
REKLAMA
„Leżałem przywiązany do ołtarza wykonanego z przestarzałych encyklopedii i miałem zostać złożony w ofierze mocom ciemności przez wyznawców kultu mrocznych Bibliotekarzy.”
Tak zaczyna się „Alcatraz kontra Bibliotekarze. #1 Piasek Raszida” Brandona Sandersona. To powieść przygodowa dla młodzieży, zarówno dla tej nieco młodszej, jak i starszej [autorka niniejszego tekstu przypuszcza, że i dorośli bawić się będą nieźle przy tym tytule] – choć to ci drudzy bardziej docenią różne szczególiki, nawiązania czy też po prostu język, jakiego używa Sanderson.
O czym jest sama powieść? Oto Alcatraz Smedry – nastolatek z tendencją do psucia wszystkiego wokół - w dniu swoich trzynastych urodzin otrzymuje spadek po nieznanych mu rodzicach. I nie byłoby w tym nic dziwnego [wszak dorośli mogli po prostu tak sobie zażyczyć z im samym wiadomych powodów], gdyby nie fakt, że zawiera on woreczek piasku i kartkę z bezsensownymi bazgrołami. Alcatraz szybko by o tym zapomniał, jednak wkrótce na progu jego domu pojawia się starszy mężczyzna podający się za jego dziadka i wzywający go do podjęcia walki z sektą Bibliotekarzy.
Sam pomysł ukazania w powieści przygodowej Bibliotekarzy nie jest aż tak nowatorskie. W USA w ubiegłej dekadzie wyprodukowano trzy filmy o Bibliotekarzu poszukującym magicznych artefaktów [taka telewizyjna wersja Indiany Jonesa], a od 2014 roku emitowana jest serialowa kontynuacja filmów z Noah Wylem. Tyle, że chyba po raz pierwszy ów zawód przedstawiony jest jako niebezpieczna sekta rządząca światem. No bo serio – bibliotekarze?
To powątpiewanie i niedowierzanie czytelników podziela główny bohater i narrator tej opowieści – Alcatraz Smedry. Pełen dystansu do siebie – co widać już od pierwszych stron, gdy wyjaśnia, jak ma na imię – ironiczny, ciekawski, ale jednocześnie podchodzący trzeźwo do sprawy. Nie daje się zwieść, zachowuje się jak idealny krytykant i komentator powieści – tylko takiego postawić koło jakiejś opowieści i kazać mu opowiadać, sprawdza się idealnie.
Sanderson także świetnie komentuje różne zagrywki związane z opowiadaniem historii, do tego niemalże idealnie parodiuje niektóre chwyty pisarskie. A zatem tworzenie bezsensownych retardacji mających na celu przetrzymanie czytelnika jeszcze jedną chwilę [sam bohater w którymś momencie stwierdza, że pisarze uwielbiają torturować ludzi], pisanie przydługich wstępów czy wytykanie zwrotów akcji w powieściach przygodowych [i w tym momencie… a tak naprawdę to nie]. Do tego z wielką, jak się wydaje, chęcią przyszpila różne głupie czyny swoich bohaterów [celnie i ironicznie komentując je za pomocą swojego narratora i domniemanego autora tej powieści], dzięki czemu sama książka świetnie sprawdza się jako parodia i komentarz wszelkich przedstawicieli literatury masowej, ze szczególnym uwzględnieniem tych młodzieżowych i przygodowych.
Właśnie, bo „Alcatraz kontra Bibliotekarze. #1 Piasek Raszida” to powieść młodzieżowa z elementami przygodowymi. Jeśli kojarzy się humor Riordana i jego bohaterów, to Sanderson w swojej serii antybibliotekarskiej posługuje się podobnymi zabiegami. Owszem, jest bardziej oszczędny w formie, ale tak jak twórca Percy’ego Jacksona lubi przełamywać stereotypy i uwspółcześniać znane postacie.
„Alcatraz kontra Bibliotekarze. #1 Piasek Raszida” to świetna pozycja z gatunku powieści młodzieżowo-przygodowych. Od dawna nie pojawiła się dla tej starszej młodzieżowy książka w takim stylu – idealna na jeden wieczór, poprawiająca humor i sprawiająca, że chce się od razu, już w tej samej chwili, sięgnąć po tom drugi, by poznać ciąg dalszy przygód Alcatraza.
Marta Kraszewska
Marta Kraszewska
