Dorastać w Rumunii pod rządami Ceausescu…. Samo to zdanie wywołuje dreszcz na karku. Jeśli uświadomimy sobie, że dorastająca osoba jest narodowości węgierskiej z żydowskimi korzeniami i mieszka w rumuńskim Siedmiogrodzie, to szybko pojmiemy ogrom pechowych zbiegów okoliczności. Musimy pamiętać, że żadna dyktatura nie znosi inności. Każdy, kto odbiega od ustalonego modelu obywatela i patrioty jest nie tylko podejrzany. Jest po prostu traktowany jako wróg.
Dorastanie każdego z nas jest tak naprawdę zbieraniem doświadczeń i wiedzy na temat otaczającego świata. Ten proces kształtuje świadomość, a ta z kolei charakter każdego z nas. Dorastamy początkowo obserwując świat, potem zaś badając do jakiego stopnia pozwala on nam być sobą. Każdy rodzic wie, że dziecko będzie kapryśne do tego stopnia, do którego pozwoli mu na kapryszenie otoczenie. Potem dziecko uczy się sztuki dostosowania do świata, czyli po prostu dorasta. Proces ten jest tym szybszy im bardziej otoczenie ingeruje w nasze życie. W wolnych demokratycznych społeczeństwach młodzi ludzie potrafią bardzo długo trwać w beztroskiej młodości, w dyktaturach zaś nastolatkowie są często dojrzałymi i ukształtowanymi ludźmi.
Takie właśnie społeczeństwo opisuje w wydanych pod wspólnym tytułem „Dom kata”, opowiadaniach Andrea Tompa. Zawarte w nich doświadczenia i ich beznamiętna autentyczność świadczy o zawarciu w nich osobistych doświadczeń i obserwacji Autorki. Uświadamiając sobie, iż wszystko, co opisała Autorka mogło dotknąć konkretne osoby, przeraża w miarę lektury. Każdy polski czterdziestolatek uświadomi sobie, iż wielkim szczęściem było dorastanie w kraju nad Wisłą. Wprawdzie i u nas był stan wojenny, spec służby rekrutowały współpracowników, było też racjonowanie żywności, nie było jednak tej okropnej, permanentnej ingerencji państwa w życie każdego z nas.
Braki w sklepach, racjonowanie żywności, jeden i ten sam wzór ubrań w sklepach, brak prawa do pochówku w rodzinnym grobowcu, wreszcie wrogie otoczenie i odnaleziona oaza niezależności, a może jej złudzenie? Życie w takich warunkach przeplatane jest drobnymi odkryciami. Składa się z chwil godnych zapamiętania. Zdobycie kilograma kawy czy nowego ubrania nie skłania do refleksji, jak odnalezienie wśród kart książki banknotu pochodzącego z Theresienstadt. Teraz pozostaje tylko dokonanie wyboru, co ukryć przed otoczeniem, a o czym można mówić. Dyktator jest bowiem bardzo ciekawy i zaborczy. Chce wiedzieć o wszystkim i o wszystkim też chce decydować. Dyktator decyduje ile możemy jeść, w co się ubierać i gzie wypoczywać. Wiedzę o nas dyktator wykorzystuje do zdobywania wiedzy o innych, dlatego można uniknąć upodlenia tylko dzięki dyskrecji. Życie w państwie totalitarnym przypomną koszmarny sen, z którego ciężko się obudzić. Przebudzenie zaś może nastąpić dopiero wtedy, gdy możemy usunąć z telefonu urządzenie podsłuchowe. A kiedy uświadomimy sobie jakie to było proste, zrozumiemy, że w rzeczywistości było bardzo trudne.
Ale prawdziwa wolność nastąpi dopiero wtedy, gdy zapomnimy jak pisze się nazwisko tyrana.