
Mężczyzna pięćdziesięcioletni jest uosobieniem nieustającej walki czasu z chęciami. Jeszcze chciałby coś przeżyć, udowodnić, że nie powiedział w swym życiu ostatniego słowa, stale jednak przekonuje się o swym metrykalnych ograniczeniach. Wtedy właśnie gorzej znosi niepowodzenia, nie widząc, że oto do drzwi zbliża się depresja
REKLAMA
Poznajmy Franciszka. Pięćdziesięcioletni malarz ma swoją świetność za sobą. Trzymając się własnego stylu nie może liczyć na przychylność krytyki, co powoduje, że staje się mniej atrakcyjny na snobistycznych kolekcjonerów malarstwa. Kredyt mieszkaniowy, powiększona prostata, nadwaga i żona o charakterze Ksantypy. Na domiar złego kamienica, w której znajduje się pracownia Franciszka, ma niejasny status prawny. Spadkobiercy przed sądem dochodzą jej zwrotu, a ich wygrana oznaczać może koniec pracowni. Dołująca jest też ta atmosfera życia politycznego kraju, wszelkie zmiany i łamanie praworządności, to, z czym Franciszek walczył jako działacz opozycji demokratycznej . Jasną stroną dnia powszechnego naszego bohatera jest tylko Kasia, internetowa znajoma, z którą zbudował więź duchową.
Depresja. Zespół zaburzeń psychicznych dotyczących nastroju, objawiające się lękiem, pogorszającym się nastrojem czy obniżeniem tempa i jakości działania. Depresja grozi każdemu, a jej powodów jest prawdopodobnie tyle, ilu ludzi na nią choruje. To właśnie depresja stała się powodem zguby naszego bohatera, który próbował dla jej załagodzenia wszystkiego. Internetowe złudzenia, próba nawiązania romansu, wizyta w salonie masażu erotycznego, wreszcie kuracja chemiczna. Nic nie pomaga tym bardziej, że oto życie nie pieści naszego Franciszka. Niedopowiedziana tragedia jest tylko kwestią czasu.
Wyszedł z siebie to książka o zwykłym szarym człowieku, który nie wytrzymuje starcia z tymi wszystkimi kopniakami, jakimi obdarza nas życie. Franciszek już nie potrafi szukać tequili w chwili, kiedy życie obdarza go samymi cytrynami. Kopniaki z każdej strony powala bowiem Herkulesa, każdy bowiem ma swoją granicę wytrzymałości. To nie jest przyjemna i łatwa lektura. Nie ma tu miejsca na śmiech, czytelnik może czasem uśmiechnąć się solidaryzując się z bohaterem. Franciszek budzi sympatię, bowiem każdy z nas instynktownie czuje, że i jego może dopaść depresja. Nie znaczy to jednak, że Tomasz Jastrun napisał książkę, która nie niesie żadnej nadziei na przyszłość. Ta będzie bowiem inna, niż myślimy, że będzie.
I niech to nam nie odbiera nadziei
