Jak wybierać pokój w hotelu, czy dawać napiwki kelnerom, jak przygotować się na wizytę fachowca czy do roli właściciela samochodu…. I wreszcie pytanie fundamentalne- jak żyć? Napisana w formie poradnika satyra na życie w rzeczywistości Polski Ludowej ukazała się przez niedopatrzenie smutnych panów z ulicy Mysiej w 1975 roku. Jak można się domyśleć, nakład rozszedł się błyskawicznie. Sukces książki i złośliwe komentarze czytelników skłoniły cenzurę do ponownej lektury tej książki. Czy ktoś odpowiedział za to niedopatrzenie nie wiemy, znamy jednak skutek- ta książka nie była już wznawiana, ani, poza Kulturą paryską, wspominana. Przez lata traktowano więc tę książkę, jakby w ogóle nie została napisana. Po przemianach ustrojowych stała się nagle nieaktualna. Wprawdzie wielu ludzi wyrażało resentymenty do tamtych lat, jednak nikt nie wyobrażał sobie powrotu do gospodarki centralnie planowanej. Dlaczego więc została wydana dzisiaj?
Wielu naszych polityków czyni kroki w kierunku restytucji dawnego systemu. Pal licho gdyby dotyczyły one obrony pracowników i wzmocnienia ich roli. Takie działania spotkałyby się z aplauzem każdego, kto sprzedaje swój czas i umiejętności w zamian za comiesięczne wynagrodzenie. Wraca jednak pewien sty myślenia, którego chyba nie uda się wyeliminować. Styl ten można streścić słowami pewnego szeregowego posła, który wypowiedział jakże odkrywcze słowa : „jeśli ktoś ma pieniądze, to znaczy, że skądś je ma”. Słowa te zawieszone i poddane dowolnej interpretacji pozwalają na wyciąganie daleko idących wniosków i generalizowanie. A to już prowadzić może do iście bolszewickich kroków. Dodatkowo młodzież nie pamięta tamtych czasów i mylić może ludową sprawiedliwość z obroną tych, których nazywamy prekariuszami. Dobrze więc, że najmłodsze pokolenie ma okazję przeczytać tę satyrę i zastanowić się czy chce żyć w takiej waśnie rzeczywistości.