Marek Bachański. Neurolog dziecięcy, okrzyknięty „doktorem od spraw niemożliwych”, lekarz, który jako jedyny w Polsce zaczął stosować preparaty z konopi w terapii dzieci z padaczkami lekoodpornymi. Gdy został zwolniony i postawiony przed sądem, nie poddał się i wraz z rodzinami chorych dzieci walczy o zalegalizowanie marihuany.
Początkowo to miał być artykuł. Sprawdzić, dlaczego marihuana lecznicza ma taką złą sławę w Polsce – postanowiła dziennikarka Dorota Mirska-Królikowska. Próbowała umówić się na wywiad z Markiem Bachańskim – jedynym lekarzem stosującym terapię z użyciem tej rośliny, jednak w międzyczasie z racji ówczesnych wydarzeń – zwolnienia doktora, protestów rodziców i wszczęcia postępowania przeciw Bachańskiemu – kontakt był trudny. Ciekawość rosła i wywiad rozrósł się w całą książkę.
Z tymże książka Mirskiej-Królikowskiej to nie sam wywiad-rzeka z neurologiem dziecięcym. To także fragmenty analiz medycznych i badań – swoją drogą dziennikarka rzetelnie podaje źródła bądź lekarzy, od których zdobyła dane informacje, rewelacje nie są zawieszone w próżni [oprócz jednej części, ale o tym za chwilę], podane zostały publikacje [wplecione w narrację], gdzie można zdobyć więcej informacji – czy opowieści rodziców leczących swoje dzieci u doktora Bachańskiego.
Te ostatnie są – jak można się domyślić – pełne emocji. Wybrzmiewa z nich desperacja –bo system zdrowotny pełen jest wad i niewłaściwych praktyk – i wdzięczność względem Marka Bachańskiego, który za wszelką cenę walczył o swoich małych pacjentów, próbując nowych terapii, lekarstw, wierząc w nowe badania, że może znajdzie się coś, co pomoże chorym dzieciom. Zachwyceni – i rodzice i lekarz, obserwując pozytywne skutki leczenia – nie dostrzegają, ba! nie podają negatywów [a te istnieją, podaje je choćby strona „Konopie leczą”]. Owszem, nie ulega wątpliwości, że marihuana przy odpowiedniej terapii/dawkach leczy najtrudniejsze przypadki i rzeczywiście – to cud, że praktycznie umierające dziecko z dziesięcioprocentową szansą przeżycia, wyszło ze stanu krytycznego i w zasadzie może żyć w dużo lepszych warunkach [przy o kilkadziesiąt procent zmniejszonej częstotliwości ataków padaczkowych], ale jednak brak pokazania negatywnych skutków leczniczej marihuany – oprócz błędnie przekonanych przeciwników utożsamiających ten specyfik ze wszystkimi możliwymi narkotykami- sprawia, że książka staje się tendencyjna. I w ten sposób trudniej w nią uwierzyć.
Oprócz tego są wypowiedzi rodziców stojących murem za doktorem. Niejednokrotnie lepiej zorientowani w kwestiach choroby, które dotknęły ich dzieci niż kolejni lekarze, do których trafiali podczas swoich poszukiwań. W swoich relacjach przytaczają fachowe nazwy, dane, dające im wiarę w to, że może być lepiej, a jednak wielu lekarzy wyśmiewało ich pomysły, wywyższając się i uważając, że skoro skończyli studia i zrobili specjalizację, to wiedzą lepiej i nie będzie ich jakiś tam pacjent pouczać. To przykre, że tacy lekarze istnieją, to przykre, że jest tylko jeden taki Bachański na setki innych, który gotów jest próbować i nie waha się przed sięganiem po nowe metody. Ale to też wina obecnego systemu medycznego, skostniałego i niepozwalającego na jakieś dłuższy kontakt – medyczny – z pacjentem.
„Marek Bachański, doktor od spraw niemożliwych. Cała prawda o leczeniu marihuaną” to książka o tematyce istotnej i potrzebnej do zapoznania i zrozumienia. Nie jestem do końca przekonana czy w tej formie powinna się ukazać – wszak część informacyjna powinna być dużo bardziej rozbudowana, zaś opowieści rodziców – choć rzeczywiście poruszające, to jednak aż tak wiele niewnoszące.
Marta Kraszewska