymi prawami. Jednakże są momenty, w którym efekty dźwiękowe i głos Gosztyły nakładają się na siebie tworząc chaotyczną całość, z której mało co daje się wywnioskować. Co prawda dotyczy to tylko głośnych efektów, ale jednak może to trochę wytrącić z równowagi.
Niektórych może zniechęcić cena – prawie pięćdziesiąt złotych, to spory wydatek, jednak w zamian słuchający otrzymuje naprawdę dobrze zrealizowaną superprodukcję, która warta jest każdej złotówki i każdej minuty z ponad dwudziestu jeden nagranych godzin. Tych nieprzekonanych i wahających się, spieszę poinformować, że Audioteka udostępnia dwie godziny „Lśnienia” za darmo. A te kilka rozdziałów powinny już ostatecznie udowodnić niedowiarkom, że i w Polsce powstają świetne słuchowiska i warto je poznawać.