Kult świętych. Zjawisko, w którym można dopatrywać się tęsknoty za politeizmem, zjawisko, w którym wierzący odnajdują wzorce postępowania przekonani, że postępując według nich odnajdą drogę do zbawienia. Czy jednak wszyscy święci tak naprawdę byli świętymi?
Żywoty świętych kojarzą nam się najczęściej z hagiograficznymi publikacjami kościelnymi, których bohaterowie jawili się jako istoty bez skazy. To ta odwieczna potrzeba szukania wzorców do naśladowania, kogoś komu możemy przeciwstawić własne grzechy i za ich pośrednictwem prosić o łaski Stwórcę. Dodatkowo święci narodowi spełniają funkcję symbolu scalającego naród. W tym również wypadku zapominamy, że zanim święci stali się świętymi, byli ludźmi z krwi i kości, a sam proces beatyfikacyjny stawiał człowieka w roli zastępcy Boga. Człowiek decydował kto stał się zbawiony.
Na kult świętych warto czasem spojrzeć chłodnym okiem naukowca. Zbigniew Mikołejko, wybitny filozof, historyk religii i eseista jest najbardziej odpowiednią osobą do przeprowadzenia takich badań. Jego spojrzenie na samych świętych zmienia nasz pogląd na temat świętości jako takiej, czyniąc jednocześnie temat o wiele bardziej pasjonującym niż religijne publikacje. W sferze zainteresowań Autora znaleźli się wszyscy święci polskiego Kościoła, nawet jeśli nie należeli do narodu polskiego. Ich świętość zdefiniowana najczęściej męczeństwem, wykorzystywana często do osiągnięcia celów politycznych mogła stawać w sprzeczności z ich życiem. Ocena świętych w oderwaniu od czasów, w których żyli, bez analizy otoczenia wydaje się krążeniem we mgle. Dzięki książce Mikołejki postrzegamy ich jak normalnych ludzi.
Od świętego Wojciecha po Jana Pawła II. Cały panteon, w którym nie mogło zabraknąć świętego zdrajcy, świętego naiwniaka czy świętego bez relikwii. Czytelnik uświadamia sobie, że dotychczasowy przekaz o nich był jedynie publicystyką nastawioną na wywarcie określonych wpływów moralnych czy politycznych. A to z kolei prowadzi do stawiania wielu pytań, często obrazoburczych. Czy święty Maksymilian Kolbe stałby się świętym, gdyby dorastał w normalnej rodzinie? Czy wybranie drogi duchowej przez trzech braci z jednej rodziny, która tak naprawdę rozpadła się po tym fakcie, nie było ucieczką z domu? Wreszcie czy wybór dokonany w obozie koncentracyjnym nie był tak naprawdę wyborem pokuty za wcześniejszą działalność publicystyczną? Mikołejko nie ocenia i nie snuje żadnych przypuszczeń, to tylko fakty przez niego podawane uruchamiają naszą wyobraźnię i zmuszają do myślenia.
Truizmem będzie stwierdzenie, ze do tej książki będziemy stale wracać w poszukiwaniu odpowiedzi, których tak naprawdę nie znajdziemy. Wszak wątpienie wyrażane zadawanymi pytaniami jest stałym, niekończącym się procesem. A święci są kopalnią pytań.