Mekka. Nie ma chyba nikogo na świecie, kto nie słyszałby o tym mieście. Miejsce narodzin Mahometa, miejsce, do którego zmierzają pielgrzymki wiernych, którzy chcą odwiedzić Al.-Kaaba i uzyskać zaszczytny tytuł hadżiego. Wreszcie trzecie co do wielkości i bodajże najstarsze miasto Arabii Saudyjskiej. Miasto niezwykłe, o bogatej historii pozbawione większości zabytków. W czytelniczy hadż do tego miasta zabiera nas nie byle kto, bo Ziauddin Sardar.
Zanim sięgniemy po książkę, warto przyjrzeć się osobie Autora. Zaiuddin Sardar jest bowiem człowiekiem instytucją. Głęboko wierzący muzułmanin, pisarz, krytyk literacki i intelektualista, autor koncepcji swoistej reformacji islamu, polegającej na coraz to nowym odczytywaniu islamu i rozumieniu jego myśli przez pryzmat współczesnej rzeczywistości i idei humanizmu. Uznany za wybitnego brytyjskiego intelektualistę, w młodości był obieżyświatem, wzbogacającym nabytą wiedzę, doświadczeniami z pracy i podróży. Nie byłem zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, iż nie cieszy się on zbytnią sympatią radykalnych islamistów. Stoi on bowiem na stanowisku, iż współczesny islam winien wyjść ze swoistego getta religijnego, zaś wyznawcy Proroka winni szukać tego, co ich łączy, nie zaś tego co ich dzieli. Myśli Sardara nie da się jednak wypaczyć ideami panislamizmu, czego dowodem jest jego stanowisko wobec wielokulturowości, a więc i wieloreligijnosci. Słowem ktoś, z kim wielu chciałoby usiąść i przy filiżance kawy dyskutować o filozofii, religii czy współczesnym świecie i jego problemach.
Popełniłem niewybaczalny błąd. Zanim zapoznałem się z osobą Autora, zdążyłem przeczytać prawie połowę książki. Musiałem więc wrócić do samego początku i przeglądając strona po stronie, szukać śladów jego osobowości w tym jak pisze o tym niezwykłym mieście. Przede wszystkim książka jest nie tylko historią Mekki, to również historia islamu, religii, która niegdyś wydała wielu myślicieli, lekarzy i filozofów, ludzi, z których nauk korzystali późniejsi cenieni przez nas myśliciele. Islamu, który w pewnym momencie skostniał i stał się religią utożsamianą jedynie z radykalizmem i zbrodnią. W końcu o islamie, którego nie sposób zignorować ani zwalczyć, islamem, z którym należy wypracować model porozumienia na równych warunkach. Szkoda, że takich ludzi, jak Ziauddin Sardar jest tak niewielu.
Nie sposób jest streścić książki Sardara, tak samo jak nie sposób streścić osobistych doświadczeń czy kilkusetletniej historii. Powiem jednak jedno. Nigdy nie byłem i pewnie też nigdy nie odwiedzę tego miasta. Dzięki tej książce wydaje mi się, że już go poznałem, żałując, iż tak wiele zabytków, jak np. dom żony Proroka został bezpowrotnie zniszczony.
Zaś moje spojrzenie na islam musiałem ponownie zrewidować. Dzięki Ci Ziauddinie Sardar.